Breathedge to przygodowy survival z dużą zawartością humoru dziejący się w kosmosie. Gra wciąga i intryguje, a fizyka poruszania się w dobrze wpasowuje się w całość tej kosmicznej rozrywki.
Producentem gry jest RedRuins Softworks. Firma pracuje nad grami indie i posiada na razie tylko ten jeden tytuł. Na szczęcie widać, że jej pracownicy lubią gry i cenią dobrą historię z humorem. Wydawcą jest za to mało znane HypeTrain Digital, które w swej bibliotece gier nie ma żadnych lepszych i znanych tytułów, choć ich przyszła gra do wydania (“There Is No Light”) jest bardzo ciekawa.
Przejdźmy do historii Breathedge, która jest dobrze wykonana.
Używając powyższego zwrotu nie miałem na myśli wyjątkowej, oryginalnej opowieści, ale ciekawe przedstawionej. Breathedge rozpoczynamy przywiązani do krzesła, przed nami górują roboty z rosyjskiej mafii (albo ze związku radzieckiego), a my musimy opowiedzieć im co się właściwie wydarzyło w naszej podróży. Czy na pewno musimy? Nie. Breathedge daje nam wybór oplucia szefa mafii, a za trzykrotne powtórzenie dostajemy osiągnięcie i to bardzo zabawne.
Główny bohater naszej opowieści wyruszył w podróż kosmiczną, wielkim statkiem wraz z trumną swojego zmarłego dziadka, by na końcu oddać jemu hołd. Niestety w trakcie ostatniego lotu jego dziadka zdążył się wypadek, statek wybucha i wszyscy umierają (oczywiście poza dziadkiem głównego bohatera XD). My jako jedyny ocalały musimy przetrwać, a czekają nas spiski, zagadki i księżniczka do uratowania. Dodatkowo za towarzysza naszych przygód mamy nieśmiertelną kurę.
Czytaj też: Recenzja It Takes Two. Kooperacyjne cudo dla dwojga
Rozgrywka w Breathedge
Budzimy się na resztce statku, która ocalała i staramy się z dostępnych surowców zbudować wszystkie potrzebne nam do przeżycia przedmioty, czasem śmieszne i odrobine obrzydliwe. Musimy także dbać o naszą sytość i nawodnienie, za to w przestrzeni kosmicznej musimy uważać na naszą ilość tlenu.
Tlen w skafandrze w początkowym etapie rozgrywki starcza na bardzo krótko. Jest on ważny dla naszego przeżycia, bowiem jedzenie i woda zbyt szybko się wyczerpują. Na szczęście wokół jest pełno surowców potrzebnych do wytworzenia przedmiotów niezbędnych do przeżycia i schematów do polepszania naszego skafandra. Czasami zanim dostaniemy nowy schemat musimy popisać się inteligencją w jakiejś zagadce, a czasem zręcznością. Ulepszenia do skafandra są bardzo przydatne, ponieważ wydłużają i zabezpieczają naszą przeżywalność w przestrzeni.
Towarzyszący nam kurczak jest z nami dzięki dziwnej fascynacji dziadka do tego niepozornego gatunku, a jego specjalną umiejętnością jest nieśmiertelność, którą z resztą odkrywamy podczas rozgrywki. Biednego kurczaka nie oszczędzamy od początku gry Breathedge. Już na wstępie traktujemy go jako prowizoryczne narzędzie do zatykania rur, z których przecieka gaz, a podczas podróży w przestrzeni kosmicznej wielokrotnie zabezpieczamy nim przewody pod napięciem. Już nie wspominając o tym, że ten niezniszczalny kurczak potrafi oddychać w przestrzeni kosmicznej.
