Było już Xiaomi lepsze. Było Xiaomi tańsze (i droższe też), a teraz jest Xiaomi zbanowane? Firma tłumaczy na czym polega blokada USA.
Aktualizacja
Otrzymaliśmy oświadczenie od polskiego oddziału Xiaomi. Zdaniem firmy nie został wprowadzony zakaz handlu, a jedynie trafiła ona na listę, która uniemożliwia inwestowanie w spółkę. Co nie jest tożsame z Czarną Listą, na której znajdują się m.in. Huawei i ZTE. W oświadczeniu czytamy:
Firma przestrzega prawa i działa zgodnie z odpowiednimi regulacjami jurysdykcji w krajach, w których prowadzi swoją działalność. Dostarcza produkty i usługi do użytku cywilnego i komercyjnego. Firma potwierdza, że nie jest własnością, nie jest kontrolowana ani nie jest powiązana z chińskim wojskiem i nie jest „komunistyczną chińską firmą wojskową” jak to definiuje NDAA. Firma podejmie odpowiednie działania w celu ochrony interesów Spółki oraz jej akcjonariuszy.
Firma analizuje potencjalne konsekwencje tego wydarzenia, aby uzyskać pełniejsze zrozumienie ich wpływu na Grupę. Jeśli będzie to stosowne, firma wyda dalsze oświadczenia.
Xiaomi na czarnej liście USA
Jak informuje Reusters, administracja Donalda Trumpa rozszerzyła listę firm objętych zakazem handlu. Chodzi o czarną listę firm, które mają stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. Wśród dziewięciu nowych podmiotów znalazł się popularny Xiaomi.
Czytaj też: Samsung Galaxy S21 – pierwsze wrażenia na gorąco
Zakaz sprzedaży raczej Xiaomi nie zaboli. Co innego zakaz handlu
Udział smartfonów Xiaomi w amerykańskim rynku nie przekraczał na koniec 2020 roku 1% (wg Stat Counter) i zakaz sprzedaży produktów raczej chińskiej firmy nie zaboli.
Zupełnie inną kwestią będzie zakaz handlu z amerykańskimi firmami, co jest szczególnie dziwnym posunięcie ze strony USA. Ban dla Huaweia był zrozumiały. Chiński gigant korzystał na co dzień głównie z własnych procesorów w urządzeniach mobilnych, więc stanowił konkurencję dla amerykańskiego Qualcommu. Z tego powodu USA bardzo lubią się z OnePlus. Choć jest to chińska firma z teoretycznie równie niejasnymi powiązaniami z tamtejszymi władzami, to w swoich smartfonach wykorzystuje układy Qualcommu. Głównie flagowe. Tym samym napędzając amerykańską gospodarkę. Dzięki temu smartfony OnePlusa można kupić bez problemu nawet w ofertach operatorów.
Czytaj też: Specjaliści od broni, czyli warszawscy rusznikarze
Xiaomi też wykorzystuje głównie procesory Qualcommu, sprzedaje bardzo dużo urządzeń i przez to zostawia w USA całkiem sporo pieniędzy. Decyzja administracji Trumpa w tym przypadku uderzy po kieszeni amerykańskiej firmy.
Czytaj też: Właśnie dlatego także ważne jest ustalenie źródła pochodzenia SARS-CoV-2
Gdyby faktycznie chodziło o względy bezpieczeństwa to blokada dla Xiaomi ma sens
Pamiętacie ostatnią aferę ze szpiegowaniem użytkowników sprzętu Xiaomi? Być może nie, bo temat w zasadzie zniknął w ciągu kilku dni, bo wszyscy skupiali się wówczas na blokadach dla Huaweia.
Na początku maja 2020 roku okazało się, że Xiaomi śledzi wszystkie poczynania swoich użytkowników. Skończyło się na częściowym wyjaśnieniu sprawy, zamieceniu jej pod dywan i przeprosin w stylu Filipa Chajzera. Jeśli ktoś poczuł się urażony, to sorry…
Czytaj też: Słuchawki M-200 od V-Moda. Zapomnij o świecie i przewodzie ze stylem
Fakt, że o sprawie tak szybko zapomniano był idealnym przykładem na to, że blokada Huaweia w USA ma podłoże wyłącznie biznesowo-polityczne, a zagrożenie dla bezpieczeństwa jest tylko wygodną przykrywką. Ale Trump upomniał się w końcu o Xiaomi. Choć z biznesowego punktu widzenia znowu najmocniej ucierpią na tym amerykańskie firmy. Taki prezydent to skarb!