Reklama
aplikuj.pl

Po co Ci w ogóle klawiatura mechaniczna?

Czyli tekst o tym, czemu klawiatury mechaniczne są lepsze od membranowych

Przez moje ręce przetoczyło się już sporo klawiatur, w tym oczywiście także te mechaniczne. Kiedy znajomi odwiedzali mnie podczas okresu testowego któregoś z „mechaników”, to byli oni zafascynowani urządzeniami tego typu… często dopóki nie usłyszeli kwoty, jaką trzeba na taki gadżet wydać. Dlatego też wiele razy zdarzyło mi się usłyszeć pytanie „Po co Ci w ogóle klawiatura mechaniczna?” i w tym miejscu zamierzam też na nie odpowiedzieć. 

Na rynku istnieją na razie dwa typy klawiatur: membranowe oraz mechaniczne. Owszem, występuje również zjawisko hybryd, czyli połączenie obydwu rozwiązań, ale ciężko traktować to jako oddzielną kategorię. To zwykły miszmasz, o którym wspomnę może w oddzielnym, krótkim wywodzie. Głównym celem tego artykułu jest przedstawienie tego, czym w ogóle klawiatury mechaniczne są, czy płyną jakieś korzyści z ich użytkowania i czy w ogóle opłaca się je kupować, bo w końcu są piekielnie drogie. Mam nadzieję, że po tej lekturze będziecie znali różnice pomiędzy klawiaturami i zdecydujecie, czy warto udać się po swojego pierwszego „mechanika” do sklepu.

„Pisanie przez gumkę”, czyli co nieco o membranach i ich budowie

Jeśli czytacie te słowa, to śmiem obstawić, że pod Waszymi rękoma spoczywa właśnie zwykła „membranówka”. Spora część klawiatur na rynku, zarówno tych tańszych jak i tych droższych, jest oparte o membrany. Produkcja takiego sprzętu jest niezwykle tania oraz powszechna, dlatego niedziwne też, że urządzeń tego typu jest mnóstwo, zarówno w naszych salonach lub biurach, jak i na sklepowych półkach. Tak, Wasza klawiatura z fikuśnymi wzorkami stworzona z myślą „o graczach” i kupiona za niecałe lub mniej niż 100 złotych, prawdopodobnie pod swoją kopułą też skrywa prostą membranę.

Konstrukcja takiej klawiatury jest równie skomplikowana, co budowa przeciętnego cepa. Mamy tu klawisze, pod którymi skrywają się kolejno gumowe „stopki”, a następnie cienka warstwa membrany. Użytkownik naciskając przycisk, dopycha gumkę do tego stopnia, by ta zetknęła się z membraną, która następnie wysyła sygnał do komputera. Jeśli guzik przytrzymamy, po czasie wysyłany jest dłuższy impuls, co przejawia się na ekranie otrzymaniem dłuższego ciągu tej samej litery.

„Mechanik Master Race”, czyli o budowie klawiatur mechanicznych

Budowa to główny powód, dlaczego klawiatury mechaniczne są znacznie droższe niż membranowe. Tutaj pod każdym przyciskiem znajduje się oddzielny przełącznik, który jest bezpośrednio połączony z płytką drukowaną znajdującą się w klawiaturze. Producent nie bierze membrany i ot tak kładzie na niej gumki, a musi wytworzyć ponad 100 osobnych przycisków, usadowić je na elektronice i odpowiednio skonfigurować. Takie rzeczy kosztują i my za to wszystko musimy zapłacić. Niestety, takie są prawa rynku.

W kwestii działania, nie ma się tu specjalnie nad czym rozczulać, bo wchodzenie w szczegóły zapewne zmusiłoby mnie do stworzenia drugiego, równie długiego tekstu. Naciśnięcie klawisza powoduje natychmiastowe wysłanie sygnału do komputera i to w sumie tyle. Sposób działania klawiatury zależy wyłącznie od rodzaju przełącznika i to tutaj tkwi ten cały diabeł. Każdy z nich ma inną budowę i zapewnia zupełnie odmienne odczucia podczas jego naciskania, stąd takie Cherry MX Blue będą zachowywać się inaczej niż Cherry MX Red. Jednakże analiza poszczególnych rodzajów przełączników to temat na kolejny tekst. Nie chcę mieszać Wam w głowach w momencie, w którym jeszcze dobrze nie wiecie, z czym „mechaniki” się jedzą.

