Resort Zbigniewa Ziobro bierze się za przepisy hulajnóg elektrycznych. Nowe pomysły brzmią jak z kosmosu.
Nadciągają nowe przepisy dla hulajnóg elektrycznych. Miały one zostać stworzone przez Ministerstwo Infrastruktury, ale Zbigniew Ziobro zaczął się niecierpliwić i rozpoczął w swoim resorcie równoległe prace w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Jako osoba, która niemalże codziennie jeździ na hulajnodze elektrycznej uważam nowe przepisy za beznadziejne. Dosłownie widać, że ich autorzy nie jeżdżą tymi pojazdami, a jedynym celem jest dorabianie sobie 5 tysięcy złotych kary, które może dostać osoba niestosująca się do nadchodzących przepisów.
Czytaj też: Nowe, szybsze i wydajniejsze elektryczne motorowery od Garelli
Jakie zmiany wymyślono? Oto one:
- Hulajnoga elektryczna stanie się UTO (Urządzenie Transportu Osobistego)
- Pojazd nie może mieć szerokości większej niż 0,9 m i 1,25 m długości
- Na wyposażenia musi być napęd elektryczny ograniczony do 25 km/h i być kierowany przez osobę znajdującą się na pojeździe
Tutaj jeszcze nie jest najgorzej, ale zastanawiam się jaki sens ograniczania rozmiarów pojazdu. Przyjrzymy się jednak ograniczeniom prędkości:
- ścieżka rowerowa – 25 km/h
- ulica – 20 km/h
- chodnik – 8 km/h
Po pierwsze, zastanawiam się po co dopuszczać hulajnogi na drogę z samochodami? Do tego ograniczając prędkość do 20 km/h. Aby jeszcze bardziej spowalniać samochody i stresować kierowców, którzy nie mają możliwości wyprzedzenia maleńkiego elektryka? Drugą sprawą jest ograniczenie do 8 km/h na chodniku. Czyli prędkości, do której ja się rozpędzam odpychając się nogą na start. Nawet nie byłbym w stanie utrzymać takowej prędkości przez cały czas. Po pustym chodniku hulajnogi mają jechać tak, że nie opłaca się ich kupować? Popieram to, że piesi są w tym przypadku najważniejsi i jak jest utrudniony ruch to już lepiej zejść i chwilę prowadzić hulajnogę, ale na stałe ograniczenie prędkości do nierealnego 8 km/h jest pomysł… nie wiem skąd.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News