Od wielu miesięcy rynek smartfonów zalicza ciągłe spadki sprzedaży. Kryzys nie omija nikogo, także Samsunga, który spodziewał się, że seria Galaxy S22 wzmocni jego pozycję na rynku. Jednak sprzedaż smartfonów nie okazała się tak dobra, jak spodziewała się firma.
Kryzys wywołany pandemią, wzmocniony przez inwazję Rosji na Ukrainę i szalejącą inflacją, mocno odbija się na smartfonowym rynku. Mimo chwilowych wzrostów wciąż mowa o ogólnych spadkach i nic nie wskazuje, by sytuacja mogła ulec poprawie. Oczywiście poszczególni producenci radzą sobie różnie. Apple, pomimo podniesienia cen iPhone’ów 14 o 7% względem poprzedników, nie ma na co narzekać, a przynajmniej jeśli chodzi o modele Pro. Podstawowa „czternastka” i Plus nie spełniłyu oczekiwać, ale wydaje się, że przynajmniej na razie nie jest to aż tak dużym problemem.
Inaczej wygląda to w przypadku Samsunga. Seria Galaxy S22 zdrożała względem S21 zaledwie o średnio 2%, więc południowokoreański gigant spodziewał się świetnych wyników. Tymczasem wedle najnowszych informacji, przed premierą S23 nie uda się osiągnąć celu 30 mln sprzedanych sztuk. Jest to rozczarowujące, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Samsung chce uchodzić za markę premium, a najlepiej sprzedającym się modelem w ich portfolio okazał się budżetowy Galaxy A12.
Nawet składane smartfony, które wcześniej radziły sobie bardzo dobrze, także zaliczyły spadek sprzedaży. Tegoroczny Galaxy Z Flip4 nie okazał się tak wielkim hitem sprzedażowym, jak poprzednik, choć na arenie międzynarodowej nadal jest niezwykle popularny. Na razie ogólne spadki, jakie zaliczył Samsung, nie są aż tak duże, bo mowa o spadku udziału w sprzedaży smartfonów o zaledwie 0,2%, jednak przekłada się to o 4% spadek przychodów.
Samsung liczy, że kolejne miesiące, dzięki nadchodzącej serii S23, okażą się dużo lepsze i pozwolą odrobić straty.