Reklama
aplikuj.pl

Recenzja serialu The Mandalorian – sezon 2, odcinek 3

The Mandalorian – sezon 2, odcinek 3

W najnowszym odcinku The Mandalorian sporo się dzieje, a na dodatek wygląda na to, że dostajemy potwierdzenie pojawienia się w serialu znanej z animacji postaci. Sprawdźcie, co tym razem porabiał Mando i Baby Yoda. Uwaga, są spoilery!

Trzeci odcinek 2. Sezonu The Mandalorian dostarcza sporo typowej dla Gwiezdnych Wojen akcji

Zarówno pierwszy sezon The Mandalorian, jak i dotychczasowe odcinki drugiej odsłony pokazują, że Jon Favreau i poszczególny reżyserzy nie chcą ograniczać się do jednego stylu. Dzięki temu dostajemy różnorodne przygody, które dostarczają wielu wrażeń. Tym razem, jednak sięgają do akcji, która jest na wskroś przesycona duchem Gwiezdnych Wojen. W epizodzie pod tytułem „The Heiress” Mando kontynuuje rozpoczętą w poprzednim odcinku podróż. Skoro się zobowiązał, dostarcza Panią Żabę i jej cenny ładunek wprost w ramiona męża. W zamian zostaje skierowany do kogoś, kto wie, gdzie znajdują się inni Mandalorianie.

Akcja dzieje się na oceanicznym księżycu Trask. Din Djarin w kantynie zostaje skierowany do pewnego mężczyzny, który ma go zaprowadzić do pobratymców. I cóż, czy kogokolwiek dziwi, że to pułapka? Widzowie zapewne od razu to wyłapią, ale nasz główny bohater niestety daje się złapać. Na łodzi dochodzi do walki, a Baby Yoda w swoim jajku ląduje w paszczy morskiego potwora, do której trafić ma również Mano. Na szczęście na ratunek przybywa trójka Mandalorian, pod dowództwem Bo-Katan Kryze, obalonej przywódczyni Mandaloru. Obiecuje ona pomóc głównemu bohaterowi w poszukiwaniu rasy Baby Yody, ale ten najpierw musi „zapłacić” atakując z nimi imperialny krążownik. I tak, sama misja się komplikuje, ale w efekcie pada długo oczekiwane przez fanów nazwisko – Ahsoka Tano. To właśnie do niej zostaje skierowany Din.

Nowy odcinek potwierdza plotki

O tym, że Ashoka Tano znana z animacji Clone Wars pojawi się w The Mandalorian plotki krążyły już na początku roku. Ma się w nią wcielić Rosario Dawson. Nikt jednak tego nie potwierdził, a przynajmniej nie do tej pory. Co do angażu aktorki nadal nie mamy pewności, ale przynajmniej wiemy, że bohaterka pojawi się na ekranie. Dodatkowo najnowszy epizod zdradza nam kilka innych, ważnych informacji. Czy zastanawialiście się, dlaczego nigdy wcześniej nie słyszeliście o dziwnej zasadzie, jaką Mando się kieruje odnośnie ściągania swojego hełmu? W końcu znamy odpowiedź.

Dzięki Bo-Katan dowiadujemy się, że został on wychowany przez ultraortodoksyjną sektę Mandalorian, którzy hołdują właśnie tej, dość zapomnianej zasadzie. W razie, gdybyśmy o tym nie pamiętali, to na początku odcinka dostajemy przypomnienie. Sama Bo-Katan i jej towarzysze bez oporu zdejmują swoje hełmy, zaś Mando nadal obstaje przy ukrywaniu twarzy i jest oburzony ich ekshibicjonizmem. To świetne urozmaicenie, dzięki któremu cały czas mamy świadomość, jak różnorodne są nawet takie społeczności jak Mandalorianie. Ujawnia to również, dlaczego żaden inny Mandalorianin w sadze tak się nie zachowywał. Biedny Din, całe życie w sekcie, a nawet o tym nie wiedział.

Czytaj też: Recenzja serialu The Mandalorian – 1. odcinek 2. sezonu
Czytaj też: Recenzja serialu The Mandalorian – sezon 2, odcinek 2
Czytaj też: Recenzja serialu Miłość i Anarchia – sezon 1

„The Heiress” utrzymuje znakomite tempo

The Mandalorian cały czas utrzymuje fajne tempo. Bohater wciąż pokonuje pewną drogę, a przy tym przeżywa mnóstwo mniej lub bardziej niebezpiecznych przygód wraz ze swoim „dzieckiem”. Ma to jednak swoje minusy, bo nie daje czasu na rozwinięcie niektórych postaci. O Bo-Katan dowiadujemy się mało, choć jest to postać istotna. Mam nadzieję, że doczekamy się jeszcze jakichś scen z jej udziałem. Nadal jedyne relacje, jakie obserwujemy na ekranie to te praktycznie pozbawione słów pomiędzy Baby Yodą i Mando. Fajnie by było, gdyby bohater mógł w końcu znów z kimś porozmawiać.

W odcinku znalazła się chwila dla głównego złoczyńcy tego sezonu – Moffa Gideona, choć widzimy go jedynie w postaci hologramu, gdy każe dowódcy podbitego imperialnego statku zniszczyć go. Ale podobał mi się kontrast między nim, a tchórzliwym dowódcą, który jednak bez wahania strzelił w głowę swoim podwładnym.

Cieszę się, że tym razem działo się bardzo dużo. Oczywiście nie brakuje tu scen z naszym ulubieńcem – Baby Yodą. Gdy obserwowałam jak dotykał małej żaby bałam się, że on ją zaraz zje. Ten dzieciak zdecydowanie za bardzo lubi wszelkiego rodzaju destrukcje i małe stworzonka. Epizod bardzo mi się podobał, zwłaszcza, że jest tak bliski klimatem do Sagi. Mam tylko nadzieję, że to nie koniec Bo-Katany, a także, że Mando w końcu nauczy się wyczuwać podstępy. Bo złowrogi śmieszek tego typa z tawerny był aż nadto wymowny.

I cóż, teraz czekamy na Ahsokę Tano!

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News