Jedynie godziny dzielą nas od premiery wyścigowego Gordon Murray T.50s, czyli jeszcze bardziej wydajnego modelu T.50 z myślą o torze wyścigowym.
Premiera wyścigowego Gordon Murray T.50s za rogiem
Już dziś (22.02) o 18:00 wszystko stanie się jasne, a wiemy o tym dzięki oficjalnemu zwiastunowi na Facebooku, który pokazując wloty powietrza, akcentuje to, co w T.50s będzie najważniejsze – gra dociskiem i przepływem powietrza:
Czytaj też: Ten silnik napędzi najlepszy supersamochód. Oto V12 dla T.50 Gordon Murray
Czytaj też: Jak egzoszkielety mogą pomóc sparaliżowanym osobom?
Czytaj też: SUVy dla Koenigsegg i szanse na terenową Gemerę
Wyścigowy wariant uzyska to, co jego drogowy odpowiednik, a więc wielki, 15,75-calowy wentylator, który dosłownie przykleja samochód do drogi, obracając się z prędkością 7000 obr./min. Dzięki temu razem z innymi elementami aerodynamicznymi może dosłownie podwoić siłę docisku wytwarzaną podczas hamowania.
Nie wiemy, co zmieni się w T.50s, ale z pewnością w grę wejdzie niższa waga… tak jakby 986 kg z oryginału już nie imponowało. Ta razem z silnikiem V12 o nieznanej konfiguracji z pewnością sprawi, że jazda za sterami wyścigowego Gordon Murray T.50s będzie czymś do zapamiętania na całe życie.
Czytaj też: Illyrian Pure Sport jako pierwszy supersamochód Albanii
Czytaj też: Jedyny taki hipersamochód Koenigsegg Agera RS Refinement
Czytaj też: Wyjątkowy supersamochód T50 doczeka się wersji tylko na tor
Wyjątkowy samochód, to również wyjątkowy silnik
Tym, co napędzi supersamochód T.50s, będzie jednostka V12 zaprojektowana we współpracy z Cosworth. Jest to silnik o pojemności 4 litrów, który jest najlżejszym wolnossącym modelem V12 na rynku wśród samochodów drogowych ze swoją wagą rzędu 178 kg. Cechuje go też najwyższa responsywność i stosunek mocy do masy.
Ten silnik V12 zapewnia moc do 730 koni mechanicznych, oferując możliwość rozkręcenia go do 12100 obrotów na minutę, choć już 71% maksymalnego momentu obrotowego samochodu jest uzyskiwane przy 2500 RPM, a pełny, czyli rzędu 466 Nm, przy 9000 RPM.
Zachowując klimat McLarena F1, silnik zapewne będzie współpracował z oldschoolową wręcz, bo sześciobiegową manualną skrzynią biegów w układzie H z napędem na tylną oś.