Przyszła pora na lekkie porównanie

Z budowy klawiatury membranowej można od razu wysnuć trzy wady, z czego jedna może być z początku mniej oczywista do wysnucia. Po pierwsze klawisz aktywuje się zawsze, dopiero w momencie dopchnięcia go do samego końca. Guma musi zetknąć się z membraną, żeby został nadany sygnał, stąd lekkie muśnięcie przycisku, nie będzie miało przeniesienia na ekran. Po drugie guma to materiał, który choć jest elastyczny, to nie należy do specjalnie wytrzymałych. Dlatego też po jakimś czasie korzystania z klawiatury membranowej, możecie zauważyć, że Wasz Enter czy WASD nie wciska się równie zwinnie co niegdyś… o ile w ogóle jeszcze działa. „Membranówki” potrafią przeżyć jedynie od 1 do 10 milionów naciśnięć, co wynikiem jest bardzo przeciętnym. No i wreszcie po trzecie – różnice między jedną klawiaturą membranową, a drugą są naprawdę niewielkie w kwestii użytkowania. Wszystko zależy tu od typu zastosowanej gumy, sposobu konstrukcji przycisku czy samej membrany, które mają jakiś tam wpływ na wrażenia z naciskania klawiszy. Aczkolwiek ostateczne doświadczenie płynące z zabawy „membranówkami”, zwykle jest praktycznie takie samo. Miałem w rękach klawiatury tego typu za 30, 100, 200 czy 600-800 złotych i różnica między nimi jest naprawdę nieznaczna.

Klawiatura mechaniczna jest za to lepsza pod praktycznie każdym względem od swojej membranowej siostry. Przełączniki zwykle aktywują się jeszcze przed dociśnięciem ich do końca. Taki Cherry MX Red można „wbić” na odległość 4 mm, ale system wykrywa jego sygnał już na poziomie 2 mm. Mechaniczne konstrukcje są także bardziej wytrzymałe, bo ich minimalna żywotność zaczyna się tam, gdzie kończy się okres życia membranówek. „Mechaniki” potrafią przetrwać do 30, 50, a niektóre nawet do 80 milionów uderzeń. Jest zatem szansa na to, że nasz pies padnie szybciej niż niektóre klawiatury mechaniczne. W dodatku wszystkie przełączniki działają zawsze z taką samą gracją, głównie przez obecność sprężyny w samej konstrukcji. Nie zaczynają nagle chodzić ciężej jak niektóre gumki. Przestają reagować dopiero wtedy, gdy po prostu padną na dobre. Większość klawiatur mechanicznych znacznie lepiej przeżywa też zalania, bo w ogóle są w stanie je przetrwać, co wśród „membranówek” tak oczywiste nie jest. Każdy przełącznik ma w końcu swoją własną zabudowę, a także woda ma często niemały problem, by dostać się na płytkę drukowaną, by tam powodować ewentualne zwarcia.

źródło: mechanical-keyboard.org

Zalet „mechaników” jest jednak znacznie więcej i te tutaj wymienione stanowią zaledwie ich część. Przede wszystkim niektóre typy przełączników potrzebują niewielkiej siły nacisku do aktywacji. Zwykła klawiatura membranowa potrzebuje 50 gramów siły, podobnie zresztą jest też z Cherry MX Blue. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Blue aktywują się bowiem zaraz po pokonaniu charakterystycznego „guza”, czyli gdzieś w okolicach 2-2,5 mm. „Membranówki” potrzebują przebyć dystans nieznacznie dłuższy, często 4-5 mm lub mniejszy, choć to zależy od samej konstrukcji. Posłużmy się jednak lepszym przykładem. Takie Cherry MX Red z wymaganą siłą nacisku 45 gram oraz aktywacją na odległości rzędu 2 mm, są na tyle delikatne, że wielokrotnie udało mi się je przypadkiem „uruchomić”, gdy moje palce zwyczajnie spoczywały na powierzchni przycisków. Różnica w cyferkach jest niewielka, ale w użytkowaniu robi to gigantyczną różnicę. Warto też zaznaczyć, że klawisze klawiatury mechanicznej wracają do swojej pozycji wyjściowej znacznie szybciej, niż ma to miejsce u membranowego odpowiednika.

Mechaniczne klawiatury mają również jedną z zalet, o których wspomina się bardzo rzadko podczas konwersacji o nich. Chodzi tu o tzw. n-key rollover, czyli tłumacząc na nasz język rodzimy: „ile klawiszy jednocześnie naciśniemy i ile z nich zostanie zarejestrowane przez system”. Większość membranówek wykryje jednocześnie 4 lub 5 przycisków, szósty będzie już w ogóle niezarejestrowany. Za to standardowy wynik współczesnych mechaników w tej kwestii to 10 klawiszy, choć warto zaznaczyć, że jest to minimum. Wątpię też czy potrzeba komuś więcej, w końcu palców u rąk mamy tylko 10. Inne guziki w takim razie trzeba uderzać… piętą? Tak czy siak, mechaniki sprawdzą się zatem świetnie w każdej grze, zwłaszcza w tych pozwalających dwóm lub trzem osobom grać na jednej klawiaturze.

