Dzięki pewnemu konserwatorowi, Siły powietrzne USA zaoszczędzą miliony dolarów, a jego personel sporo brudnej roboty przy czołganiu się do zbiorników paliwa.
Jak podaje Popular Mechanics, wszystko przez dosyć proste i wydrukowane w 3D narzędzie, jakim jest zbiornik ciśnieniowy do wykrywania nieszczelności. Ten skróci liczbę godzin potrzebnych do wykrycia wycieków ze zbiornika paliwa nawet o 75 procent, co z kolei prowadzi do oszczędności ponad miliona dolarów rocznie.
Tak się bowiem składa, że opiekunowie amerykańskich sił powietrznych muszą uważnie sprawdzać wszystkie egzemplarze KC-135 Stratotanker. Te samoloty pochodzą bowiem z lat 50. XX wieku, dzięki czemu są nawet starsze niż osławiony bombowiec B-52. Te czterosilnikowe odrzutowce, to tak naprawdę zmilitaryzowana wersja Boeinga 707, która weszła do służby w 1956 roku.
KC-135 może transportować do 90700 kilogramów paliwa do silników odrzutowych i jest nieustannie gotowy do uzupełnienia spragnionych myśliwców i bombowców w misjach dalekiego zasięgu. Ich opiekunowie muszą więc sprawdzić obszerne zbiorniki paliwa samolotu w procesie, który do tej pory wymagał zaangażowania kilku pracowników i od 8 do 12 godzin pracy.
Na szczęście Sztab Sił Powietrznych sierżanta Patricka Leacha wraz ze 100. eskadrą serwisową opracował ciśnieniowy pojemnik do wykrywania wycieków, aby znacznie skrócić ten czas. Wojsko certyfikowało narzędzie do użytku z KC-135, a Siły Powietrzne twierdzą, że pozwoli ono zaoszczędzić co najmniej 1,5 miliona dolarów na kosztach siły roboczej w samej bazie lotniczej RAF Mindenhall w Wielkiej Brytanii.