Reklama
aplikuj.pl

Ruszyło dochodzenie w sprawie Volkswagena. Powód? Voltswagenowy żart

Zwiastun modelu Volkswagen T7, Volkswagen T7 nowej generacji

Tuż przed końcem marca, czyli niedaleko pierwszego kwietnia, Volkswagen ponoć dał plamę, kiedy to 29 wyciekły do sieci jego plany zmiany nazwy w USA na Voltswagen. Sprawa okazała się żartem, ale był to żart, który właśnie zapoczątkował dochodzenie w sprawie Volkswagena.

Voltswagen, czyli żart (nie)udany

Dla przypomnienia, wszystko zaczęło się kilka dni przed światowym dniem psikusów wszelakiej maści, które 1 kwietnia uchodzą praktycznie każdemu płazem. Volkswagen jednak nie spełnił ważnej zasady tej tradycji, czyli zażartowania właśnie w dzień Prima Aprilis, a nawet poszedł krok dalej. Najpierw bowiem do sieci przypadkowo (ponoć) wpadł komunikat prasowy, zapowiadający, że w USA Volkswagen zmieni nazwę na Voltswagen.

Czytaj też: Jeździlibyście takim brzydalem? Zwiastun Volkswagen T7 Multivan chce Was do tego zachęcić

To jednak nie jest najgorsze – wpadki się zdarzają, więc i przedwczesny żart wybaczylibyśmy firmie, ale ta poszła krok dalej, kiedy to 30 marca dokonała na amerykańskim poletku zmiany swojego logo, zaktualizowała swoje media społecznościowe, aby odzwierciedlić nową nazwę i opublikowała komunikat prasowy o tej zmianie, który zawierał komentarze prezesa i dyrektora generalnego VWoA, Scotta Keogha. Innymi słowy, trudno było wyczuć, że to żart, co podłapały praktycznie wszystkie serwisy branżowe i nic w tym dziwnego.

Volkswagen Taigo, Voltswagen w USA

Dochodzenie w sprawie Volkswagena

Dopiero 31 marca Volkswagen wyjawił, że był to zwyczajny żart, ale w ogłoszeniu nawet nie przeprosił wszystkich za wprowadzenie w błąd, co jak wiemy, nigdy nie kończy się dobrze w świecie światowych gigantów. Ta wpadka nie jest wyjątkiem od reguły, co potwierdza raport serwisu Der Spiegel, wedle to którego już ruszyło dochodzenie w sprawie Volkswagena.

Czytaj też: Volkswagen ID.4 GTX zaliczył premierę. Więcej mocy i nie tylko

Powód? Nie sam żart, a to, jak zareagowała na niego giełda. Sprawą zajęła się bowiem amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd, wszczynając dochodzenie, aby ustalić, czy ten źle wykonany żart na prima aprilis wpłynął na cenę akcji. Manipulacja rynkiem, jak wiemy, nigdy nie uchodzi płazem, o czym przekonał się już na własnej skórze sam Elon Musk.

Rzeczywiście, jeśli prześledzimy historie cen akcji Volkswagen AG, to zobaczymy, że kurs akcji w ciągu utrzymywania żartu za oficjalny zwiększył się z poziomu poniżej 300 euro do aż 315 euro, a teraz skutecznie spada. Taki wzrost nie jest niczym dziwnym, jako że firma tym żartem zagwarantowała sobie sporo uwagi medialnej, choć finalnie żart okazał się bardziej, niż niesmaczny, jak na aferę Dieselgate.

Czytaj też: Ten elektryczny Volkswagen ma być rewolucyjny. Project Trinity pod lupą

W tej chwili informacje na temat dochodzenia są skąpe, ale koncern Volkswagen potwierdził wspomnianemu serwisowi, że amerykańska agencja już zażądała informacji od swojej spółki zależnej Volkswagen Group of America (VWoA). Tych oddział USA oczywiście udzielił, a teraz współpracuje z władzami nad rozwiązaniem sprawy.