Gdy konkurencja zbroi się na nową generację – Xbox pokazał graczom, że zmiany muszą nastąpić, bo sam świetny sprzęt nie wystarczy.
Jeśli czytacie nasz dział publicystyki to możecie kojarzyć, że w ostatnim czasie zdecydowanie przychylniejszym okiem patrzę na produkty od Xboxa. Aktualna generacja dla MS nie była idealna w zbyt wielu kwestiach co widać w sprzedaży obu urządzeń, gdzie mamy sytuację podczas, której Sony sprzedało ponad dwa razy więcej PlayStation 4 od Xbox One, a Nintendo ze swoim Switchem przegoniło już sprzęt zielonych. Wychodząc kilka lat po Xboxie.
Xbox Series X zapowiada się bowiem wyśmienicie. Sprzęt będzie najpotężniejszą konsolą w historii, design wpasuje się w wiele wnętrz, a w połączeniu z opłaconym abonamentem Xbox Game Pass otrzymamy ogromna bibliotekę gier do przejścia. Żyć nie umierać. Tylko jest pewien problem, który wykazał pokaz nowych gier na Xboxa. Nadchodzące tytuły są w powijakach, a do tego… zupełnie nie wyglądają jak gry z nowej generacji konsol.
Czytaj też: Konsola z napędem czy bez – pieniądze mnie przekonują
Wielokrotnie pisałem o tym, że nieodcinanie się od poprzedniej generacji może być dla Microsoftu problemem. Wydawanie swoich gier również na Xbox One przez dwa lata (ale czy na pewno? zaraz do tego wrócimy) doprowadzić może do sytuacji, w której produkcje nie będą mogły wyglądać jak milion teraflopów dolarów. Już nawet pal licho z wyglądem! Żaden tytuł nie będzie mógł prezentować takich nagłych zmian lokacji jak najnowszy Ratchet and Clank na PS5. Sony pokazało przyszłość z Ratchetem, Spider-Manem w 4K/60fps, absurdalnie pięknym Horizonem, Gran Turismo z ray-tracingiem – przydałyby się nowe marki, ale jest nieźle. Nintendo? Chwilowo siedzi cicho, ale wciąż wiemy, że gdzieś tam na horyzoncie majaczy nowa Bayonetta czy Metroid, które zostaną nam sprzedane za pomocą zwiastunów. A Microsoft? W momencie kiedy miał nam już sprzedać te marzenia… pokazał tak nijakie show, w którym tylko niektóre gry brzmiały ciekawie.
Ogólnie rzecz biorąc…
Podczas pokazu gier, nagrania zostały zdominowane przez zwiastuny CGI. Swoją drogą ciekawe, ile zarobiły firmy tworzące te materiały? Patrząc po ilości zwiastunów – ta branża w ostatnim czasie musiała dobrze prosperować. Z ciekawszych rzeczy, obserwując reakcje w sieci na zwiastuny można chyba powiedzieć o sukcesie Stalker 2. Świetny zwiastun na silniku gry, obietnica premiery w Game Passie, klimat aż wylewa się z gry, która nie będzie dostępna na PlayStation 5 oraz Nintendo Switch. Kolejny tytuł dopisuje do mojej listy „Kupić jak już kupisz Xboxa”.
Ale takiego efektu „wow” nie było co chwilę. No, chyba, że mówimy o zwiastunie Grounded. Ale nie chodzi mi o jakość samej gry, która sprawia wrażenie kolejnej kreskówkowej produkcji online od Microsoftu, tylko o fragmencie zwiastuna, w którym twórcy zapowiadają, że jeśli „czekacie na największą grę 2020 to czekajcie na… Cyberpunk 2077”. Przyznaje, że sam pominąłem ten fragment, bo akurat sprawdzałem, co się dzieje w małym Internecie na telefonie, aby zabić nudę.
Każda gra za darmo. Prawie
Microsoft zaznaczył, że wszystkie tytuły, które zobaczymy podczas transmisji będą dostępne bezpłatnie w Xbox Game Pass w dniu swojej premiery. Czujne oko graczy zwróciło jednak uwagę na to, że nie jest to prawda. Bo gdy spauzujemy sobie zwiastun CrossfireX to przeczytamy, że tryb sieciowy produkcji jest bezpłatny – w sensie, pobierzemy grę za darmo, ale do zagrania w trybie sieciowym będzie już potrzebny Xbox Live Gold.A co z trybem kampanii? On nie będzie dostępny w Game Pass. To nie spodobało się graczom.
Niech żyje Xbox One! Xbox? Xbox, gdzie jesteś?
