Electronic Arts zrobiło to o czym marzyłem od czasu tandetnego NFS Rivals. Ghost Games traci prawa do gry.
Na początek trochę prywaty. Seria Need for Speed jakoś wyjątkowo wcześnie pojawiła się w moim życiu. Jakimś cudem pamiętam jeżdżenie samochodami w Need for Speed II, choć gra została wydana zaledwie dwa lata po moich narodzinach. Seria znajduje się głęboko w moim sercu gracza i boli mnie za każdy razem, gdy któraś część nie wypali.
Będąc zupełnie szczerym – odsłony od Ghost Games uważam za jedne z najgorszych. Rivals to bezczelna kopia remake’u Hot Pursuit, NFS 2015 to jedyna odsłona, które coś tam wychodziło, a potem znowu spadek formy z Payback. Heat dopiero zagram, bo naprawdę nie mam ochoty w to grać przez deweloperów.
Więc zapewne domyślacie się jak bardzo ucieszyła mnie wiadomość o tym, że Ghost Games zmienia się EA Gothenburg i będzie zajmowało się od teraz technologią dla EA. W związku z tym przestają być oni głównymi twórcami serii Need for Speed, która to teraz trafiła w ręce Criterion Games.
Zanim otworzymy korki szampana – pamiętajmy, że aktualne Criterion Games to już w większości nie są ludzie, którzy tworzyli Burnouty, czy poprzednie Need for Speedy. Ja jestem jednak dobrej myśli. Pierwszy raz od kilku lat.