W ostatnim czasie pojawiło się wiele badań sugerujących, że SARS-CoV-2 zakaziło się już znacznie więcej osób, niż sugerowałyby oficjalnie udostępniane dane. Niektórzy naukowcy są jednak sceptyczni wobec tych doniesień.
Chodzi m.in. o eksperymenty przeprowadzane w Niemczech, Holandii i Stanach Zjednoczonych. Ich wyniki pozwalają sądzić, że COVID-19 przechorowało już od 2 % do 30 % niektórych populacji. Oczywiście taka sytuacja sugerowałaby, że rozprzestrzeniania koronawirusa nie da się kontrolować w wystarczającym stopniu. Byłyby jednak również pozytywy, m.in. dotyczące tego, że jego śmiertelność jest znacznie niższa niż obecnie się szacuje.
Czytaj też: Może nadejść druga fala pandemii koronawirusa. Co wiadomo na ten temat?
Przeciwnicy tego typu teorii argumentują swoje stanowisko niedokładnością testów na obecność przeciwciał (sprawdzają one, czy nasz organizm uodpornił się już na dany patogen) oraz wątpliwością, czy występowanie tych przeciwciał zapewnia ochronę przed SARS-CoV-2.
Jednym z pierwszych badań sugerujących niższą od szacowanej śmiertelność COVID-19 było to przeprowadzone przez Hendrika Streecka z Uniwersytetu w Bonn. Prowadząc testy wśród mieszkańców miasta Heinsberg, naukowiec stwierdził, że średnio 14% tamtejszych osób posiada przeciwciała na koronawirusa. Łącząc te wartości z liczbą zgonów wywołanych zakażeniem SARS-CoV-2, Streeck stwierdził, iż faktyczna śmiertelność to ok. 0,37%. Kontrowersje budzi fakt, że testy wykorzystane przez niemiecki zespół czasami dawały fałszywie dodatnie wyniki, co mogło zaburzyć rzeczywisty obraz badań.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Z kolei naukowcy z Uniwersytetu Stanforda doszli do wniosku, że liczba zakażonych mieszkańców hrabstwa Santa Clara jest zaniżona ok. 50-krotnie. W tym przypadku krytycy teorii odnieśli się do niewłaściwej rekrutacji osób objętych badaniem. Ich zdaniem eksperyment miał tendencję do testowania osób, u których istniało wysokie prawdopodobieństwo zakażenia. Tym samym wyniki badań mogły przedstawiać zafałszowany obraz rzeczywistości.
Czytaj też: Lekarze próbują zrozumieć, dlaczego koronawirus powoduje uszkodzenia nerek
Co ciekawe, ilość tego typu eksperymentów regularnie wzrasta, podobnie jak liczba naukowców krytykujących ich wyniki. Jednocześnie sytuacja w Szwecji, gdzie obostrzenia były zdecydowanie łagodniejsze niż w innych krajach, nie wydaje się szczególnie dramatyczna. Główny epidemiolog tego kraju stwierdził, że do końca maja niemal połowa mieszkańców Sztokholmu uzyska odporność na koronawirusa. Jeśli liczba zgonów nie osiągnie tam niewyobrażalnie wysokich wartości, to doniesienia o stosunkowo niskiej śmiertelności SARS-CoV-2 mogą okazać się prawdziwe.