Jak to zwykle bywa, w motoryzacji wiele się dzieje w każdym tygodniu, a my zbieramy te najciekawsze albo przynajmniej najmniej znane fakty, które mogły przejść Wam mimo uszu.
Coupe od Sony, które nigdy nie powstanie
Jak wyglądałby koncepcyjny samochód Sony, gdyby firma postanowiła zaprezentować go z nadwoziem coupe, a nie sedanem? Na to pytanie spróbował odpowiedzieć Aksynov Nikita z Behance i wyszło mu to naprawdę dobrze:
Warto przypomnieć, że ostatnio japoński gigant elektroniki zorientował się, w którą stronę wieje wiatr na rynkowych meandrach, dlatego też postanowił wkroczyć na terytorium nowej ery motoryzacji. Jednak wygląda na to, że Sony spojrzało na samochody przyszłości i stwierdziło, że te same w sobie będą niespecjalnie interesujące z trybem autonomicznym i elektrycznymi silnikami.
Firma poszła w zupełnie inną stronę w swoim koncepcie Vision S zaprezentowanym na targach CES 2020, który może i wygląda jak samochód, ale tak naprawdę jest istną platformą pokazową dla technologii Sony, które firma chce sprzedawać innym producentom. Należy podkreślić, że ten samochód nigdy nie wejdzie do produkcji.
Co więc jest takiego w technologii Sony, skrywanej w Vision S? Zacznijmy od tego, że koncept jest wyposażony w przynajmniej 12 kamer. Trzy zasilają lusterko wsteczne, cztery zapewniają systemom samochodu widok przestrzenny, a pozostałe zapewniają systemowi autonomicznemu najważniejsze informacje. Temu pomaga również 12 czujników ultradźwiękowych do parkowania i wykrywania martwego pola oraz kolejne pięć radarów. Sony dodało także trzy półprzewodnikowe jednostki LiDAR z przodu, z lewej i prawej strony.
Tam, gdzie są kamery, są ekrany, a Sony wie coś o tworzeniu ekranów. W Vision S cała deska rozdzielcza została zastąpiona dużym panoramicznym ekranem dotykowym. Ekranów zresztą jest w tym samochodzie od zawalenia… a to tylko wierzchołek góry lodowej
Vision S zachwyca również systemem „360 Reality Audio”, który może nie tylko umieszczać poszczególne instrumenty w dowolnym miejscu w samochodzie, ale także oferować odseparowane przestrzenie dźwiękowe dla wszystkich obecnych. Stąd obecność 30 głośników i technologia aktywnej redukcji szumów.
Resztę dopełniają szczegóły, a więc konkretnie połączone podsystemy, czujniki dla śpiących pasażerów, które dostosowują temperaturę, aby pomóc im w zaśnięciu, zautomatyzowane, spersonalizowane ustawienia komfortu i klimatu, czy łatwość aktualizacji oprogramowania OTA.
Elektryczny koncept crossovera od Subaru
Wspomniany wyżej koncept Sony nigdy nie wejdzie do produkcji – to pewne, ale tej samej drogi może nie obrać ujawniony przez Subaru koncept w pełni elektrycznego crossovera. Zapowiedział też przy okazji, że do 2030 roku 40% ze sprzedawanych przez niego modeli będzie w pewnym stopniu zelektryfikowanych.
Niestety niewiele wiemy o tym samochodzie, więc pozostaje nam ocenić wygląd:
Fotele z masażem! Tego potrzebujemy w samochodach
DS, czyli marka samochodów premium twierdzi, że trafiła na idealny sposób na poprawę naszego życia po chandrze, jaka spada na nas po okresie świątecznym. Ten jest może i już dawno za nami, ale zima wręcz przeciwnie, a gdzie zimo, tam i humor nieco podupada.
Według paryskiej firmy zaawansowane technologicznie fotele do masażu w samochodzie „mogą być kluczem do poprawy czujności kierowcy, zmniejszenia niepokoju i poprawy samopoczucia”.
Wykazują to ponoć nawet badania, wskazując, że już 15-minutowy masaż wystarczy, aby poprawić „samopoczucie” kierowcy i pomóc w koncentracji w dłuższych trasach, a na dodatek obniżyć poziom hormonu stresu.
877-konny Mustang Shelby GT500 pobija rekord
Jak daleko można popchnąć nowego Forda Mustanga Shelby GT500? Na to pozostaje nam tylko czekać i spekulować po materiałach i rekordach tego typu.
Prosto z fabryki obecna w Shelby GT500 6,2-litrowa V8 wyciska z siebie całe 760 KM przy momencie obrotowym rzędu 847 Nm. To sprawia, że do 96,5 km/h to cacko przyśpiesza w 3,3 sekundy, a ćwierć mili pokonuje w 10,6 sekundy i to od razu po wyjechaniu z fabryki.
Chociaż będący dziś głównym bohaterem egzemplarz nie jest tak wyjątkowy, jak pierwszy Ford Mustang Shelby GT500 2020, który nawiązuje do 52-letniego prototypu, to i tak ma do powiedzenia wiele. Wszystko za sprawą modernizacji w układzie napędowym.. i nie tylko.
Wiemy, że ten Shelby GT500 2020 otrzymał agresywniejszy rozrząd, nowy układ wydechowy Lethal Performance, większą pompę paliwa i paliwo E85. Tyle wystarczyło do uzyskania 877 koni mechanicznych i 1128 Nm momentu obrotowego na kołach.
Po połączeniu tego z zestawem ultra-lepkich opon Toyo R888, ten samochód pokonał ćwierć mili w 9,7 sekundy przy prędkości 231 km/h. Jak zapowiada Road and Track, to jednak jeszcze nie koniec i z czasem ujrzymy wydajniejszą wersję tego dokładnie GT500.
87-letni Mercedes ‚Silver Arrow’ Was zachwyci
Znany głównie na zachodzie Jay Leno z kanału motoryzacyjnego na YouTube zaskoczył nas ostatnio swoim nowym materiałem z kultowym SSKL Mercedesa-Benza z 1932 roku.
Mercedes-Benz SSK to sportowy samochód osobowy produkowany przez firmę Mercedes-Benz w latach 1928–1932. Pojazd dostępny był wyłącznie w formie 2-drzwiowego roadstera, który doczekał się wydania z myślą o wyścigach Grands Prix w całej Europie w latach 30. XX wieku. To w nim nazwa otrzymała dodatkową literkę „L”, będącą skrótem od Lightened, czyli dążenia do najniższej wagi.
Podwozie i nadwozie zostały pozbawione zbędnego ciężaru, a zmiany konstrukcyjne sprawiły, że zmieniony projekt zmniejszył opór powietrza o 25 procent w porównaniu ze standardowym samochodem. W połączeniu z 320-konną wersją turbodoładowanego silnika bokser z sześcioma cylindrami o pojemności 7,0 litra ten 'Silver Arrow’ mógł osiągnąć maksymalną prędkość 235 km/h.
Dlatego właśnie SSKL był pierwszym wyścigowym Mercedesem, który otrzymał przydomek „Silver Arrow”. Co ciekawe, wzięło się to z przypadku, kiedy to komentator użył tego wyrażenia, aby opisać samochód w danym okresie. Teraz z kolei możemy oglądać to cacko w świetnej kondycji.