Od września nauczyciele i uczniowie wrócą ponownie do szkół. Wiele osób jest niezadowolonych z tego faktu. Zakażenia obawia się kadra, uczniowie i rodzice. Okazuje się jednak, że sam strach nie wystarczy, by dzieci mogły pozostać w domu. Wystarczy jednak by otrzymać wysoką grzywnę.
Jak czytamy w piątkowej Rzeczpospolitej:
Jeśli nie ma przeciwwskazań zdrowotnych u dziecka czy innych członków rodziny, zatrzymanie ucznia w domu od 1 września w obawie przed zakażeniem stanowi naruszenie obowiązku szkolnego.
Oznacza to, że jedynie opinia lekarza stanowi podstawę do pozostawienia dziecka w domu. Kolejnym powodem będzie kwarantanna, któregoś z członków rodziny. Obawa przed zakażeniem nie będzie więc podstawą do zostania w domu. A według prognoz naukowców z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk takie ryzyko jest bardzo wysokie.
A jakie jest stanowisko Ministerstwa Edukacji Narodowej? Rzeczpospolita podaje ich stanowisko:
Rodzic może zostawić dziecko tylko wtedy, gdy w domu znajduje się członek rodziny objęty kwarantanną lub jest to uzasadnione chorobami dziecka, w tym objawami infekcji dróg oddechowych lub choroby przewlekłej – na podstawie opinii lekarza sprawującego opiekę zdrowotną nad uczniem z taką chorobą.
A jeśli mimo wszystko dziecko zostanie w domu?
Obowiązek szkolny regulowany jest przez art. 42 prawa oświatowego i według niego każde dziecko w wieku od 7. do 18. lat musi chodzić do szkoły, a każda nieusprawiedliwiona nieobecność dłuższa niż pół miesiąca będzie karana grzywną do 10 tys. zł.
Do września lub do czasu wprowadzenia ponownych obostrzeń rodzice muszą liczyć się z zagrożeniami, jakie mogą spotkać ich ze strony uczęszczających do szkół dzieci. Obawiają się również nauczyciele. Rząd musi poważnie rozważyć, czy w czasie, gdy liczba zakażeń rośnie dobrym pomysłem jest ponowne otwarcie szkół.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News