Reklama
aplikuj.pl

Gry, o których istnieniu zapomnieliście

avatar the game, avatar gra

Te tytuły pojawiały się w wielu materiałach reklamowych i były szeroko komentowane w sieci. Dziś raczej się o nich od razu nie pamięta.

Jakiś czas temu przypomniał mi się pewien tytuł, który ogrywałem, z jednej strony dawno temu, ale z drugiej – dwanaście lat w branży gier to nie jest jakiś bardzo długi okres, po którym zapomina się dane produkcje. Ale jednak. Istniały gry, o których się mówiło, a teraz gdybyśmy mieli wymienić jakie produkcje wyszły w danych latach, to na pewno o nich byśmy zapomnieli. A może to tylko moje wrażenie i tych produkcji nawet nie znacie, co by znaczyło, że jednak marketing zawiódł?

Usiadłem zatem i zacząłem się zastanawiać – co jeszcze kiedyś wyszło, a dziś ledwo się o tym pamięta? Tym sposobem udało mi się z pamięci wyciągnąć kilka produkcji, o których się już nie mówi, a na ich ewentualne remake’i czy remastery nikt nawet nie czeka.

Wheelman

Vin Diesel powróci wkrótce w Fast & Furious Crossroads. Jego obecność w obsadzie gry przypomniała mi jednak, że już kiedyś wcielałem się w tego aktora i nie były to Kroniki Riddicka! W bohatera odgrywanego przez gwiazdę Szybkich i Wściekłych mogliśmy wcielić się jeszcze w produkcji zatytułowanej Wheelman. Tytuł ten trafił na komputery PC, PlayStation 3 oraz Xbox 360. Połączenie sztrzelanki z zręcznościowym (baaardzo zręcznościowym) modelem jazdy wypadło nawet nieźle, a Barcelona jako nasz świat gry również był pewnym powiewem świeżości.

Czytaj też: Nowy wymiar reklam – teraz przyciągają swoją nieudolnością

Lost: Zagubieni

Zanim porzuciłem oglądanie serialu Zagubieni, w którym liczyłem na sensowne wytłumaczenie różnych wątków, a nie sci-fi (i zanim autorzy sami zaczęli się gubić w wątkach), Ubisoft zdążył zrobić grę Lost: Zagubieni. Produkcja, która była typową grą przygodową (choć czasem bardzo prostą) trafiła na PC, PlayStation 3 oraz Xbox 360 i znakomicie oddawała klimat serialu. Znani bohaterowie, możliwość zwiedzenia słynnego bunkra. To było coś. Coś mi też świta, że była wersja gry na Javę. Bardzo dobra swoją drogą.

Rise of the Argonauts

Tytuł, który jakoś bardziej pasuje mi do dzisiejszych czasów. Produkcja Liquid Entertainment, które dało nam np. Władca Pierścieni: Wojna o Pierścień okazała się być zbyt skromna, aby nazywać ją pełnoprawnym RPG. Tego typu produkcja na 10 godzin raczej nie imponuje, ale gdyby została wydana ona dzisiaj za trochę mniejszą cenę (i oczywiście w bardziej współczesnej wersji) to myślę, że sprzedałby się znacznie lepiej, a i oceny byłby wyższe. Nawet teraz oceny na Steam są w większości pozytywne.

Czytaj też: No i po co ja dałem Mafii 3 drugą szansę?

Władca Pierścieni: Podbój

Podbój lub jak kto woli – The Lord of the Rings: Conquest. Deweloperzy ze studia Pendemic, którzy dali nam przecież oryginalne Star Wars: Battlefront jakoś nie spodobała się wszystkim. Krytykowano trochę, że gra jest zbyt prosta i Star Warsy pozwalały po prostu na więcej. Ja akurat należałem do tych co rozkochali się w tej produkcji i do dziś żałuję, że sukces nie był większy. Tytuł z PS3, X360 oraz PC pokazuje, że nie zawsze sama marka jest w stanie uratować grę.

The Saboteur

A skoro już przy Pandemic jesteśmy… przypomni Wam się czasem ostatnia gra tego studia czyli „paryskie GTA podczas II wojny światowej”? Partyzancka walka z okupantem, trochę wspinaczka a la Assassins Creed, wyścigi z klimatem jak z Mafii, Paryż… Niestety, to nie wystarczyło, aby studio przetrwało. A szkoda.

Avatar: Gra komputerowa

Ah, te dawne, polskie tytuły gier na podstawie filmów. Ubisoft pracuje teraz podobno nad porządną grą z uniwersum Avatara, ale oryginalna gra nie była zła. Dwie kampanie – jedna dla ludzi, druga dla Na’vi i… Chciałem napisać, że grafika, która do dzisiaj szokuje tym jak świetnie się prezentuje, ale to jednak pamięć dodała tekstury 4K. Nie zmienia to faktu, że sporo osób dziś o tej grze już nie pamięta.

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News