Brytyjska firma Vollebak rozpoczęła właśnie swój nowy rozdział działalności pod tytułem „rzeczy ze śmieci”. Stworzyła bowiem zegarek Garbage, który powstanie właśnie ze śmieci.
Vollebak możecie kojarzyć z kurtki z grafenu, czy zmieniającej kolor Black Squid. Tak czy inaczej, teraz firma zamiast wykorzystywać zaawansowane technologicznie materiały, zadba o to, aby te nie trafiały w takiej ilości na wysypiska. Czy te starania skończą się uratowaniem planety przed śmieciami? Raczej nie, ale lepsze to, niż nic.
Dążenia firmy w tę proekologiczną stronę zamykają się w zegarku Garbage. Ten budują bowiem przestarzałe części elektroniczne (i nie tylko patrząc po m.in. zębatkach).
Jak wyjaśnia Vollebak:
Obecnie większość z 50 milionów ton odpadów elektronicznych wytwarzanych każdego roku jest traktowana jak śmieci, mimo że tak nie jest. Te zawierają wiele metali szlachetnych, takich jak srebro, platyna, miedź, nikiel, kobalt, aluminium i cynk. Innymi słowy, miliony ton rzeczy, za które ludzie zwykle płacą po ich wykopywaniu z ziemi zmierza prosto do niej.
Czytaj też: Test realme Watch – opaska fitness w formie małego zegarka
Do Garbage Watch trafią mikrochipy (obecność złota), druciki (miedź), płytki laminatu i zapewne wiele więcej, ale i tak istnym szaleństwem jest dla mnie opaska z przewodów. Warto zaznaczyć, że jest to część projektu Re-Made magazynu „Wallpaper”, która w przyszłym roku przeistoczy się z formy prototypu na zegarek gotowy do produkcji.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News