Tutaj przetestujecie swój n-key rollover: https://www.microsoft.com/appliedsciences/KeyboardGhostingDemo.mspx

Na co ta odległość oraz ciężar aktywacji wraz z czasem powrotu na pozycję wyjściową maja w ogóle wpływ? Cóż, podczas pisania na niektórych rodzajach przełączników, zwłaszcza tych lżejszych, nasza dłoń mniej się męczy. Nie musimy dociskać klawisza do końca, chodzi on gładko oraz szybko i na tyle delikatnie, że dłuższe granie czy pisanie jest nieznacznie męczące. Dzięki urządzeniom tego typu można także pisać znacznie szybciej, bo często nawet aż o 30%! Dla mnie to akurat duży plus i muszę przyznać, że artykuł ten powstał przy pomocy klawiatury membranowej. Po zakończeniu jego tworzenia, będę zapewne ze łzami szczęścia w oczach podłączał „mechanika” z powrotem do swojego komputera.

Gracz korzystający z „mechanika” zyskuje za to niewielką (ale jednak) przewagę nad konkurentem z „membranówką”. Jego klawisze aktywują się szybciej, lżej i jednocześnie może ich nacisnąć więcej. W skrajnych sytuacjach może to zaważyć o życiu naszego wirtualnego bohatera czy wyniku całego spotkania (StarCraft 2). Ciągłe i szybkie naciskanie jednego lub kilku klawiszy w takim League of Legends, będzie na mechanicznych przełącznikach bardziej komfortowe oraz szybsze.

Mała uwaga. Na rynku występują też klawiatury membranowe nożycowe, które działają w nieco inny sposób niż standardowe „membranówki”. Przede wszystkim mają niższy profil skoku, są cichsze i pisze się na nich o wiele wygodniej, a także są bardziej wytrzymałe od standardowej wersji (do 20 milionów naciśnięć). Trzeba je jednak naciskać w samym centrum, by działały one odpowiednio dobrze. Nadal jednak większość z nich w swoim sercu ma membranę, stąd zaliczam je do tej samej kategorii. Wiem, nie mam serca.

Nie wszystko jest tak cudownie kolorowe…

Klawiatury mechaniczne mają jednak oczywiście swoje wady, a te membranowe mają też swoje zalety. Jak już sami wiecie główną różnicą będzie cena. Dobrą „membranówkę” możemy dostać już nawet za mniej niż 100 złotych, zaś porządny „mechanik” to już często wydatek rzędu minimum ~300-350 złotych. Specjalnie zaznaczam tu słowa „dobry” oraz „porządny” i w przypadku klawiatury mechanicznej mam tu na myśli tą z przełącznikami od niemieckiej firmy Cherry. Ze wschodu, a konkretniej z Chin, zaczynają nas już powoli zalewać tańsze podróbki. Tamtejsze mechaniki kosztują znacznie mniej, bo niektóre dostaniemy już za nawet lekko ponad 150 złotych. Miałem okazję mieć w swoich rękach parę takich urządzeń i z pozoru różnice są subtelne, choć wyczuwalne dla bardziej wprawionych użytkowników klawiatur mechanicznych. Jednakże ciężko stwierdzić, co dzieje się z chińskimi zamiennikami Cherry MX po dłuższym czasie. Stąd też mam pewne wątpliwości. Przy ich zakupie radzę mieć się po prostu na baczności, choć tak tani mechanik z pewnością może być dobrą opcją na „rozdziewiczenie” nas z takimi urządzeniami.

Klawiatura mechaniczna to również prawdziwe piekło dla osoby mieszkającej razem z nami. Znaczna część przełączników (poza MX Silent) są piekielnie głośne, a charakterystyczne „klikanie jak na maszynie do pisania” Cherry MX Blue można nawet usłyszeć zza ściany. Zabranie takiej klawiatury do miejsca pracy jest zatem niewskazane, o ile szanujemy naszych współpracowników. Problem ten można oczywiście lekko zniwelować przy pomocy gumowych nakładek montowanych pod klawiszem, które kupić możemy oddzielnie na własną rękę, ale różnica przy nich osiągnięta zwykle jest naprawdę niewielka. Za to jak sami zapewne wiecie z autopsji, klawiatury membranowe są stosunkowo ciche, czasem wręcz bezgłośne. Nie dziwcie się zatem, że są one częściej implementowane w biurach.

