Reklama
aplikuj.pl

Pracownik Google zhakował system zabezpieczeń na terenie firmy

Pracownik Google zhakował system zabezpieczeń na terenie firmy

David Tomaschik włamał się do systemu odpowiedzialnego za dostęp do pomieszczeń na terenie placówki Google. Mężczyzna wykorzystał w ten sposób lukę w dostarczonym przez Software House oprogramowaniu.

Sprawa jest dość zabawna, bowiem pracownik wkradł się do własnej firmy, choć nie można mu odmówić dobrych chęci. Akcja miała miejsce w lipcu i zaczęła się od zauważenia, że zaszyfrowane wiadomości wysyłane przez urządzenia zabezpieczające wcale nie są losowe. Po odnotowaniu pewnych prawidłowości w kodzie, Tomaschik skopiował go i dodał polecenia, np. związane z otwieraniem drzwi. Oprogramowanie spełniało prośby, a po działaniach hakera nie pozostał najmniejszy ślad.

Tomaschik był nawet w stanie odebrać dostęp do pomieszczeń ludziom, którzy powinni go posiadać. Bohater zdarzenia opowiedział o nim podczas targów poświęconych tzw. Internetowi rzeczy, które odbyły się w sierpniu w Las Vegas. Jest to kolejny dowód na istnienie pewnych luk w tym systemie, który otacza nas niemal z każdej strony.

Oczywiście Google podjęło stosowne kroki, aby w przyszłości przeciwdziałać tego typu atakom. Dodatkowo firma Software House zmieniła metodę szyfrowania na skuteczniejszą, choć zdaniem Tomaschika wymagałoby to również wymiany sprzętu, na którym działa oprogramowanie. Jego zdaniem rozwiązania, z jakich korzysta wiele firm są przestarzałe i łatwo mogą one paść ofiarami hakerów. Jednocześnie przedstawiciel Software House oświadczył, że ich klienci również poradzili sobie z tym problemem.

Jednym z najgłośniejszych przypadków związanych z atakami opartymi na Internecie rzeczy było czasowe wyłączenie serwisów takich jak Netflix czy Twitter. Do zdarzenia doszło w 2016 roku za sprawą botnetowego ataku o nazwie Mirai.

[Źródło: bgr.com; grafika: Gartner]