Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu Śmierć Neila Gaimana. Nawet Stephen King ręczy za te dzieła

recenzja komiksu Śmierć Neila Gaimana

Jeszcze dwa lata temu byłem pewny, że nigdy nie przekonam się do komiksów, ale po pochłonięciu tych z serii Wiedźmin, postanowiłem nie rezygnować z drążenia tego rynku i była to bardzo dobra decyzja. Wkrótce później nadszedł czas, aby spróbować przekonać się do uniwersum superbohaterskiego, który nigdy specjalnie mnie nie kupił i była to zdecydowanie bardzo dobra decyzja. Zwłaszcza że podszedłem do niego nietypowo, stawiając nie na oczywistości, a mniej mainstreamowe dzieła pokroju Śmierci Neila Gaimana. 

Komiks Śmierć autorstwa Neila Gaimana wciągnął mnie mimo początkowej niechęci

Obecnie każdy chętny do poznania historii jednej z siedmiorga rodzeństwa Nieskończonych stworzonych przez Neila Gaimana w ramach serii komiksowej Sandman powinien zainteresować się przede wszystkim wydaną w 2016 roku drugą edycją komiksu o nazwie Śmierć. Zwłaszcza jeśli podoba mu się styl Gaimana, czyli wprawdzie nieco infantylny w wielu kwestiach (wręcz naiwnie baśniowy), ale przynajmniej nastawiający na wskroś pozytywnie. 

Co ciekawe, taki właśnie wydźwięk ma również wiele historii o tytułowej Śmierci, bo jak na Gaimana przystało, ten nawet z nią w roli głównej zdołał niespodziewanie usnuć opowieść nie o śmierci, a o życiu właśnie w dosyć optymistycznym, a nie spodziewanie ponurym tonie. Wprawdzie okładka tego nie sugeruje, ale po lekturze większości przygotowanych dla nas opowieści, poczujecie nie tyle strach przed nieuchronnym końcem żywota, a raczej dostaniecie kilka chwil do refleksji, aby finalnie uznać, że życie warto przeżyć, a nie pozwolić mu przelać się przez palce. 

Wydawnictwo Egmont przygotowało dla nas nieco ponad 300 stron historii do pochłonięcia, które zamknięto w wymiarach 269 x 183 x 22 milimetrów. Chociaż okładka sugeruje poważny styl rysunków, to te są w rzeczywistości proste i utrzymane w typowym „superbohaterskim” stylu. Okazjonalnie doprowadzają do niedomówień, mogłyby być lepiej nakreślone, ale to coś, czego trudno uniknąć w tak rozległym zbiorku, na którego składają się dwie ministerię (Wysoka Cena Życia i Pełnia Życia) oraz zeszyty takie jak Odgłos jej skrzydeł, Fasada, Śmierć i Wenecja (z Sandman: Noce Nieskończone), Zimowa Opowieść oraz Koło i Śmierć. Na tym jednak się nie skończyło i tak też oprócz dzieła autorstwa Tori Amos, wydanie doczekało się wielu wyjątkowych portretów tego wcielenia Śmierci, które samo w sobie jest unikalne. 

Neil Gaiman zaproponował światu wyjątkową personifikację śmierci, która jest przedstawiana jako zupełnie nieodstraszająca młoda kobieta o bladej skórze, ciemnych włosach i oczach, nosząca czarny płaszcz i naszyjnik ankh. Jest miła, współczująca i uważana za najbardziej ukochanego członka wspomnianej siódemki, czyli grupy potężnych, boskich istot, które uosabiają różne aspekty istnienia.

Na łamach komiksów jest często przedstawiana jako dobry przewodnik dla dusz, które przechodzą z życia do zaświatów. W tak unikalnym wydaniu trudno się dziwić, że finalnie przed czterema dekadami postać Śmierci została dobrze przyjęta przez czytelników i krytyków, a na dodatek jest ciągle uważana za jedną z najpopularniejszych postaci w serii Sandman. Taka postać Śmierci pozwoliła Gaimanowi eksplorować ideę życia pozagrobowego i tego, co dzieje się z duszami ludzi po ich odejściu w zadziwiająco dobrze sprawdzającym się połączeniu.