Kiedy po raz pierwszy poznałem plany Skullcandy z podbiciem rynku zestawów słuchawkowych, od razu zapaliła mi się czerwona lampka z tyłu głowy. Piszę jednak te słowa z tym modelem na głowie i muszę przyznać, że Skullcandy PLYR to jedno z najprzyjemniejszych zaskoczeń ubiegłego roku na rynku. Dlaczego? O tym właśnie poniżej.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Gaming aż się wylewa. Już od pierwszego kontaktu z pudełkiem Skullcandy Plyr możemy poczuć rzeczywiste przeznaczenie tego modelu i co tu dużo mówić – firma postarała się już na tym etapie. Pomijając fikuśny karton i zabezpieczenia w transporcie, ten model doczekał się bogatego zestawu elementów, który obejmuje odpinany mikrofon, gumową opaskę do montażu na pałąku, dwa świetne płaskie przewody w kolorowych gumowych osłonkach (USB-C do USB-A oraz 5-polowy jack 3,5 mm do 4-polowego) oraz rzeczywiście przydatną instrukcję obsługi.
Najważniejsze cechy Skullcandy Plyr
- Ogólne
- Przeważający materiał: tworzywo sztuczne
- Waga: 315 gramów
- Słuchawki wokółuszne zamknięte
- Zaawansowana regulacja muszli
- Długość przewodu USB do PC/laptopa – 150 centymetrów
- Długość przewodu jack 3.5 mm do konsol/urządzeń mobilnych – 100 centymetrów
- Oba przewody w nylonowych oplotach
- Kontroler poziomu głośności, mikrofonu i trybu wbudowany w przewód
- Łączność przewodowa i bezprzewodowa (Bluetooth)
- Wsparcie aplikacji na komputer i telefon
- Wbudowany akumulator
- Wbudowany lokalizator TILE
- Przetworniki neodymowe
- Średnica: 50 mm
- Impedancja: 32 Ohm
- Pasmo przenoszenia: 20 – 20 kHz
Design, materiały i wykonanie
Skullcandy Plyr to jeden z tych modeli, które mała część mnie chciałaby mieć za wszelką cenę. Nie wiem, czy kiedykolwiek określiłem słuchawki takim mianem, ale tutaj aż ciśnie mi się to na palce – Plyr jest śliczny. Ten zestaw słuchawkowy po prostu wygląda fenomenalnie. Spójrzcie tylko:
Chociaż z pozoru mogą zalatywać gamingowym kiczem, to w rzeczywistości te pstrokate kolorki i odważnie wykorzystane przez projektantów przezroczyste panele, przekładają się na wyjątkowe i przyjemne dla oka połączenie. Piszę te słowa, będąc zwolennikiem prostoty i minimalizmu, więc możecie być pewni, że nie jest to opinia kogoś, kto lubi tego typu styl i niepotrzebny przerost formy nad treścią. Przynajmniej wtedy, jeśli idzie o sam aspekt wizualny.
Czytaj też: Test MOUNTAIN Displaypad i Macropad. Z tymi peryferiami macie wszystko pod kontrolą
Z wyjątkowym designem rodem z gry Rage, idzie też solidne wykonanie oraz niezbyt powszechne rozwiązania. Projektanci Skullcandy postanowili zapewnić obu muszlom szerokie możliwości regulacji. Oprócz standardowego dostosowywania wychylenia (służy do tego aluminiowa prowadnica łącząca pałąk z muszlami), producent zapewnił im też możliwość obrotu o 90 stopni w jedną i drugą stronę (rozwiązanie idealne do transportu) oraz regulowanie wychylenia góra-dół.
Nietypowym dodatkiem jest coś żywcem podpatrzone u Steelseries – elastyczna materiałowa opaska do montażu na pałąk na dwóch wypustkach z czteropoziomową regulacją. Ta odpowiada za utrzymywanie słuchawek na głowie tak, aby nasza skóra nie miała kontaktu z wewnętrzną plastikową powierzchnią pałąka.
Centrum dowodzenia i ergonomia
Bok lewej muszli Skullcandy Plyr jest istnym centrum dowodzenia. Z tradycyjnych elementów należy wyróżnić zarówno port USB-C do ładowania i trybu przewodowego (np. z PC), jak i port jack 3,5 mm, który służy wyłącznie do trybu przewodowego (konsola). Poza tym projekt obejmuje port dla mikrofonu oraz solidne pokrętło poziomu głośności. Dwa najważniejsze elementy sprowadzają się z kolei do dwóch przycisków bezpośrednio na zewnętrznym panelu muszli (to ten niewielki punkcik żółty i różowy) oraz przełączniku on/off z pozycją inicjalizującą parowanie lub połączenie Bluetooth, na co wskazuje znajdująca się obok dioda funkcyjna.
Wspomniane przyciski na muszli pozwalają nam na aktywowanie/dezaktywowanie mikrofonu (reaguje na to asystentka głosowa i dioda na mikrofonie), zatrzymywanie i odtwarzanie nagrań oraz ewentualne zarządzanie połączeniami głosowymi. Warto też wspomnieć o ukrytej funkcji potencjometru, którego wciśnięcie zmienia predefiniowane profile equalizera zależnie od przeznaczenia.
Jak już wspominałem, Skullcandy Plyr to zestaw słuchawkowy pełen rozwiązań z myślą o ergonomii, co uzupełnia zarówno niska waga rzędu 315 gramów, jak i wyjątkowo przyjemne nauszniki. Te są wykonane z połączenia pianki memory i przyjemnego materiału, dzięki czemu nie tylko idealnie dopasowują się do głowy (i tym samym wygłuszają), ale też nie „męczą uszu” nawet przy dłuższym czasie użytkowania. To jedna z największych zalet tego zestawu słuchawkowego.