Mechanika poruszania się w kosmosie jest bardzo satysfakcjonująca, lecz nie pasuje do tego, co chcieli autorzy osiągnąć
Jak już wcześniej pisałem ważne dla przeżycia surowce oraz schematy do tworzenia modyfikacji skafandra są rozsiane wokół nas. Dostanie się do tego wszystkiego wymaga od nas przemyślanej podróży, która niestety się bardzo dłuży, pomimo przyjemnej jak dla mnie mechaniki poruszania się w kosmosie, która naprawdę wydaje się realistyczna i uspakajająca. Jest to spowodowane przede wszystkim żmudnymi powrotami do naszej kapsuły wyposażonej w maszynę do produkcji tlenu. Rozumiem, że jest to bardzo realistyczne, ale kiedy za każda pierdołą musisz wracać do kapsuły i kombinować, gra zaczyna się dłużyć a następnie być męcząca. Jest to ciekawa różnica, ponieważ zazwyczaj w grach survivalowych mamy do czynienia z długim wydobywaniem danego surowca i budowaniem z nich przedmiotów. W tej grze długa jest po prostu podróż do obiektów.
Na szczęście zagadki nie są zbyt skomplikowane. Natomiast nie mamy jak pauzować w przestrzeni i gdy natrafimy na zagadkę to pomimo jej prostoty zrobimy prawdopodobnie wiele rund do bazy, żeby się nie udusić w próżni.
Humor też może zmęczyć
Uwierzcie mi lub nie, ale uwielbiam humor podobny do Monty Python-a, a jest tego w Breathedge masa. Żarty popkulturowe, z filmów, gier i oczywiście naszej rozgrywki i questów. Niby super i często poprawiały mi humor – zdarzyło mi się również zaśmiać przed monitorem – ale to było na początku. Niestety i w tym aspekcie Breathedge potrafi przeciągnąć i zmęczyć swoją rozwlekłością lub powtarzalnością.
Jako pierwsze zaczęły mnie męczyć żarty Twórców skierowanych do samych siebie, a następnie do bezsensowności naszych zadań. Wynikało to z powtarzalności ich przy każdym możliwym momencie w naszej rozgrywce.
Czytaj też: Gra tak nie pozorna jak jej mieszkańcy- recenzja Ratropolis
Szczere Życzenia i podsumowanie
To młode rosyjskie studio ma pomysł i dystans do siebie (który próbują nam aż wcisnąć), a to jest ich pierwsza gra która pomimo błędów jest świetna. Tak, wiem że pisałem, iż jest bardzo męcząca pod wieloma względami, ale trzeba twórcom dać szanse. Po za tym uważam, że na pewno znajdzie swoje grono fanów a nawet i fanatyków – jej mini hardkorowość i poszukiwanie nieznanego w kosmosie kusi.
Wszyscy porównują ja do gry Sunbautica i nie wiem czy się z nimi zgodzić, ponieważ gra wygląda zupełnie inaczej, choć założenia są podobne, a ja niestety w Subnautice nie grałem. Gdy porównałem te dwa tytuły to stwierdziłem, że Breathedge jest dla większych miłośników gier typu survival. Jest to spowodowane tym mozolnym powrotem do kapsuły w celu uzupełnienia tlenu. W Subnautice wystarczyło wypłynąć na powierzchnie, lecz gdyby planeta w Subnautice nie miała zdatnego do oddychania powietrza nasz główny bohater musiał by sobie radzić tak jak w Breathedge. Podsumowując – jest więc trudniej.
Wywalając kawę na ławę grało mi się świetnie przez 2h, dopóki nie zmęczyły mnie podróże do kapsuły, na dodatek poza grą w Conan Exile do tej pory nie wciągnął mnie żaden survival, dlatego średnio oceniam tą grę. Może gdyby była ona bardziej przygodowa to z radością bym ją przeszedł od deski do deski.
Uważam, że Breathedge jest warta swojej ceny (na Steamie kosztuje 89,99) i każdemu który lubi takie survivale polecam ją. Powodzenia i niech kosmos będzie dla was miłą przygodą :)