Pixar już dawno poznał idealny przepis na udaną animację. Humor, wzruszenie, morał i porywająca akcja, a to wszystko w przyjemnej dla oka otoczce. Czy w przypadku nowego filmu Naprzód jest podobnie? Czy sprawdzony wzorzec i tym razem zagwarantował sukces? Zapraszam do lektury recenzji.
Od dawna wiadomo, że tam gdzie w grę wchodzi cywilizacja i technika coraz mniej zostaje miejsca na magię, marzenia i tajemnice. Naprzód zabiera nas do baśniowej krainy, w której obok siebie żyją elfy, centaury, mantikory i wróżki i jak przystało na taki świat, jest tam również magia. A raczej była, bo wiele lat temu ci, którzy nie potrafili czarować postanowili wziąć sprawy we własne ręce i wymyślić sposoby na ułatwienie sobie życia bez pomocy magicznych sztuczek. I tak z roku na rok magia popadała w zapomnienie, aż stała się tylko treścią gier RPG, w które grają nerdy. Wróżki przestały latać i przesiadły się na motocykle, mroczny zajazd dla wojowników stał się fast foodem, a trolle pobierają już tylko opłaty na autostradach. Są też jednorożce, ale raczej nie takie urocze, które ktokolwiek chciałby spotkać. Właśnie w takim świecie żyją Janko i Bogdan, dwaj mieszkający z mamą bracia. W ich życiu brakuje ojca, który zmarł tuż po urodzeniu Janka, a chłopak całe życie do niego tęskni.
Bracia stanowią swoje całkowite przeciwieństwo. Bogdan to uroczy nerd, który wierzy w magię i stara się nie dopuścić do zniszczenia pozostałych po dawnych czasach zabytków. Jeździ rozpadającą się furgonetką o imieniu Gwendolina, gra w planszówki i słucha metalu. Janko zaś jest nieśmiały i małomówny, bardzo tęskni za kontaktem z ojcem, którego nigdy nie poznał nie dostrzegając, że jego starszy brat przez lata z powodzeniem zastępował mu rodzica. Akcja rozpoczyna się w dniu 16 urodzin Janka. Mama przekazuje obu chłopcom tajemniczy prezent od ich zmarłego ojca. Jest nim magiczna laska i przepis na zaklęcie pozwalające przywrócić tatę „do życia” na 24 godziny. Jednak jak to w bajkach bywa, nie wszystko idzie tak jak powinno. Ten z bohaterów, który w magię nie wierzy musi nauczyć się nią posługiwać, by spełnić marzenie. Braci i pewna część ciała ich ojca wyruszają w pełną niebezpieczeństw drogę, na końcu której znajdą rozwiązanie swojego problemu. Niestety maja na to tylko dobę, a czas ucieka.
Naprzód oferuje nam nieskomplikowaną historię opatrzoną bardzo prostym, ale niezwykle życiowym morałem. Pokazuje, że pogoń za marzeniami sprawia, że często nie dostrzegamy tego, co mamy obok siebie. W dobie technologii zatracamy pewne piękno i przestajemy dostrzegać te magiczne aspekty życia, które wcześniej były tak ważne. I nie chodzi tutaj o zaklęcia i czary, ale o przyjaciół, najbliższych i chwile, które można z nimi spędzić. Animacja w reżyserii Dana Scanlona zawiera sporo humoru, a polski dubbing dostosowuje go do naszych realiów. Mamy więc Mantikorę, która musiała porzucić przygody, bo zaciągnięty na rozkręcenie karczmy kredyt we frankach sam się nie spłaci, a ZUS-y też trzeba opłacać. Jest i centaur, który nie biega, bo w końcu ma samochód, więc po co się przegrzewać? Naprzód przedstawia nam wygodny świat, w którym pozornie nikomu niczego nie brakuje. Ale jak przyjrzymy się bliżej dostrzeżemy, że każdy tam tylko czeka, aż w jego życiu pojawi się odrobina magii.
Pixar dawkuje nam tutaj w idealnych proporcjach zarówno świetny humor jak i elementy poważniejsze, skłaniające do wzruszeń. Daje nam też ważną lekcję, którą w zależności od wieku odbierzemy inaczej. Rodzicom uświadomi ważną rolę męskiego autorytetu w życiu dziecka, a dzieciom trudne, ale niezwykle silne więzi między rodzeństwem. A wszystkich, mam nadzieję, pozostawi z ciepłem w sercu i świadomością, że powinniśmy zwracać większą uwagę na swoich najbliższych i kontakty z nimi. W końcu nawet najlepsza przygoda przezywana w samotności jest niezbyt ekscytująca, bo nie ma się nią z kim dzielić.
Choć w większości przypadków uwielbiam polski dubbing w animacjach, to jednak czasem chciałabym mieć wybór. Naprzód trafia do naszych kin tylko w opcji z dubbingiem. I tak, jest on bardzo dobry, a poszczególne role głosowe wypadają fantastycznie. Jednak po zwiastunach jestem bardzo ciekawa jak sprawdził się Tom Holland i Chris Pratt, którzy w oryginalnej wersji użyczyli głosów Jankowi i Bogdanowi. A raczej Ianowi i Barley’owi bo tak ich imiona brzmią w angielskiej wersji. Na szczęście możemy się spodziewać, że film trafi na platformę Disney + do czasu, gdy będzie ona dostępna w Polsce, a wtedy, mam nadzieję, będzie dostępna z oryginalnym dubbingiem. Zastanawia mnie jedynie, czy tłumacza nikt nie pilnował z niektórymi tekstami?
Wyszłam z sali kinowej z ciepłem w serduchu i poczuciem, że od dłuższego czasu brakowało i tak dobrej animacji jak Naprzód. Gorąco polecam dorosłym, dzieciom, rodzinom i tym, którzy pomimo wieku nadal są w głębi serca dziećmi. I mam wielką nadzieję, że Pixar nie zostawi tak tego świata i niedługo pozwoli nam do niego wrócić, by przeżyć wraz z nowymi bohaterami jakąś przygodę.