Lockheed Martin mówi „bierz”, US Navy mówi „nie”. Jednak nie bez powodu, bo problem nowych okrętów LCS Marynarki USA jest zbyt duży, żeby ponownie im zaufać.
Problem nowych okrętów LCS
Marynarka zidentyfikowała bowiem wcześniej usterkę statków Littoral Combat Ships (LCS), która doprowadziła do co najmniej dwóch awarii. Do tej pory kontrahent obronny Lockheed Martin tych problemów nie naprawił, dlatego marynarka nie ma zamiaru przyjąć na służbę żadnych nowych statków, dopóki usterka nie zostanie naprawiona.
Czytaj też: Powstaje niegdyś zakazany zabójczy pocisk hipersoniczny OpFires
Czytaj też: Samolot M-346 Bielik. Tym trenują nasi piloci
Czytaj też: Test działających wspólnie bomb USA zakończony fiaskiem
Jak wskazuje U.S. Naval Institute News, wszystko sprowadza się do wady w systemie łożysk, który łączy turbiny gazowe Rolls-Royce MT30 z silnikami Diesla Colt-Pielstick. Połączone dwa silniki mogą rozpędzać statek LCS klasy Freedom do maksymalnej prędkości 40 węzłów, a tak się składa, że prędkość w przypadku działania i zadań tych statków jest szalenie ważna.
Początek programu LCS sięga połowy 2000 roku, kiedy to Marynarka Wojenna USA zleciła produkcję dwóch projektów tych okrętów zarówno firmie Lockheed Martin, jak i Austal. Na papierze wszystko wyglądało dobrze, nakreślając formę wszechstronnych szybkich okrętów bojowych, ale w praktyce program modułów okazał się klapą.
Czytaj też: Skąd wzięło się powiedzenie Roger That, czyli „odbiór”?
Czytaj też: Rosja pełną parą. Były kapitan oskarżony o kradzież śrub niszczyciela
Czytaj też: Gogle noktowizyjne niczym okulary. Tego chce DARPA
W klasie Freedom doszło również do dwóch awarii układu napędowego, które według Marynarki Wojennej były spowodowane defektem całej klasy. Pomimo tego, Marynarka nadal planuje zakup co najmniej 16 okrętów typu Freedom od Lockheed Martin, ale najpierw firma musi naprawić i zapłacić za defekt, jakiego się dopuściła na nawet tych dostarczonych okrętach LCS.