Aplikacja i funkcje
Skullcandy Plyr jest o tyle fascynującym zestawem słuchawkowym, że nie ogranicza się do jednego jednoczesnego urządzenia. Dzięki temu możemy podłączyć go jednocześnie np. z komputerem osobistym i smartfonem, aby w razie potrzeby podczas grania odebrać połączenie telefonowi i przeprowadzić je bez ściągania słuchawek z głowy.
Czytaj też: Test Steelseries Apex 9 Mini, czyli miniaturowej klawiatury mechanicznej z wyjątkowymi przełącznikami
Należy jednocześnie pamiętać, że tryb bezprzewodowy nie jest żadnym pobocznym dodatkiem, a jedną z podstawowych cech tego modelu. Wskazuje na to ponad 24-godzinna wytrzymałość na jednym ładowaniu, opcja szybkiego ładowania, łączność Bluetooth 5.2 oraz wsparcie kodeka ACC.
W aplikacji na urządzenia mobilne, która jest dostępna tylko poprzez połączenie Bluetooth, możemy wiele. Po pierwsze, producent pozwala nam poddać się testom w ramach Enhanced Sound Perception, aby dokładnie dobrać brzmienie do naszego unikalnego zmysłu słuchu. Po drugie, możemy dostosować równowagę dźwięku między komunikatorami głosowymi i grami lub odtwarzaczami muzyki, wybrać interesujący nas preset equalizera, a finalnie uzyskać bezpośredni odnośnik do aplikacji lokalizacji Tile.
Wspomniana aplikacja Tile jest jedyną różnicą między wersjami oprogramowania na PCty i smartfony, a pozwala nam na zlokalizowanie zgubionych lub skradzionych Skullcandy Plyr.
Ocena brzmienia Skullcandy Plyr
Zaskoczenia nie kończą się jednak na wyglądzie, wygodzie i funkcjonalności modelu Płyt. Ten zestaw słuchawkowy potrafi też zaskoczyć jakością brzmienia… o ile mówimy tutaj o połączeniu przewodowym i zwłaszcza są pośrednictwem USB. Nie jest to może jakieś górnolotne brzmienie, ale zdecydowanie bardzo dobre, przyjemne dla ucha i zestrojone tak, aby spisywać się idealnie w możliwie najszerszym spektrum zastosowań rozrywkowych. Innymi słowy, mamy tutaj do czynienia z ewidentnym charakterem V, który zapewnia jednocześnie przyjemną dla ucha średnicę.
Tony niskie ewidentnie dominują w tym modelu, ale equalizer i predefiniowane tryby pozwalają wybrać charakter brzmienia idealnie pod konkretne preferencje. Na tym radzę się skupić, bo sugerowanie się przeznaczeniem wbudowanych trybów jest raczej ostatecznością. W ogólnym jednak rozrachunku Skullcandy Plyr brzmi miodnie i przyjemnie dla ucha. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nada się do wszystkich aktywności, bo udało mi się z nim spędzić dobre dwa tygodnie, pracując, grając, słuchając audiobooków i rozmawiając przez telefon.
Na brzmienie bezpośredni wpływ mają nauszniki z gęstej pianki memory, która mimo okalającego ją materiału (normalnie sugerującego nacisk na przewiewność, niż izolację), zapewnia wysoki poziom izolacji dźwięków z otoczenia. Nawet mimo tego, że ciepło nie zbiera się wewnątrz nauszników specjalnie nadmiernie.
Test mikrofonu Clear Voice Smart
Skullcandy reklamuje obecny w Skullcandy Plyr mikrofon, nazywając go mianem Clear Voice Smart. Ten ma zapewniać wysoką jakość i jednocześnie usuwać nadmierny hałas z otoczenia, a jak sprawdza się to w praktyce? Posłuchajcie poniżej:
Test Skullcandy Plyr – podsumowanie
Jedno wielkie zaskoczenie. Tak mogę podsumować moje ostatnie dni z Skullcandy Plyr. Początkowo podchodziłem do tego modelu niechętnie, ale od pierwszych godzin dosłownie się w nim zakochałem i doceniłem producenta, za pójście w stronę nietypowego designu, a nie np. zbytecznego systemu podświetlenia, który drenowałby niepotrzebnie wbudowany akumulator.
Czytaj też: Test Xtrfy M4 Wireless, czyli zaawansowanej myszki idealnej dla graczy
Skullcandy trzeba też docenić za uczynienie z Plyr zestawu słuchawkowego „do wszystkiego”, dzięki połączeniu opcji trybu bezprzewodowego i przewodowego. Zwłaszcza że podstawowy tryb Bluetooth można zastąpić połączeniem radiowym 2,4 GHz, dokupując odbiornik na USB. Jeśli jednak mam być szczery, stabilność sygnału Bluetooth i jego zasięg, są na tyle imponujące, że kupno osobnego odbiornika ma sens wyłącznie wtedy, kiedy koniecznie chcecie korzystać z Plyr w trybie bezprzewodowym na komputerze pozbawionym modułu Bluetooth.
Wisienek na tym kolorowym torcie nie brakuje, bo Plyr zapewnia też wyjątkowo wysoki poziom ergonomii, wysoką jakość dźwięku oraz mikrofon, na którego trudno narzekać. Innymi słowy, polecamy i doceniamy: