Wiecie, że jeden z roślinożernych dinozaurów mógł osiągnąć wagę nawet 15-krotnie większą od żyjących obecnie słoni afrykańskich? Tzw. Patagotitan żył jednak ok. 100 milionów lat temu i, podobnie jak spora część ziemskiej megafauny, dawno już nie występuje na naszej planecie. Pojawia się pytanie: skąd tendencja do osiągania ogromnych rozmiarów przez wiele zwierząt, które w przeszłości zamieszkiwały Ziemię?
Na początek mała uwaga: to nie tak, że w przeszłości wszystko było większe. Wręcz przeciwnie, znakomita większość ziemskich organizmów nie odbiegała rozmiarami od tych, które żyją obecnie. Wystarczy dodać, iż największym zwierzęciem w historii są wciąż zamieszkujące naszą planetę płetwale błękitne. Rekordowo duży osobnik miał 33 metry długości, czyli mniej więcej tyle, co 8 samochodów osobowych łącznie. Masa ciała tych gigantycznych ssaków może osiągać niemal 180 ton (dla porównania: wspomniany gatunek słonia zazwyczaj osiąga od 5 do 7 ton) co trudno w ogóle sobie wyobrazić.
Jednocześnie istniały pewne gatunki, które dawniej były znacznie większe od ich następców – bądź przynajmniej tych zwierząt, które przynależą do tej samej gromady. Pod tym względem pierwszym skojarzeniem powinny być ważki, a w zasadzie praważki z gatunku Meganeura monyi. Żyły one ok. 300 milionów lat temu i z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że były największymi owadami, jakie kiedykolwiek zamieszkiwały Ziemię. Rozpiętość ich skrzydeł dochodziła do nawet 70 centymetrów, a takie rozmiary ułatwiały Meganeura monyi polowanie na inne insekty.
Kolejnym z gigantycznych, choć nie rekordowo dużych zwierząt, były tzw. łodzikowce z gatunku Cameroceras. Zamieszkiwały one Ziemię w okresie ordowiku, ok. 470 milionów lat temu. Były to głowonogi przypominające połączenie ślimaków z ośmiornicami. Rząd łodzikowców przetrwał do dziś, choć jego przedstawiciele nie mogą się równać pod względem długości ze swoimi przodkami. Cameroceras osiągały bowiem długość przekraczającą dziesięć metrów, a grozy dodawała im równie ogromna muszla. Biorąc pod uwagę fakt, że teraz możemy spotkać takie gatunki jak kałamarnica kolosalna czy olbrzymia, które potrafią osiągnąć niemal 15 metrów długości, to Cameroceras nie robi aż takiego wrażenia.
W przypadku stawonogów na uwagę zasługuje Arthropleura, roślinożerny wij, który występował na naszej planecie w podobnym okresie co opisane już gigantyczne ważki – ok. 345-295 milionów lat temu. Przedstawiciele gatunku Arthropleura dorastali do nawet 2,5 metra długości i pomimo pokojowego usposobienia, zdecydowanie mógł wzbudzać postrach. To do niego należy tytuł największego bezkręgowca w historii. Co ciekawe, przez długi czas naukowcy sądzili, że temu roślinożernemu zwierzęciu bliżej było do obecnie występujących skolopender – aktywnych drapieżników.
Moim osobistym „faworytem” w tym zestawieniu jest jednak Megaterium – rodzaj leniwca, który rozmiarami dorównywał… słoniom. Tak, to nie pomyłka. Co szczególnie interesujące, ten gigantyczny ssak chodził po Ziemi jeszcze stosunkowo niedawno, bo zaledwie 10-11 tysięcy lat temu. O ile w przypadku poprzednich członków zestawienia trudno było posądzać ludzi o jakikolwiek związek z ich wyginięciem, tak w przypadku Megaterium wina leży po stronie homo sapiens. Nie zmienia to faktu, że gigantyczne leniwce miały nawet 6 metrów wysokości i masę rzędu 4-5 ton.
Oczywiście, tworząc tego typu artykuły, nie sposób pominąć dinozaurów. To wśród nich występowały bowiem liczne gatunki osiągające naprawdę niewyobrażalne rozmiary. Lider pod tym względem? Może być tylko jeden: wspomniany we wstępie Patagotitan. 80 ton wagi to wciąż znacznie mniej niż w przypadku płetwala błękitnego, ale miejmy na uwadze środowisko obu tych zwierząt. W wodzie znacznie łatwiej jest przecież poruszać się, nawet przy sporych gabarytach. Dodajmy do tego informacje o długości i wysokości przedstawicieli gatunku Patagotitan: kolejno 40 i 20 metrów.Robi wrażenie.
