W podsumowaniu tego tygodnia zabieramy Was na dwa statki, spekulujemy o nowym myśliwcu USA i przypominamy dziwny pomysł z piorunami w roli głównej.
Nuklearny lodołamacz Arktika, czyli krok Rosji w stronę morskiej dominacji
W swoją pierwszą podróż po ośmiu latach od rozpoczęcia prac udał się w tym tygodniu rosyjski lodołamacz Arktika, jako również pierwszy rosyjski lodołamacz nowej klasy. Napędza go moc atomu, a dokładniej mówiąc, dwa reaktory jądrowe RITM-200 zapewniające łącznie 175 megawatów mocy.
Arktika mierzy 173 metry długości i 34 metry szerokości, wypierając przy tym 33500 ton w wodzie. Żadna połać lodu o grubości poniżej 3,048 metra nie będzie dla niego przeszkodą, kiedy to będzie uderzał w niego, tak jak każdy inny lodołamacz, „z góry”, wykorzystując swój mocny, podwójny kadłub.
CIA chciało wykorzystywać pioruny do zabijania ludzi
W odtajnionych aktach CIA doszukano się pomysłu wykorzystywania wyładowań atmosferycznych w myśl morderstw idealnych. Pewien naukowiec wpadł na to pod koniec lat 60. ubiegłego roku i na szczęście na samym pomyśle się to raczej skończyło.
Wszystko sprowadzało się do wykorzystywania cienkich metalowych drutów do „przyciągania wyładowań tam, gdzie były potrzebuje”. Druty o średnicy kilku tysięcy centymetrów miały się rozpościerać nad celem i być swoistym katalizatorem/celownikiem dla piorunów, bo po jego przejęciu, ta siatka kierowałaby go prosto do celu.
Czy tajemniczy nowy myśliwiec USA jest w ogóle myśliwcem?
Nowy myśliwiec USA, o którym poinformowały oficjalnie Siły Powietrzne, może być czymś innym, niż nam się wydaje. Wszystko sprowadza się do tego, że zamiast kilku, a nawet kilkunastu lat, to nowe cacko powstało ponoć w zaledwie rok.
Dlatego właśnie nowe spekulacje wspominają, że ten nowy myśliwiec, jako część programu Next Generation Air Dominance (NGAD) może obejmować zarówno samoloty z załogą, jak i bez załogi. Według nowych plotek, to tak naprawdę system łączący te dwa podejścia w ramach prototypowanych na szybko i już opracowanych systemów z architekturą sieciową, dowodzenia i kontroli, wspólnymi czujnikami i uzbrojeniem.
Dlaczego ten niszczyciel marynarki USA ozdabia piracka flaga?
Bandera piracka służąca kiedyś do identyfikowania się z innymi piratami w XVIII wieku, ozdobiła jeden z niszczycieli marynarki USA. Dlaczego? Jak się okazuje, nie był to żart, a po prostu historia stojąca za niszczycielem USS Kidd klasy Arleigh Burke, która sięga aż do czasów ataku na Pearl Harbor.
Wszystko sprowadza się do uwiecznienia zabitego podczas wspomnianego ataku kontradmirała Isaaca Kidda na jednym z okrętów. Kontradmirał ten był bowiem nazywany przez załogę „Cap’em”, co było jawnym nawiązaniem do wojującego w XVIII wieku pirata Williama Kidda.
Pirackie atrybuty tego niszczyciela, to po prostu hołd w stronę Isaaca Kidda, ale na szczęście ten okręty pływa pod piracką banderą tylko z portu do portu w obrębie USA, ale nigdy na międzynarodowych wodach.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News