Władze Indii mają nadzieję zaszczepić nawet 300 milionów ludzi, a więc ok. 9-krotnie więcej niż mieszka na terenie naszego kraju.
W grupie docelowej znajduje się 30 milionów lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników służby zdrowia oraz 270 milionów innych osób. Zalicza się do nich ludzi powyżej 50. roku życia i cierpiących na choroby współistniejące, mogące powodować u nich podwyższonego ryzyko zgonu na COVID-19.
Czytaj też: Koronawirus zostanie z nami na zawsze? Tak twierdzi twórca szczepionki
Czytaj też: Negatywny wpływ szczepionki na płodność? Eksperci uspokajają
Czytaj też: Szczepionka od Johnson Johnson wymaga jednej dawki. Poznaliśmy jej skuteczność
Premier Narendra Modi rozpoczął kampanię masowych szczepień od ogólnokrajowego przemówienia transmitowanego w telewizji. Przyznał, że będzie to największa na świecie akcja szczepień, dzięki której Indie będą mogły pokazać swoje możliwości. Jednocześnie zaapelował o ignorowanie fałszywych informacji nt. szczepionek.
Indie zamierzają zaszczepić w pierwszej kolejności 300 milionów osób
Nie wiadomo jednak, czy przywódca tego kraju poddał się już szczepieniu. Tamtejsi politycy stwierdzili bowiem, że nie przynależą do tzw. grupy priorytetowej, która jako pierwsza miałaby się zaszczepić.
Czytaj też: Wyciekły dokumenty na temat szczepionki na COVID-19. Atak na EMA
Czytaj też: Rejestracja na szczepienie COVID-19 na celowniku oszustów
Czytaj też: Dlaczego zachorowanie na COVID-19 po szczepieniu jest możliwe?
Indie zaakceptowały dwie szczepionki: opracowaną przez Uniwersytet Oksfordzki we współpracy z AstraZeneca oraz rodzimą, wyprodukowaną przez Bharat Biotech. Co ciekawe, w przypadku tej drugiej pojawiły się wątpliwości płynące z ust… indyjskiego ministra zdrowia.
