Konferencje i zapach porażki
Już od godziny 14 w piątek mieliśmy dwie konferencje, jedną po drugiej i każda z nich była zwieńczona porażką w turnieju CS.
OMEN
Jak i w poprzednim roku firma OMEN pokazała, że ma coś do powiedzenia dziennikarzom i zrobi to tak jak należy. Tak jak w poprzednim roku opowiadali w większości o tym, jak bardzo są po stronie gracza, że bardzo im zależy na nas i tutaj coś nowego – “są zabawni i mają dystans do siebie”. Czy tak w rzeczywistości jest? Nie wiem, ale podkreślali to tyle razy, że albo faktycznie próbowali nas o tym przekonać, albo siebie. Pokazali nam swój laptop z dwoma ekranami ( drugi ekran jest nad klawiaturą), chwalili go za wytrzymałość przy skokach temperaturowych. Opowiedzieli krótko o krzesłach gamingowych, a podczas konferencji siedzieliśmy na nich, więc od razu mogliśmy je przetestować. Było mi na nich wygodnie, lecz osobiście preferuję szersze siedzenia, bo lubię mieć przestrzeń gdy długo siedzę. Chwalili się również wejściem na arenę Overwatch’a, gdyż ich słuchawki noszą już profesjonalni gracze. Co do słuchawek, zgadzam się, że są wygodne i dobrze tłumią dźwięki z zewnątrz. Najważniejsza podczas całej konferencji była jednak informacja, że OMEN zaczyna występować jako osobna marka, a nie tak jak dotychczas „OMEN by HP”.
LG
Spotkanie z LG było krótkie, mieli najwyraźniej jakiś problem z organizacją. Pokazali monitory IPS z czasem reakcji 1 ms. Póki jednak nie dostaniemy ich do testów to ciężko nam cokolwiek więcej o nich powiedzieć. Wiele starali się o nich powiedzieć, niestety z powodu tłumów i złego nagłośnienia niewiele usłyszeliśmy.
Teraz przejdę do turniejów CS.
Pierwszy turniej sponsorowany przez firmę OMEN na ich laptopach był w moim wykonaniu bardzo słaby, tak bardzo chciałem postrzelać, że nie zmieniłem wcześniej czułości myszki. Był to spory błąd, bo na małej i bardzo mobilnej mapie robiłem zamachy 50-60 stopniowe, żeby trafić biegającego wrogiego gracza, który nawet nie kicał jak nafaszerowany kokainą królik. Niestety wraz z Michałem nie załapaliśmy się na pierwsze 3 miejsca. Też męczące były małe ekrany laptopów, ale za to słuchawki dawały wytłumienie dźwięku, dzięki czemu łatwo było skupić się na grze.
Drugi turniej sponsorowany przez firmę LG. Tym razem, zmieniłem czułość myszy a i monitory były wielkie, dzięki czemu nic nie mogło nam umknąć. Po paru minutach rozgrzewki osiągnąłem maksimum swoich możliwości, skupienia i czasu na reakcję, niestety jednak oni byli lepsi 🙁 Poczułem po meczu zapach stopionego plastiku i wiedziałem, że tak właśnie pachnie nasza porażka w piątkowych turniejach. Męczyło mnie to aż do niedzieli. Oczywiście porażka, a nie zapach.
DOOM Eternal
Krótko o fabule, gra rozpoczyna się jakiś czas po zakończeniu z poprzedniej części. Ponownie wcielamy się w obdarzonego nadludzkimi możliwościami zabójcę demonów (Doom Slayer), by powstrzymać siły piekła, które przedostały się na Ziemię. W grze odwiedzimy też inne miejsca w Układzie Słonecznym. Dotrzemy m.in. na Marsa i na jego księżyc, Fobosa, a także odwiedzimy lokacje znajdujące się w alternatywnych wymiarach. Jeden z tytułów na które czekałem i się nie zawiodłem. Kochany Doom który od 2016 wprowadził nas w nową rozgrywkę opierającą się na rozwałce demonicznych legionów. Etap jaki mieliśmy do ogrania nie był skomplikowany, ponieważ najwięcej przesiedziałem na etapach samouczkowych ze skakaniem. Rozmawiając z przedstawicielem Bethesdy dowiedziałem się, że będzie tego sporo w nowym Doomie. Udało mi się zagrać 4 broniami – karabinem energetycznym, strzelbą, rakietnicą i snajperką. Wszystkie, oprócz tego, że wyglądają cudownie kosmicznie, to dają jeszcze większą frajdę ze strzelania niż w poprzedniej odsłonie.
