Zapach z oczyszczalni ścieków nie może być zbytnio nieprzyjemny. Pomimo rozwoju technologicznego, jego mierzenie nadal sprowadza się do prymitywnego wręcz procesu napełniania worków powietrzem z placówki, a następnie ocenienia jej przez testerów w subiektywnym teście. Nic więc dziwnego, że naukowcy z hiszpańskiego IBEC (Institute for Bioengineering of Catalonia) dążą do tego, żeby zastąpił ich dron z elektronicznym nosem.
W oczyszczalniach ścieków… śmierdzi. Ten nieprzyjemny zapach nie może jednak przekraczać pewnej granicy i to sprawdzał dron z elektronicznym nosem
W wąchaniu ekskrementów dron ma kilka zalet nad testerami z krwi i kości. Jest zdecydowanie tańszy, szybszy, skuteczniejszy i zapewnia wynik „czarno na białym”, choć oczywiście najważniejszy w tej roli nie jest, bo służy tylko do latania z przytroczoną do siebie 10-metrową rurką. To przez nią było zasysane powietrze, które trafiało do „elektronicznego nosa” (e-nose) i było poddawane ocenie.
Czytaj też: Oto prosty, elastyczny dron z jednym śmigłem, którego możecie zrolować
Ten cały elektroniczny nos waży 1,3 kilograma i wykorzystuje szereg czujników gazu oraz algorytmy oparte na sztucznej inteligencji do wykrywania i pomiaru poziomu nieprzyjemnie pachnących substancji chemicznych unoszących się w powietrzu. Porównuje w swojej pracy poziomu stężenia dwutlenku siarki, amoniaku i siarokowodoru, alarmując, kiedy te są zbyt wysokie, czyli kiedy z danych placówek ulatnia się zbyt nieprzyjemny zapach.
Czytaj też: Cylindryczny dron Spirit chwali się modularnym projektem plug-and-play
Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyników, ale potrzebujemy więcej walidacji i uczynienia urządzenia bardziej wytrzymałym dla rzeczywistej pracy zakładu Praca może mieć również wpływ na inne obiekty, takie jak wysypiska śmieci, kompostownie, a nawet duże gospodarstwa z bydłem i trzodą chlewną, które są również znane z wytwarzania wszelkiego rodzaju nieprzyjemnych zapachów
– powiedział jeden z naukowców, których prace opisano w iScience.
Czytaj też: Dron w Cyberpunk 2077 dostępny dzięki modom
W testach trwających dobre sześć miesięcy stwierdzono, że jego oceny są zbieżne z ocenami zespołu ludzkiego, który badał próbki powietrza zebrane w tych samych miejscach. Niestety nie wiemy, co oznacza to dla przyszłości drona z elektronicznym nosem, ale pomysł ewidentnie ma sens i potencjał.