Na początku lat 60. Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych opracowały XB-70, do którego należy tytuł największego i najszybszego bombowca w historii. Projekt nie zyskał jednak zakładanej popularności.
Naukowcy związani z Siłami Powietrznymi oraz North American Aviation opracowali kilka alternatywnych zastosowań dla samolotu. Były one niezwykle zróżnicowane, choć najbardziej ekscentrycznym pomysłem wydawało się przekształcenie XB-70 Valkyrie w… samolot-karetkę.
Czytaj też: Rybie łuski trafią na samoloty? Ma to więcej sensu, niż myślicie
Czytaj też: Samoloty bez pilotów? Już wkrótce mogą wejść do użytku
Czytaj też: Oto pasażerski samolot, który przebije barierę dźwięku
Mierzący 60 metrów długości oraz niemal 10 metrów wysokości, bombowiec był w stanie osiągnąć prędkość trzech Machów, czyli ponad 3600 kilometrów na godzinę. Wszystko to na imponującej wysokości sięgającej 22 kilometrów.
Bombowiec XB-70 miał mieć wiele potencjalnych zastosowań, ale skończył na śmietniku historii
Postęp w radzieckich taktykach militarnych sprawił, że profil lotu XB-70 stał się przestarzały – pojawiły się również tańsze i wydajniejsze alternatywy. Produkcja bombowca była również relatywnie droga, ponieważ – przy obecnych cenach – wynosiła ona ok. 237 mln dolarów. Tym samym samolot doczekał się dwukrotnego przejścia na emeryturę – najpierw w 1959 r. a później w 1961.
Czytaj też: Spójrzcie na dwa nowe samoloty hybrydowe od Avions Mauboussin
Czytaj też: Inspiracja sowami może doprowadzić do cichszych samolotów
Czytaj też: Zauważono tajemniczy samolot, a lotnictwo USA nie przyznaje się do niego
Naukowcy rozpoczęli wtedy burzę mózgów. Poszukiwali alternatywnych sposobów na wykorzystanie XB-70 Valkyrie. W gąszczu intrygujących idei ta najbardziej absurdalna zakładała przekształcenie bombowca w samolot do transportowania rannych. Plany sugerowały, iż na pokładzie mogłoby się znaleźć 72 pacjentów oraz personel medyczny. Jak nietrudno się domyślić, pomysł spalił na panewce. A prototypowy egzemplarz do dziś znajduje się w muzeum.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News