Wikingowie wysyłali swoich poległych ludzi w zaświaty w towarzystwie broni i skarbów. Taka praktyka pogrzebowa sięga epoki żelaza, ale stosowano ją w całym okresie występowania Wikingów (lata 800-1050).
Te bogato wyposażone „mobilne” groby odkryto w całej Skandynawii. Archeolodzy znaleźli już w Norwegii jedną z tego typu łodzi pogrzebowych, która miała ślady ludzkich szczątków. Na inną natrafiono w zachodniej Szkocji – zawierała ona mnóstwo przedmiotów związanych z pochówkiem, m.in. siekierę, tarczę, czy młot. Elity, które otrzymywały tak wyszukane prezenty, często były chowane wraz ze zwierzętami, np. końmi.
Czytaj też: Na terenie Norwegii znaleziono statek wikingów ukryty pod cmentarzem
Łodzie pogrzebowe były zwykle budowane z rodzaju cementu i miały symetryczne końce, prawdziwą stępkę i zachodzące na siebie deski. W tym przypadku na pokładzie znajdowały się szczątki psa i konia, podczas gdy rufę zarezerwowano dla zwłok mężczyzny. Analiza jego szkieletu ujawni, ile miał lat, jakiego był wzrostu i czy miał jakieś urazy lub choroby. Być może uda się nawet dowiedzieć, gdzie dorastał zmarły i gdzie mieszkał przez większość swojego życia.
Jeśli chodzi o zwierzęta pochowane razem ze zmarłym, mogły zostać poświęcone, aby pomóc zmarłemu po „drugiej stronie”. Mogły jednak zostać wykorzystane, aby pokazać status i stopień mężczyzny. W tego typu pochówkach często spotyka się konie i psy, ale także duże ptaki, takie jak sokoły. Na pokładzie łodzi znaleziono również miecz, włócznię, tarczę, czy fragment gwoździa (prawdopodobnie użytego do budowy grobu). Z kolei druga łódź znajdowała się w dużo gorszym stanie, ponieważ w XVI wieku zbudowano nad nią piwnicę.
[Źródło: livescience.com; grafika: National Historical Museums]
Czytaj też: Kanadyjska rzeźba może przedstawiać wikingów