Z punktu widzenia prezydenta wydanie rozkazu wystrzelenia broni nuklearnej jest stosunkowo łatwe. Dlatego niegdyś pewien badacz wpadł na pomysł ukrywania kodów nuklearnych w sercu towarzyszącego prezydentowi asystenta.
Trzeba znać cenę, czyli kody nuklearne w sercu
Przechodząc od razu do sedna, niejaki Roger Fisher wyspecjalizowany w dziedzinie sztuki negocjacji przedstawił w wydaniu Biuletynu Naukowców Atomowych z marca 1981 roku (via Popular Mechanics) mrożącą krew w żyłach koncepcję.
Czytaj też: Po co Marynarce USA mniejsze lotniskowce?
Czytaj też: Co powiecie na luksusowy schron w nuklearnym silosie rakietowym?
Czytaj też: Przegląd Wojska Polskiego, czyli czym walczą nasi?
Ta dotyczyła zwiększenia wagi wystrzelenia pocisków nuklearnych, stawiając przed prezydentem nie lada wyzwanie. Ten musiałby bowiem po podjęciu decyzji zabić towarzyszącego mu ochotnika, który dał sobie wszczepić w serce w małej kapsułce kody nuklearne.
Prezydent miałby tego dokonać za pomocą ciągle towarzyszącemu ochotnikowi noża rzeźniczego i zabić niewinnego, żeby pojąć wagę milionów ofiar.
Czytaj też: Oto nowy pojazd piechoty USA z korzeniami w konsumenckim pickupie
Czytaj też: To koniec dla śmigłowców szturmowych Bell AH-1W „Super Cobra”
Czytaj też: Nowy nabytek w Armii USA? KF41 Lynx może zastąpić stary wóz piechoty
Jak czytamy:
Prezydent musi spojrzeć na kogoś i uświadomić sobie, czym jest śmierć – czym jest niewinna śmierć. Krew na dywanie w Białym Domu. Kiedy zasugerowałem to przyjaciołom z Pentagonu powiedzieli: „Mój Boże, to straszne. Konieczność zabicia kogoś zniekształciłaby osąd Prezydenta. Mógłby nigdy nie wcisnąć przycisku” – napisał Fisher.
Należy zauważyć, że eksperymenty myślowe są celowo ekstremalne, a celem Rogera Fishera z Harvard Law School było sprawienie, żeby rzeczywiście nigdy nie doszło do ataku nuklearnego.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News