W 2016 roku dwóch astronomów ogłosiło, że na obrzeżach Układu Słonecznego może istnieć ukryta planeta około dziesięciu razy większa od Ziemi. Nazwali ten hipotetyczny świat „dziewiątą planetą” i od tego czasu go szukają.
Na początku XIX wieku istniało siedem znanych planet. Uran został odkryty kilkadziesiąt lat wcześniej – a dokładnie w 1781 roku – i astronomowie spędzili wiele czasu na jego obserwacjach. Jedną z dziwniejszych rzeczy na temat tej nowo odkrytej planety była jej orbita, która miała pewne nieprawidłowości, których nie można wyjaśnić standardową fizyką. W latach czterdziestych XIX wieku matematyk Urbain Le Verrier przeanalizował orbitę planety i doszedł do wniosku, że nieregularności były spowodowane przez inną, jeszcze nie odkrytą planetę, która grawitacyjnie wpływa na Urana.
Czytaj też: Nowa planeta odkryta przez TESS ma rekordowo długą orbitę
Kilka tygodni po rewelacjach Le Verriera para astronomów w Niemczech wykorzystała jego obliczenia do odkrycia Neptuna, dokładnie tam, gdzie przewidział to Le Verrier. Niesamowitą rzeczą w tym odkryciu był fakt, że Le Verrier był w stanie nie tylko przewidzieć istnienie Neptuna, ale także jego dokładną lokalizację, używając jedynie matematyki i obserwacji Urana. Wkrótce po odkryciu Neptuna astronom Percival Lowell zbudował całe obserwatorium, by polować na odległe, nieodkryte planety. Lowell skupił się na niewielkich rozbieżnościach w orbitach Urana i Neptuna i doszedł do wniosku, że gdzieś tam jest inna planeta.
Obserwatorium Lowella nie było całkowitą stratą pieniędzy. W 1930 roku młody naukowiec Clyde Tombaugh zauważył małą ruchomą kropkę na płycie teleskopu i ogłosił odkrycie Plutona. Duma Tombaugha stała się dziewiątą planetą. Potem nadeszła walka o status Plutona, w wyniku której mała, zimna, odległa planeta została przeklasyfikowana jako planeta karłowata. W ostatnim czasie grono tych obiektów powiększyło się, a astronomowie zauważyli, iż mają one nienaturalnie wydłużone orbity. Najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem tego zjawiska jest fakt, że gdzieś na obrzeżach Układu Słonecznego znajduje się obiekt, który zakłóca poruszanie się tych planet.
Od czasu opublikowania dokumentu w 2016 r. odkryto kilka dodatkowych odległych obiektów Układu Słonecznego, takich jak Goblin, Farout czy Farfarout. Wszystkie mają wydłużoną orbitę i skierowaną w tym samym kierunku. Oczywiście istnieją również inne wytłumaczenia. Jedno z nich zakłada, że miliony lat wcześniej przez naszą galaktykę przeleciała gwiazda bądź samotna planeta, która zakłóciła orbity. Poza tym możliwe jest, że po prostu do tej pory natrafiliśmy na kilka obiektów o nienaturalnych orbitach, ale sytuacja nie dotyczy wszystkich.
[Źródło: popularmechanics.com; grafika: Caltech]
Czytaj też: Rdzeń Ziemi jest znacznie młodszy od samej planety