Władze Kosowa do tej pory skonfiskowały 342 platformy do wydobywania kryptowalut w rajdach zapoczątkowanych jeszcze w zeszłym tygodniu. Największa część ich przypada na te najnowsze akcje, bo w zeszły czwartek władze w Prisztinie (stolicy Kosowa) ogłosiły całkowity zakaz kopania kryptowalut na dużą skalę przez energetyczny kryzys w sezonie zimowym.
W trosce o swoich podatników Kosowo zakazało kopania kryptowalut
W bardzo kontrowersyjnym ruchu z wątpliwościami prawnymi w tle, Kosowo z raju dla górników zmieniło się w koszmar i trudno się temu dziwić. W tamtejszym państwie od dwóch dekad to władze (ludzie płacący podatki) opłacali elektryczność Serbów w wysokości 12 milionów euro rocznie, ale postanowiono to teraz zmienić. Nie bez powodu, bo skorzystali z tego górnicy, napychając swoje kieszenie.
Czytaj też: Samoloty będą latać bez pasażerów, bo prawo tego wymaga. Lotniczy cyrk będzie truł i marnował pieniądze
Niedawno policja w Kosowie wydała oświadczenie, wedle którego przez ostatnie dni skonfiskowała aż 272 urządzeń wykorzystywanych do wydobywania kryptowalut w północnej (serbskiej) części Kosowa. Ponoć Cała akcja odbyła się i zakończyła bez incydentów i teraz infrastruktura elektryczna tego małego państwa została znacznie odciążona.
Tamtejszy minister finansów wskazał, że obecne szacowane zużycie sprzętu górniczego w skali miesiąca jest równoważne energii elektrycznej zużywanej przez 500 domów. Zapewnia to górnikom od 60000 do 120000 euro dochodu, dlatego rząd zdecydował, że nie „pozwoli na nielegalne wzbogacenie się niektórych, kosztem podatników” (via Bitcoin).