Ocena realnej skali zakażeń SARS-CoV-2 w społeczeństwie nie należy do najłatwiejszych zadań. Testy nie zapewniają wystarczającej przepustowości i skuteczności – może się to zmienić dzięki badaniom skupiającym się na obecności przeciwciał.
Analizy wymazów z nosa czy gardła pozwalają rozpoznać aktywne infekcje, lecz badanie krwi umożliwia ocenę tego, czy dana osoba przeszła już daną chorobę. W większości takich przypadków organizmy ludzi produkują przeciwciała, które zabezpieczają nas przed ponownym zakażeniem. Tego typu badania będą szczególnie przydatne w przyszłości, kiedy służby medyczne zechcą ocenić realną liczbę wyzdrowiałych, np. w chińskim Wuhan.
Za opracowanie tej metody odpowiada zespół badawczy z Icahn School of Medicine at Mount Sinai, który twierdzi, że sposób jest nieskomplikowany i mógłby być z łatwością stosowany przez laboratoria na całym świecie. Naukowcy wykorzystali białka występujące w nowym koronawirusie. To właśnie one umożliwiają SARS-CoV-2 wniknięcie do ludzkiego organizmu. Izolując fragmenty tych białek, zwane RBD, badacze wyprodukowali je w warunkach laboratoryjnych. To stanowiło podstawę do stworzenia testu ELISA.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Za jego sprawą przeciwciała w osoczu zmieniają kolor, gdy zostanie wykryte wspomniane białko RBD. Podczas pierwszych prób nowa metoda okazała się zadowalająco skuteczna. Co ważne, test nie fałszował wyników po natrafieniu na białka innego koronawirusa, zwanego NL63. Tym samym możemy liczyć na to, że wkrótce ELISA trafi do placówek w innych miastach i krajach – na tę chwilę test jest stosowany w Nowym Jorku.
Czytaj też: Szpitalne statki amerykańskiej marynarki pomogą w kryzysie koronawirusa