Reklama
aplikuj.pl

Małe drony działające w roju mogą ratować życia

Małe drony działające w roju mogą ratować życia
Małe drony działające w roju mogą ratować życia

Wyobraźcie sobie płonący wieżowiec, w którym rozpoczyna się akcja ratunkowa i oprócz odpowiednich służb, w środek koszmaru wlatuje cały rój dronów. Dziesiątki, a może i setki, które nie byłyby zbyt drogie, ale skuteczniejsze od opasłych odpowiedników przez swoją skuteczność poszukiwawczą i możliwość rozległego wykorzystania. W to właśnie celuje nowy system nawigacyjny dla dronów.

Wszystko sprowadza się do tych dronów, które nie mają na pokładzie odpowiednich narzędzi do autonomicznego latania. Mając to na uwadze, naukowcy z holenderskiego Delft University of Technology i Radboud University of Nijmegen – wraz z kolegami z brytyjskiego University of Liverpool – opracowali rodzaj „algorytmu błędów”. Ta technologia dla dronów została zainspirowana sposobem, w jaki roje latających owadów badają swoje środowisko, po prostu omijając przeszkody i podążając za ukształtowaniem terenu, a następnie wracając do bazy domowej.

Gdy ten nowo opracowany algorytm został wykorzystany do kontrolowania roju sześciu małych dronów Crazyflie 2.0, te były w stanie wspólnie zbadać około 80 procent otwartych pomieszczeń w obrębie jednego piętra budynku w ciągu sześciu minut.

Po początkowym wyruszeniu z bazy macierzystej każdy dron domyślnie próbował lecieć w innym kierunku. Korzystając z czujników na pokładzie, każdy z dronów był w stanie zarówno ominąć przeszkody, jak i wykonać procedurę „podążania za ścianą”, w której podążali za konturami ścian i przedmiotów pokroju mebli. Ponadto były w stanie mierzyć wzajemne położenie (a tym samym unikać kolizji w powietrzu), monitorując siłę sygnałów bezprzewodowych przesyłanych przez układy na pokładzie każdego drona.

Kiedy ich akumulatory osiągnęły 60-procentowy ładunek, wszystkie drony podążyły za sygnałem radiowym z powrotem do swojej bazy macierzystej. Następnie naukowcy mogli przejrzeć wideo nakręcone przez kamery helikopterów i zapisane na pokładowych kartach SD, określając lokalizację czerwonego manekina, który reprezentował osobę wymagającą ratowania.