W ostatnich tygodniach Blizzard zaliczył kilka wizerunkowych wtop, które zaczęły wypływać tuż po zapowiedzi chłodno przyjętej gry Diablo Immortals. Wystarczyło poczekać, aby wkrótce po tym dochodziły nas słuchy o płaceniu swoim pracownikom za zwolnienie się ze stanowiska, domniemanym zarządzaniu firmą przez dział finansowy, „zabiciu” Heroes of the Storm i najświeższymi oskarżeniami w kwestii miejsca pracy. Tym razem okazało się, że Mike Morhaime, czyli współzałożyciel Blizzarda odejdzie z firmy.
Obecnie może i nie piastuje w Blizzardzie wysokiego stanowiska (w październiku porzucił funkcje prezesa, stając się jedynie doradcą strategicznym), ale oddał tej firmie aż 28 lat, więc jego tamtejsza nieobecność, która rozpocznie się od 7 kwietnia 2019 roku zapewne zaboli całą ekipę. Zwłaszcza że Blizzard zmaga się ostatnio z naprawdę sporymi zmianami. Podczas gdy producent wykonawczy World of Warcraft J. Allen Brack przejął kierownictwo jako prezydent Blizzarda, dotychczasowy wiceprezes i dyrektor generalny Call of Duty, Rob Kostich, będzie teraz pełnił funkcję prezesa Activision. Z kolei Humam Sakhnini objął rolę prezesa King Digital w Activision po tym, jak podjął obowiązki dyrektora finansowego (CFO) i dyrektora ds. Strategii, a były dyrektor finansowy Dennis Durkin stał się prezesem oddziału Emerging Business.
Ponadto wielu z pracowników na wysokich szczeblach opuściło ostatnio firmę, wśród których wyróżnia się Ben Brode, znany głównie fanom Hearthstone. Jednak takie zmiany są nieuchronne i choć w teorii nie powinny nas martwić, to trudno nie zauważyć, że ostatnio wiele wydawców i studiów growych zdaje się zapominać o graczach, brnąc w nieprzyjazne dla zgromadzonej społeczności sposoby na wyciągnięcie z danej gry jak najwięcej pieniędzy. Taki trend możemy dostrzec również w tak głęboko zakorzenionym w sercach starszych graczy Blizzardzie, który podbijał rynek gier przed wieloma laty.
Czytaj też: Były pracownik oskarżył Blizzarda o dyskryminacje w miejscu pracy
Źródło: Kitguru