Żyjemy w czasach, w których czasu nie ma praktycznie nikt i nic dziwnego, kiedy pod ręką mamy potwora, jakim jest nasz własny smartfon. Sprzęt, który daje tyle dobrego… ale nie zawsze.
Nie chcę tutaj demonizować kawałka technologii, którego ma każdy z nas. Ten artykuł powstał głównie z myślą o badaniu Mobiem Polska na 856 Polakach w wieku 15-35 lat. W skrócie? Dla większości przebadanych młodych dorosłych i dorosłych smartfon to coś, bez czego nie wyobrażają sobie dnia.
Tak przynajmniej można sądzić po tym, że ponad 60% z nich ma przy sobie smartfon nieustannie. Ba! Tuż przed snem korzysta z niego 82%, ale mogę machnąć na to ręką, bo dla mnie najważniejszą informacją jest to, że 60% ankietowanych swój czas na smartfonie poświęca na wykonywanie operacji bankowych i korzystanie z mediów społecznościowych, a te ostatnie są właśnie dziś głównym tematem.
Przez aplikacje społecznościowe rozumie się najpopularniejszego Facebooka oraz idącego z nim w parze Messengera, Instagrama, Twittera, czy nieszczęsnego Snapchata. Innymi słowy, to aplikacje, które pozwalają nam utrzymywać kontakt z innymi oraz imitować wrażenie międzyludzkich interakcji. Ludzie, jako istoty z natury społeczne, z łatwością mogą się od nich uzależnić, a to niestety nie należy do tych dobrych uzależnień. Nie w momencie, kiedy zaczynają przeszkadzać nam w życiu.
Z tym zdaniem z tyłu głowy wróćmy do wspomnianego badania. Według niego prawie co siódma osoba przyznała, że jest w stanie poświęcić spóźnienie, jeśli tylko zapomni telefonu z domu. Co tu dużo mówić – smartfon jest obecnie dystraktorem i jasne, ułatwia nam życie na każdym kroku, ale to wymówka, jak każda inna, żeby tylko mieć przy sobie ten prostokątny kawał technologii. Nawet kosztem czasu i innych.
Niestety uzależnienie nie tyle od smartfonów, co powiązanych z nimi obecnie mediów społecznościowych nie jest zdrowe. Jak bardzo? Tak, że jeśli ktoś jest nim dotknięty, to najpewniej posiada nie tylko niską samoocenę, więc i nie radzi sobie sam ze sobą, ale też jest uzależniony od innych ludzi.
Potwierdzają to słowa psycholog z Uniwersytetu SWPS:
Większość osób odczuwa silną potrzebę bycia w stałym kontakcie z innymi. Niektórzy obawiają się, że bez telefonu nie dostaną ważnych informacji lub zepsują relacje ze znajomymi. […]
Badani tak związali się z telefonami, że stracili rachubę czasu. Nie są pewni, kiedy z nich korzystają. Są stale gotowi do odebrania połączenia lub przeczytania wiadomości. Wiele osób za pośrednictwem komórek poszukuje kontaktów społecznych, które w świecie rzeczywistym nie są dla nich satysfakcjonujące lub budzą lęk.
Małgorzata Osowiecka
Czas! Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił.
I tak pięknie zatoczyliśmy koło do postawionej w temacie tezy. Czasu. Czegoś, czego za cholerę nie można odzyskać i czegoś, co jest najcenniejszym darem, jaki możemy przekazać innym. Ponownie zaznaczam, ludzie potrzebują kontaktów międzyludzkich, a w dzisiejszych czasach… no cóż, czasem nawet i na to nie wystarcza nam czasu i sam w tej kwestii muszę uderzyć się w pierś. Nie raz, a dwa razy. Media społecznościowe wydają się więc świetnym rozwiązaniem do zaspokajania naszej natury, ale nie w momencie, kiedy stają się problemem.