Dla niektórych główną kartą przetargową może być także… waga całej klawiatury. „Membranówki” zwykle są bardzo leciutkie, choć zdarzają się cięższe modele, wykonane z grubszych materiałów. Jednak przełączniki dodają „mechanikom” nieco ciężaru całej konstrukcji, stąd ich przenoszenie może być delikatnie trudniejsze.

Klawiatura mechaniczna – dla kogo to?

Także odpowiadam na pytanie zadane w tytule. Po co mi klawiatura mechaniczna? Po to, żeby zyskać przewagę i komfort, a także cudowny dźwięk „klikania”… dobra, z tym ostatnim nieco przesadziłem. Bądźmy poważni, koniec z żartami.

Jeśli skrupulatnie przeczytaliście tekst i doszliście do tej części (patrzę na Was – ci, którzy przewinęli!), to z miejsca gratuluję. Znacie już wszystkie większe wady oraz zalety klawiatur mechanicznych, a także nauczyliście się nieco więcej o tych membranowych. Teraz już pewnie powoli zakradacie się do sypialni swoich rodziców/torebki swojej żony, żeby wykraść im/jej te kilka stówek na swojego własnego „mechanika”. Jednak zanim to zrobicie – wstrzymajcie się! Zadajcie sobie najpierw pytanie, czy na pewno opłaca Wam się zakup takiego urządzenia. Słyszałem już opinie niektórych, że taki sprzęt warto nabyć jedynie dla samego dźwięku „klikania”, ale bądźcie nieco mądrzejsi od takich osób i przeanalizujcie odpowiednio ten wydatek. Zresztą, dobra… ja Wam pomogę dokonać racjonalnej decyzji.

Jeśli konkurujecie w grach sieciowych na wysokim poziomie, albo jesteście semi-profesjonalnymi, bądź profesjonalnymi graczami e-sportowymi, to bierzcie klawiaturę mechaniczną. Jeżeli spędzacie codziennie masę godzin przy komputerze, bo dużo piszecie czy programujecie, to naprawdę warto się w takiego „mechanika” zaopatrzyć. Jednak jeżeli jesteście raczej graczami niedzielnymi, albo przy komputerze zwykle spędzacie dziennie maksymalnie 2-3 godzin, to zakup klawiatury mechanicznej na niewiele Wam się zda. W takim przypadku starczy zwyczajna „membranówka”. Nawet ta z fikuśnymi wzorkami i podświetleniem, jeśli macie na to ochotę.

źródło: cybersport.pl

Być może trafiliście na ten tekst, bo zastanawiacie się, co wymienić wśród swoich peryferii jako pierwsze. Nie wiecie, czy zainwestować w lepszą mysz, klawiaturę lub słuchawki. Spieszę z odpowiedzią. Zawsze w takiej sytuacji powinniście ustawić zakup myszki na najwyższy priorytet. Bardziej precyzyjny sensor zdecydowanie usprawni Waszą grę i nie będzie Was ograniczał w skrajnych sytuacjach. Następnie radziłbym zaopatrzyć się w słuchawki, bo usprawniony dźwięk może dać nam sporą przewagę. Przy okazji odsłuchiwana muzyka będzie o wiele lepsza, a i gry mogą zyskać na uczuciu immersji. Moim zdaniem ostatnią rzeczą, w jaką powinniście włożyć pieniądze to właśnie klawiatura. „Mechanik” da nam większy komfort i ogólnie zrobi różnicę w rozgrywce, ale będzie ona na tyle niewielka, że zaczyna ona dopiero mieć znaczenie podczas gier na najwyższym szczeblu.

Wystarczy?

Czy moja odpowiedź wystarczająco Was usatysfakcjonowała? Czy teraz wiecie, że taka klawiatura mechaniczna jest Wam w ogóle potrzebna? Jeśli tak, to w niedalekiej przyszłości na łamach tego portalu pojawi się tekst, gdzie pomogę Wam w wybraniu klawiatury z przełącznikami, które powinny Was usatysfakcjonować. Do tego dnia macie czas na odłożenie odpowiedniej kwoty na zakup takiego urządzenia.

A może zniechęciłem Was do niepotrzebnego wydawania pieniędzy? Jeśli tak, to również się cieszę. Pieniądze te możecie zainwestować w coś bardziej przydatnego. Nie wiem, w lepszy telefon, kartę graficzną, słuchawki, myszkę, nowe kafelki do łazienki, w żonę, w psa… albo kupić po prostu więcej gier na Steamie przy okazji wyprzedaży.

Jeśli macie jakieś nurtujące Was pytania, na które nie odpowiedziałem Wam w trakcie tego tekstu, to śmiało zapraszam do dyskusji w komentarzach. W końcu tekst ten powstał, by pomóc i w sumie po to tu jestem. Tylko błagam, zachowajmy pewną kulturę konwersacji.