Fajnie mówić o tym, jakie to elektryczne samochody nie są finansowe i co czeka konwencjonalne modele (nieuniknione wyparowanie z rynku), ale kiedy spojrzy się na solidne dane, trudno patrzeć aż tak pozytywnie na EV. Przynajmniej w skali kolejnych lat.
Powszechne samochody elektryczne, to nadal daleka przyszłość
Era elektryfikacji motoryzacji zdecydowanie rozpoczęła się na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku i zapewne w przyszłości będzie wskazywać się te właśnie lata przy rozmowach o momencie, w którym elektryczna mobilność zaczęła rozkwitać.
Wprawdzie elektryczne samochody są już z nami od dziesiątek lat i na samym początku nawet konkurowały z tymi spalinowymi, to dopiero teraz rozwój technologii sprawił, że początkowa przewaga modeli na coraz dostępniejszą przed wiekiem ropę i benzynę, powoli się zaciera.
Musimy mieć na względzie, że próżno oczekiwać nagłych zmian na tak dużą skalę, że przykładowo w ciągu roku na ulicach będą tylko elektryczne samochody. Do tego jeszcze długa, ale to naprawdę długa droga rzędu kilku, a zapewne nawet kilkunastu dekad.
Sam wyobrażam sobie taką przyszłość albo w momencie, kiedy obecnie produkowane samochody spalinowe będą już zbyt stare, albo w życie wejdzie prawo, które zakaże je na drogach. Tak czy inaczej, elektryczne samochody mają jeszcze długą, ale to naprawdę długą drogę do przebycia, żeby stać się realną alternatywą dla spalinowych modeli, a wreszcie zacząć je przewyższać.
Oczywiście zalety elektrycznego układu napędowego już są widoczne gołym okiem. Mowa o niebywałej ciszy podczas jazdy, prostocie zaklętej w budowie układu napędowego, natychmiastowemu momentowi obrotowemu, mniejszej liczbie ruchomych części i braku potrzeby regularnej konserwacji. Dręczy je jednak ciągle jeden wielki problem – koszty produkcji.
Problem EV? Koszty produkcji
Firma Oliver Wyman na zlecenie Financial Times porównała to, jakie koszty generuje produkcja zarówno tych tradycyjnych, czyli spalinowych samochodów, jak i również ich elektrycznych odpowiedników. Zachęceni do zgłębienia wniosków?
Od siebie powiem tylko tyle, że po zapoznaniu się ze szczegółami, jeszcze bardziej doceniłem Teslę i jej dążenie do rewolucjonizowania swoich linii produkcyjnych oraz układu napędowego z akumulatorami na czele. Podobnie zresztą, jak wchodzenie coraz większej liczby dobrze nam znanych firm motoryzacyjnych na rynek EV.
Koszty produkcyjne samochodów z silnikiem spalinowym dzieli się na ich montaż (1600€), podwozie (1200€), nadwozie (1700€), architekturę elektroniczną, czyli okablowanie (1800€), wnętrze (2700€), układ napędowy (2000€) oraz koszty samego silnika i te „dodatkowe” (3000€). W przypadku elektrycznych te kategorie powtarzają się aż do układu napędowego.
Problem w tym, że cena wyprodukowania EV jest znacznie większa, niż 13900 euro (62000 zł), które wyjdą po zsumowaniu wszystkich kosztów produkcji samochodu spalinowego. Warto jednocześnie zaznaczyć, że ceny zostały przez analityków stosownie zaokrąglone, aby ułatwić nam wgląd na sprawę.
Po stronie elektrycznych samochodów cieszy tylko to, że ich montaż i układ napędowy jest tańszy (kolejno 1500 i 700 euro), co generuje oszczędność rzędu 1400€. Niestety dalej jest już gorzej, bo cena za wnętrze jest identyczna (2700€), ale już za podwozie, nadwozie i okablowanie trzeba zapłacić więcej (kolejno 1300, 2100 i 2000 euro). Za silniki trzeba z kolei dorzucić 2000€, a za system akumulatorów całe 8000€.
Finalnie cena wyprodukowania elektrycznego samochodu wynosi 20200€, czyli po przeliczeniu aż 90000 zł. To w porównaniu do 62000 zł za stworzenie zwyczajnego samochodu, daje około 45% różnicę. Niestety na niekorzyść EV. Powyżej możecie zobaczyć prosty wykres, który wskazuje, że nawet w 2030 roku (wedle przewidywań) cena produkcji nie wyrówna się, ale obniży z 45 do jedynie 9,58-procentowej różnicy.
Walka z wiatrakami. Nadzieja jednak jest
Jako że samochody elektryczne są na rynku świeżynką w porównaniu do tych spalinowych, to nic dziwnego, że procesy produkcyjne i nie tylko, są w ich przypadku tańsze.
W takich też momentach łatwiej zrozumieć np. Teslę, która w swoim Modelu 3 postawiła na minimalistyczną kabinę, która sprowadza się praktycznie do kierownicy i wielkiego wyświetlacza. Zamiłowanie prostotą? Może, ale na pewno nie tylko.
Jednak tanie elektryczne samochody prędzej, czy później nadejdą. Jednak nie będzie to tylko kwestia obniżenia cen akumulatorów do magicznego poziomu 100 dolców za kilowatogodzinę. Podkreśla to fakt, że w 2030 roku ten poziom ma spaść do 85$/kWh, a cena wyprodukowania EV i tak będzie ciągle o 9% wyższa.
Przyszłość motoryzacji jest więc z całą pewnością elektryczna… ale sama elektryczna przyszłość jest nadal odległa.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News