Sam otaczam się głównie ludźmi młodymi (18-30 lat), których z racji własnego introwertycznego charakteru, zwykłem obserwować i to bardzo dokładnie. Nie raz i nie dwa zauważyłem wśród znajomych dziwny trend nieustannego zerkania na smartfon bez większej przyczyny.
Nie, nie mowa tutaj o chwilach, w którym komuś odpisują, czy coś sprawdzają. To po prostu machinalne odblokowanie smartfona i bezemocjonalne przejrzenie tablicy, czy czegoś kompletnie niewartego uwagi. Dodajmy do tego nieodpartą chęć do sprawdzenia nagłego powiadomienia i voila – można uznać to za uzależnienie.
To niebezpieczne zarówno dla nas, jak i otoczenia… o ile zwykliśmy nieustannie dążyć do lepszej wersji siebie. Jeśli nie, to droga wolna, czas można marnować aż do śmierci.
Osoby zmęczone mają uszczuplone zasoby poznawcze. Brakuje im pomysłów na inne spędzanie wolnego czasu niż z komórką w ręku. To oczywiście bywa ucieczką przed kontaktem z bliskimi i z samym sobą.
Małgorzata Osowiecka
Innymi słowy, lenistwo i brak chęci do produktywnego spędzania czasu. W przypadku młodych jest to o tyle złe, że ponownej szansy (zasobów czasowych) na rozwój samego siebie nie otrzymają za prędko. Jest to jednak problem, który łatwo zamieść pod dywan – „każdy tak robi”, „to nic takiego”, „tylko minutka”, która nagle przeistacza się w godzinę. Co tu dużo mówić, media społecznościowe są ucieczką. Szkoda tylko, że od samego siebie.
Media społecznościowe, czyli nowoczesna ucieczka w zasięgu ręki
Co jednak gorsze, otrzymywane w tych momentach bodźce można porównać do upojenia alkoholowego. Gimnazjalne niegdyś powiedzenie „pije, żeby zapomnieć” ma więcej sensu, niż może się Wam wydawać, bo tak naprawdę do tego właśnie doprowadza alkohol – chwilowego i złudnego porzucenia odpowiedzialności (informacje czerpie z twórczości Jordana Petersona). Odpowiedzialności za nas, za przyszłość, czy za tych, którzy nas otaczają.
Jak media społecznościowe na nas działają… każdy zapewne wie. Dostarczają nam zwykle bodźców do zaspokajania najbardziej może nie tyle prymitywnych, co przynajmniej niekorzystnych dla nas instynktów. Ciekawości co do życia innych (cholera z tym, że publikujący są na gorszej pozycji “moralnej”), chęci porównywania się i wreszcie błogiego odcięcia się od problemów.
Ten ekranik i kolejne zdjęcia znajomych, wspaniałe przemyślenia influencerów, czy medialna nagonka na cokolwiek, to taki nasz bilecik do odlecenia gdzieś daleko i nieumyślnego (albo wręcz przeciwnie) tracenia swojego cennego czasu. Naprawdę? Czy w obecnie nie ma nic lepszego do roboty, kiedy większość zasobów mamy w zasięgu ręki?
Co do jednego możemy być bowiem pewni – czas każdego z nas jest równie wartościowy. Pytanie tylko, co z nim zrobimy, żeby prowadził do pozytywnych owoców i lepszej przyszłości?
Jeśli właśnie doszło do Was, że macie problem z uzależnieniem od mediów społecznościowych, czy smartfona, to śmiało śledźcie nasz serwis. Już w chwili publikacji tego tekstu pracuję nad kolejnym, w którym to postaram się odpowiedzieć na pytanie “czy warto” (uwierzcie mi, że warto) i “jak” można z tym problemem walczyć.
Jeśli jednak nie uznajecie kilku godzin spędzonych dziennie w taki sposób, to tak naprawdę nie ma w tym nic złego. Byleby czuć się dobrze we własnej skórze.