Mamy też sporo niedopowiedzeń jeśli chodzi o obiecywane przez Phila Spencera czy wiele innych wpisów – dwa lata gier od Xbox Game Studios na Xbox One. Okazuje się bowiem, że wiele z produkcji nie miało zaznaczonej na końcu zwiastuna informacji na temat obecności gry na Xbox One. Oficjalne witryny gier od Xbox Game Studios po czasie uzupełniają informacje, ale też nie wszystkie. Wiadomo – do niezależnych deweloperów nie mamy się o co przyczepiać, ale Microsoft obiecywał wsparcie od własnych deweloperów. Forza Motorsport, Fable, State of Decay 3 nie mają tej informacji. Niespełniona obietnica czy Microsoft pokazał nam gry, w które zagramy dopiero później niż dwa lata? Najlepsze rzeczy pojawią się dopiero wtedy? Niezbyt dobrze to wygląda.
Aaron Greenberg starał się tłumaczyć tę dziwną sytuację pisząc na Twitterze…
Aaron Greenberg
Przyszłe tytuły od nas są tworzone z myślą o Xbox Series X. Nie mówię, że te gry nie trafią na Xbox One, tylko, że Series X tutaj przewodzi, a każde studio może samemu decydować, co będzie najlepsze dla ich gry/społeczności kiedy wydadzą grę.
To w końcu będą te dwa lata, skoro każde studio sobie decyduje? Zamieszanie jest tak duże, że wygląda na to, iż sami deweloperzy nie wiedzą jak to w końcu jest.
No, ale Halo!
OK. Z tych lepszych rzeczy miało być na Xbox One Halo Infinite. Znaczy się… „lepszych”. Naprawdę nie wierzę, że można tę produkcję bronić. Wysokobudżetowy tytuł, który ma być wizytówką konsoli; marka, która kiedyś rządziła na rynku tak, że mogłaby najgorszą konsolę wyciągnąć z zapaści…
Stała się memem. Śmieszność z gry na tym etapie produkcji może sprawić, że juz do premiery tytuł będzie krytykowany nawet, gdy w końcu zobaczymy coś (cokolwiek!) dobrego z produkcji. Nie rozumiem kto wpadł na pomysł, iż te zrzuty ekranu powinny promować grę.
Owszem. 4K i 60fps imponuje na Xbox Series X. No, ale żeby gra wyglądała jak tytuł upscalowany do 4K z Xbox 360, a detale broni były gorsze niż w Halo: Reach?
Do tego doczytujące się chmury w oddali, gameplay jak z generycznego tytułu, brak nowości w rozgrywce… Jakbym nie wiedział, że to Halo to bym powiedział, że to jakiś wczesny build Destiny. Produkcji nie pomaga pechowy dobór krajobrazu, który przypomina niektórym Minecrafta. Oczywiście zestawianie tych gier jest na siłę, ale coś jest nie tak jeśli Minecraft z raytracingiem wygląda lepiej w memach, a Twój tytuł i tak obrywa z każdej strony.
Ale, że Forzy nie będzie od razu?
Jakiś czas temu pisałem, że jakość gier wyścigowych na PS4 pozostawiła mnie z ogromnym niedosytem. Czekam na nową Forzę, obojętnie czy w wersji Motorsport czy Horizon i najwidoczniej się nie doczekam, póki co. Nowa Forza Motorsport nie ma nawet orientacyjnego roku wydania czy loga z „ósemką”. Może wskazywać to na to, że tytuł jest w powijakach i jeszcze długo będziemy czekać. Na razie muszą pozostać nam marzenia o obiecywanym 4K i 60fps.
Czym jest Xbox?
To wszystko sprawia, że zaczynam się zastanawiać, czy powinniśmy jeszcze traktować markę Xbox jako producenta konsol czy też może raczej jako jakiegoś mega-wydawcę? W końcu takie EA czy Bethesda też mają swoje konferencje. To może Xboxa rzeczywiście powinniśmy traktować jako wydawcę, którego stać na własną konsolę i coś z niej zarabia?
Xbox się zmienia. Firma notuje zyski dzięki wydawaniu gier w Xbox Game Pass (bo ludzie go chętnie kupują) i zarabia na Xbox Live Gola (bo ludzie go kupują, gdy chcą pograć w sieci). Do tego dojdzie chmura i możliwość grania na każdym urządzeniu. No wydawca jak się patrzy. Bardzo bogaty wydawca. A konsole? Teraz jeszcze będą, bo Amerykanie je kochają. Tylko te gry, które nie robią „wow”, a śmieszą…
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News