Niektórzy naukowcy sądzą, że pod koniec stulecia, w części tropików i subtropików, ocieplenie klimatu może spowodować, iż mieszanka wysokiej temperatury i wilgotności osiągnie poziom rzadko spotykany przez nas i naszych przodków.
Problem w tym, że wspomniane przewidywania dotyczyły końca XXI wieku – z obserwacji wynika jednak, iż sprawdzają się one już teraz. Niepokające wskaźniki pojawily się w Azji, Afryce, Australii, Ameryce Południowej i Północnej oraz Zatoce Perskiej. O ile wcześniej tego typu przypadki były jednostkowe i trwały krótko, tak teraz ich częśtotliwość rośnie.
Szczególnie często owe zjawisko jest spotykane na wybrzeżach mórz, zatok i cieśnin, gdzie parująca woda morska dostarcza zwiększa wilgotność łączącą się z gorącymi powietrzem. Na obszarach położonych w głębi lądu taką samą rolę mogą odgrywać wiatry monsunowe lub obszary uprawy, które są regularnie nawadniane.
Czytaj też: Sadzenie drzew nie musi być rozwiązaniem problemów klimatycznych. Dlaczego?
Wilgoć negatywnie wpływa na ludzki organizm, ponieważ nasz gatunek ochładza swoje ciała poprzez pocenie się. Proces ten sprawdza się na pustyniach, ale w wilgotnych rejonach jest z nim znacznie gorzej. Nawet silny, sprawny fizycznie człowiek, odpoczywający w cieniu, bez ubrania i nieograniczonego dostępu do wody pitnej, może umrzeć w ekstremalnych warunkach w ciągu kilku godzin. Co więcej, analizując pomiary z lat 1979-2017, naukowcy doszli do wniosku, że częstotliwość takich zjawisk podwoiła się w ostatnim czasie. Mogą one stanowić zagrożenie dla wszystkich,choć szczególnie narażone będą biedniejsze kraje, gdzie klimatyzacja należy do dóbr luksusowych.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News