Do kin wchodzi Proxima, kontynuując coroczną już tradycję filmu z samotnym astronautą. Tym razem, choć to film o podróży w kosmos, pozaziemskich widoków nie uświadczymy. Dostajemy za to ciężką drogę do realizacji marzenia i koszt, jaki trzeba za to zapłacić. Zapraszam do lektury recenzji filmu Proxima.
Ciężko być kobietą w kosmosie
Główną bohaterką filmu Proxima jest Sarah (Eva Green). Kobieta od dzieciństwa marzy o byciu astronautką i w końcu na jej drodze pojawia się ta możliwość. Żeby jednak tego dokonać, musi przejść nie tylko ciężki trening, a także zostawić ukochaną córkę Stellę. Nie jest łatwo być jedyną kobietą wśród astronautów i Sarah dostrzega to na każdym kroku. To ona musi dostosować się do panujących reguł, a nie naginać je do siebie. Reżyserka i scenarzystka Alice Winocour pokazuje to w doskonały, przesycony feminizmem, a jednocześnie nienachalny sposób. Sarah nie jest posągową superbohaterką, tylko kobietą z krwi i kości, która nie musi pozbywać się swojego „ja”, by odnaleźć się w tym świecie.
Winocour wybrała realnie istniejące scenerie Europejskiej Agencji Kosmicznej, Gwiezdnego Miasteczka usytuowanego w okolicach Moskwy i kazachstańskiego kosmodromu Bajkonur. Do tego morderczy trening, któremu poddawana była główna bohaterka również oparto na autentycznych procedurach EAK. To wszystko potęguje realizm i sprawia, że jest jednym z najlepiej oddających całą sytuację filmów, z którymi ostatnio mieliśmy do czynienia. Proxima reklamowana była jako żeńska wersja Pierwszego Człowieka. I coś w tym jest, choć siła Proximy leży w przygotowaniach, a nie efekcie końcowym.
Między marzeniem a miłością
Przez cały film obserwujemy rozwijającą się relację matki i córki. Relację poddaną bardzo ciężkiej próbie. Mała Stella nie do końca jest w stanie pojąć dlaczego matka chce opuścić ją na tak długo, dziewczynka musi przeprowadzić się do ojca, a jej kontakty z Sarah zaczynają ograniczać się do telefonów. Mama nie ma już dla niej czasu i widać jak bardzo wpływa to na dziecko. Z drugiej strony mamy Sarah, rozdartą między marzeniem swojego życia a miłością do córki. To postać silna, ale nie niezwyciężona. Widzimy jak wiele kosztuje ją nie tylko morderczy trening, ale i rozstanie ze Stellą. Proxima każe bohaterom zastanowić się na tym, co jest największą konsekwencją takiego lotu. Samotność i tęsknota czy świadomość, że bliscy do których wróci się po roku już zapełnią pozostawione przez nich miejsce.
Nawet związek matki z córką zostaje poddany tu krytycznemu osądowi ze strony mężczyzn. To nie miejsce dla dzieci, Sarah powinna odciąć pępowinę. Nawet tuż przed lotem kobieta może zobaczyć Stellę tylko przez szybę rozmawiając z nią przez mikrofon i głośniki. To nie sprzyja prywatności i intymności, jaka powinna towarzyszyć takiej chwili. W końcu mężczyzna by się tak nie zachował.
Feminizm z mądrym przesłaniem
Alice Winocour nie ukrywa, że podejmując temat kobiety w kosmosie musi postawić bohaterkę w świecie nieprzyjaznym płci pięknej. Mężczyźni na takim samym stanowisku muszą pokonać zupełnie inne problemy niż Sarah. To ich świat, czy tego chcemy, czy nie. Bo choć astronautek przybywa, to nadal stanowią niewiele ponad 10% wszystkich astronautów. To nie sprawia, że bohaterka nie jest w stanie odnaleźć się w takich realiach, musi jednak włożyć w to ogrom pracy. Oczywiście treningi są dla niej ciężkie i wyczerpujące, ale bohaterce Evy Green najtrudniej znieść rozłąkę z córką. Zwłaszcza, że mała Stella buntuje się coraz bardziej, a kontakty z nią są uzależnione od grafiku.
Oglądając Proximę coraz bardziej uświadamiamy sobie w jak ciężkiej sytuacji została postawiona bohaterka. Marzenie wygrało, ale czy to coś, co powinno się potępić? Realizacja własnych pragnień nie zawsze jest czymś łatwym i często wymaga to rezygnacji z czegoś innego. W tym wypadku dostajemy wybór dość ekstremalny, ale czy aż tak bardzo lot w kosmos różni się od zdobywania Everestu? A i tam wchodzi sporo kobiet, które również musiały wybrać. I, owszem, taka wyprawa trwa krócej, ale również wiąże się z ogromnym ryzykiem. Miłość jest niezwykle ważna i w żaden sposób nie wyklucza samorealizacji. Paradoksalne jest to, że staramy się w jakiś sposób usprawiedliwiać wybór Sarah, czego raczej nie robi się w przypadku mężczyzn. Bo matka powinna być przy dziecku. Na szczęście Winocour pokazała, że w relacji matka-córka równie ważne są obie strony, a wybór kariery nigdy nie jest bezbolesny.
Proxima to pięknie nakręcony wielowarstwowy film, który naprawdę warto zobaczyć
Oglądając Proximę dostrzegamy wiele warstw tej historii, które w różny sposób na nas działają. Można o tym filmie powiedzieć wiele. Bo z jednej strony to opowieść o kobiecie szkolącej się na astronautkę, która musi przejść ciężki trening by osiągnąć swój cel. Z drugiej o odnalezieniu siebie w nieprzychylnym świecie, o pokazaniu własnej wartości czynami, a nie pustymi słowami.
I w końcu to historia matki i córki, ich głębokiej relacji i ogromnej próby, jakiej obie zostały poddane. Winocour nie ocenia, nie stara się pokazywać na siłę, że wybór jakiego Sarah dokonała był dobry, albo zły. Bo w życiu nic nie jest czarno-białe i to, co robimy zawsze ma jakieś konsekwencje.