W 2008 roku archeolodzy byli zdumieni odkryciem ludzkiego mózgu pochodzącego z epoki żelaza. Odkrycie to zdawało się przeczyć zasadom biologii, ponieważ ludzka tkanka powinna rozłożyć się wkrótce po śmierci.
Naukowcy twierdzą, że wiele czynników odegrało pewną rolę w konserwacji tego mózgu. Chodzi m.in. ułożenie białek w mózgu zmarłego i sposób, w jaki został on pochowany. Po upływie tysięcy lat badacze znaleźli pokrytą błotem czaszkę w wiosce Heslington. Datowanie radiowęglowe wykazało, że jej właściciel żył pomiędzy 673 a 482r. p.n.e.
Profesor Alex Petzold spędził lata na badaniu dwóch typów włókien w mózgu: neurofilamentów i białka kwasu glejowego, z których oba utrzymują substancje w mózgu razem. Kiedy Petzold i jego zespół przyjrzeli się mózgowi Heslingtona, zauważyli, że te włókna są nadal obecne, sugerując, że odgrywają one rolę w niezwykłym stanie tego organu.
Być może enzymy w mózgu zostały dezaktywowane w ciągu trzech pierwszych miesięcy. Naukowcy sądzą, że kwaśny płyn dostał się do mózgu i zapobiegał rozkładowi. Zmarła osoba prawdopodobnie umarła na skutek uderzenia w głowę, powieszenia bądź ścięcia.
Zazwyczaj białka neurofilamentu znajdują się w większych stężeniach w substancji białej, znajdującej się w wewnętrznych częściach mózgu. Ale mózg Heslingtona był w tej kwestii anomalią, z większą ilością włókien w zewnętrznych, szarych obszarach. Jest możliwe, że to, co zatrzymało enzymy z rozkładu mózgu rozpoczęło się na zewnętrznych obszarach mózgu.