Wiele mówi się o tym, że choć napęd elektryczny sam w sobie jest fenomenalny w wyścigach (dzięki natychmiastowemu momentowi obrotowemu), to niestety „męczy się” zbyt szybko. Ktoś postanowił to sprawdzić.
Brian Jenkins z i1Tesla powrócił na tor Out of Spec Motoring ze swoim Modelem X Tesli, aby przetestować nowy tryb startu „Cheetah Stance” i nie tylko. Miał bowiem z tyłu głowy dyskusje dookoła wyższości Porsche nad Teslą, bo kiedy debiutował elektryczny Taycan, wielu twierdziło, że przewyższa Modele pod kątem wytrzymałości.
Mówi się bowiem, że elektryczny napęd, a więc silnik oraz pakiet akumulatorów, potrzebuje chwili odpoczynku po ostrej jeździe albo częstych przyspieszeniach „ze startu”, aby powrócić do początkowej wydajności. Dziś jest idealny moment na sprawdzenie tego w Teslach (via InsideEVs).
Na początku kwietnia Firma rozpoczęła bowiem udostępnianie specjalnej aktualizacji, której owoce widzimy na poniższym filmie. Ta aktualizacja oprogramowania w wersji 20.20.12.5 jest już od dawna dostępna bezpłatnie dla wszystkich właścicieli Modelu S i X w wersji Performance. Obiecuje z kolei szybsze i bardziej powtarzalne czasy przyspieszenia oraz nowy tryb „gepardziego startu”.
Czytaj też: Pandemia nie zagroziła elektrycznym samochodom General Motors
Ten sprowadza się do tego, że Modele S i X obniżają przednie zawieszenie i dostosowują swoje amortyzatory adaptacyjne. Ponoć poprawia to przyczepność podczas startu, ale to nie koniec, bo obok tego dodatku ogólna moc szczytowa układu napędowego wzrosła o około 50 koni mechanicznych, a po przekroczeniu 128 km/h samochody mają teraz nieco więcej mocy.
Co z kolei wykazał test po aktualizacji? Model X wypadł, jako zdecydowanie wytrzymała bestia, która po 10 natychmiastowo następujących po sobie cyklach przyspieszenia nie wymagała odpoczynku do szybkiego „zregenerowania sił”. O spadek wydajności podczas szaleństw na torze nie musicie się więc martwić.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News