Jeszcze dwa lata temu byłem pewny, że nigdy nie przekonam się do komiksów, ale po pochłonięciu tych z serii Wiedźmin, postanowiłem nie rezygnować z drążenia tego rynku i była to bardzo dobra decyzja. Wkrótce później nadszedł czas, aby spróbować przekonać się do uniwersum superbohaterskiego, który nigdy specjalnie mnie nie kupił i była to zdecydowanie bardzo dobra decyzja. Zwłaszcza że podszedłem do niego nietypowo, stawiając nie na oczywistości, a mniej mainstreamowe dzieła pokroju Śmierci Neila Gaimana.
Komiks Śmierć autorstwa Neila Gaimana wciągnął mnie mimo początkowej niechęci
Obecnie każdy chętny do poznania historii jednej z siedmiorga rodzeństwa Nieskończonych stworzonych przez Neila Gaimana w ramach serii komiksowej Sandman powinien zainteresować się przede wszystkim wydaną w 2016 roku drugą edycją komiksu o nazwie Śmierć. Zwłaszcza jeśli podoba mu się styl Gaimana, czyli wprawdzie nieco infantylny w wielu kwestiach (wręcz naiwnie baśniowy), ale przynajmniej nastawiający na wskroś pozytywnie.
Co ciekawe, taki właśnie wydźwięk ma również wiele historii o tytułowej Śmierci, bo jak na Gaimana przystało, ten nawet z nią w roli głównej zdołał niespodziewanie usnuć opowieść nie o śmierci, a o życiu właśnie w dosyć optymistycznym, a nie spodziewanie ponurym tonie. Wprawdzie okładka tego nie sugeruje, ale po lekturze większości przygotowanych dla nas opowieści, poczujecie nie tyle strach przed nieuchronnym końcem żywota, a raczej dostaniecie kilka chwil do refleksji, aby finalnie uznać, że życie warto przeżyć, a nie pozwolić mu przelać się przez palce.
Wydawnictwo Egmont przygotowało dla nas nieco ponad 300 stron historii do pochłonięcia, które zamknięto w wymiarach 269 x 183 x 22 milimetrów. Chociaż okładka sugeruje poważny styl rysunków, to te są w rzeczywistości proste i utrzymane w typowym „superbohaterskim” stylu. Okazjonalnie doprowadzają do niedomówień, mogłyby być lepiej nakreślone, ale to coś, czego trudno uniknąć w tak rozległym zbiorku, na którego składają się dwie ministerię (Wysoka Cena Życia i Pełnia Życia) oraz zeszyty takie jak Odgłos jej skrzydeł, Fasada, Śmierć i Wenecja (z Sandman: Noce Nieskończone), Zimowa Opowieść oraz Koło i Śmierć. Na tym jednak się nie skończyło i tak też oprócz dzieła autorstwa Tori Amos, wydanie doczekało się wielu wyjątkowych portretów tego wcielenia Śmierci, które samo w sobie jest unikalne.
Neil Gaiman zaproponował światu wyjątkową personifikację śmierci, która jest przedstawiana jako zupełnie nieodstraszająca młoda kobieta o bladej skórze, ciemnych włosach i oczach, nosząca czarny płaszcz i naszyjnik ankh. Jest miła, współczująca i uważana za najbardziej ukochanego członka wspomnianej siódemki, czyli grupy potężnych, boskich istot, które uosabiają różne aspekty istnienia.
Na łamach komiksów jest często przedstawiana jako dobry przewodnik dla dusz, które przechodzą z życia do zaświatów. W tak unikalnym wydaniu trudno się dziwić, że finalnie przed czterema dekadami postać Śmierci została dobrze przyjęta przez czytelników i krytyków, a na dodatek jest ciągle uważana za jedną z najpopularniejszych postaci w serii Sandman. Taka postać Śmierci pozwoliła Gaimanowi eksplorować ideę życia pozagrobowego i tego, co dzieje się z duszami ludzi po ich odejściu w zadziwiająco dobrze sprawdzającym się połączeniu.