Nie sposób nie wspomnieć również o rekordowo dużym wężu. Titanboa żył ok. 58-60 milionów lat temu i prawdopodobnie swoich obecnych potomków mógłby dosłownie pożreć na śniadanie. Pytony siatkowe i anakondy osiągają bowiem nawet 10 metrów, ale to wciąż znacznie mniej niż ten wymarły drapieżnik. Z szacunkowych informacji wynika, że Titanboa dorastał do 13 metrów długości, a jego masa była nawet dwukrotnie większa od obecnie żyjących węży.
Na koniec zostawiłem zwierzę, które powinno nam, jako homo sapiens, być najbliższe. Tzw. gigantopitek był znacznie większy od obecnie żyjących goryli. Miał nawet 3 metry wzrostu i wagę dochodzącą do 600 kiloegramów. I choć trwają dyskusje co do jego faktycznych rozmiarów, to nawet przy ich zmniejszeniu, gabaryty Giganopithecusa robiłyby wrażenie. Dla porównania, dorosły goryl osiąga zazwyczaj do ok. 1,7m wzrostu i masę nieprzekraczającą 200 kilogramów.
Pokrótce zaprezentowałem sylwetki siedmiu szczególnie dużych zwierząt, które obecnie możemy zobaczyć jedynie w muzeach. Teraz czas odpowiedzieć na pytanie: dlaczego zwierzęta w przeszłości osiągały tak gigantyczne rozmiary? Jak się pewnie domyślacie, czynników było co najmniej kilka. A gdyby dokładnie poznać ówczesne środowisko, to ich lista zapewne poszerzyłaby się do kilkunastu. Na podstawie wiedzy, jaką obecnie posiadamy, można wyróżnić co najmniej cztery kwestie:
- niewielka ilość drapieżników – kiedy brakuje naturalnych zagrożeń, to duże rozmiary nie stanowią problemu. Nie trzeba się ukrywać ani wchodzić w bezpośrednie konfrontacje. A jeśli już do nich dochodzi… to może się to skończyć zagładą całego gatunku, tak jak to było w przypadku olbrzymich leniwców, które najprawdopodobniej wyginęły na skutek polowań prowadzonych przez ludzi
- wyższe temperatury – nie dla wszystkich organizmów takie warunki są kluczowe do osiągnięcia większych rozmiarów. Pomagają jednak niektórym zwięrzetom zmiennocieplnym – a właśnie do takowych należą węże – i należał opisany Titanboa
- efektywniejsze wykorzystywanie energii – profesor Brian McNab sądzi, że maksymalne rozmiary ciała są zależne od tego, z jaką wydajnością dane zwierzę zużywa energię. W przypadku organizmów zamieszkujących Ziemię w przeszłości oraz tych żyjących obecnie różnica w tej wydajności jest nawet kilkukrotna. Na korzyść tych wymarłych, rzecz jasna
- wyższa zawartość tlenu – obecnie stanowi on ok. 21% ziemskiego powietrza. W przeszłości jednak dochodziło do ogromnych wahań w składzie ziemskiej atmosfery. Np. w okresie, gdy na Ziemi żyły wije z gatunku Arthopleura, zawartość tlenu w powietrzu mogła wynosić nawet 30 do 34 procent
Z poczucia kronikarskiego obowiązku wspomnę też o Paraceratherium – bezrogim nosorożcu, do którego należy tytuł jednego z największych ssaków lądowych. To nietypowe zwierzę osiągało masę dochodzącą do 20 ton i wysokość rzędu niemal 5 metrów. I choć Paraceratherium był widocznie większy od Megaterium, to o umieszczeniu tego drugiego w zestawieniu przesądziły osobiste sympatie. Tak gwoli ścisłości.
Samo pojęcie megafauny w pewnym sensie obrosło już legendą. Niekoniecznie słusznie, ponieważ wiele zwierząt uważanych za znacznie większe od ich współczesnych odpowiedników… wcale nie było ogromnych. Np. tygrysy szablozębne, które żyły jeszcze niedawno, bo do ok. dziewięciu tysięcy lat temu, nie różniły się znacząco od obecnie żyjących tygrysów. Ba, wręcz przeciwnie – były od nich mniejsze. Podobna sytuacja dotyczy mamutów włochatych. Te również wyginęły tuż po zakończeniu epoki lodowcowej (w dużej mierze na skutek polowań prowadzonych przez naszych przodków) i – podobnie jak wspomniane tygrysy – niespecjalnie wyróżniałyby się rozmiarami we współczesnym świecie. A już na pewno, gdyby postawić je obok słoni, które byłyby podobne zarówno pod względem wysokości, jak i masy.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News