To co pokazywali na trailerach, czyli odpadanie części ciała po trafieniu w nie z broni jest jak najbardziej prawdziwe i bardzo przyjemne szczególnie z żywotnymi dużymi przeciwnikami (to odpadanie kawałków ciała po zetknięciu się z średnimi pociskami karabinu maszynowego. Spełniające 😀). Oprócz niszczenia hord złych krwiożerczych demonów zwykłymi broniami, nazwijmy je ”palnymi”, gracz dostaje możliwość rzucania granatami, cięcia piłą mechaniczną, a nawet palenia z miotacza ognia, który jest w działku przymocowanym do pleców. Nawet nie wiem kiedy minęło mi te 20 min gry, ale odbyło się to błyskawicznie, co oznacza, że gra będzie bardzo wciągająca. Michał jako osoba, która nie grała w poprzednią odsłonę, po tym co zobaczyła poczuła wewnętrzną potrzebę zagrania w poprzedni tytuł, czyli rozpoczęcia przygody rozwalania demonów podobną do rozwalania nazistów z Wolfensteina.
Wasteland 3
Fabuła, akcja toczy się w skutym lodem stanie Kolorado. Gracz wciela się w rolę członka Team November, oddziału Strażników Pustkowi. Jego partnerzy zostali zamordowani, a mieszkańcy tego obszaru nie mają pojęcia o istnieniu elitarnych, dbających o porządek żołnierzy. Zadaniem jest zbudowanie swojej pozycji, co uskuteczniamy przede wszystkim poprzez wykonywanie rozmaitych zadań fabularnych i zleceń pobocznych. Zakończenie, zależy od podejmowanych przez nas decyzji. Nie grałem w poprzednie osłony, ale po ograniu X-Com 2 czuję niedosyt, który może wypełnić mi ta gra. Niestety nie miałem za wiele czasu, żeby ogarnąć ten tytuł, ale mogę napisać, że graficznie jest śliczna jak na taktyczne turówki. System zniszczeń również trzyma poziom, jedynym minusem jaki zauważyłem to prostota gry. Klimat mrozu w świecie postapokaliptycznym mnie kupił, więc gdy Wasteland 3 wyjdzie, z chęcią zagram w tą grę.
Cyberpunk 2077
Akcja gry toczy się w roku 2077. Jest to wizja przyszłości oparta na Cyberpunku 2020, gry fabularnej stworzonej w 1990 roku przez Mike’a Pondsmitha. Świat wygląda jak dystopijny retrofuturyzm rodem z lat 90. XX wieku. Podczas gdy zdewastowanym światem rządzą brutalne megakorporacje, ulice są królestwem rozmaitych gangów i tytułowych cyberpunków (buntowników, żyjących poza systemem). Ponadto dzięki postępowi technologicznemu ludzie powszechnie modyfikują swoje ciała wszczepami, wszechstronnie zwiększając swoje możliwości psychofizyczne. Gra zabiera nas do Night City, fikcyjnej amerykańskiej metropolii położonej na północy kalifornijskiego wybrzeża. Miasto sławne jest z najwyższego wskaźniku przestępczości w całych Stanach Zjednoczonych. Choć bogaci obywatele zamieszkujący centrum tego wielokulturowego tygla ciesząc się życiem w luksusie, stanowią oni jedynie ułamek społeczeństwa. Cała reszta jest skazana na nędzę przez co parają się nielegalnymi zajęciami.
W trakcie zabawy wcielamy się w V, czyli początkującego najemnika (nie ma zdefiniowanej płci, ale może wyglądać jak mężczyzna lub kobieta) budującego swoją pozycję w surowej rzeczywistości. Pewnego razu, wypełniając jedno ze zleceń, bohater(ka) wchodzi w posiadanie czipu skrywającego sekret nieśmiertelności, który jest obiektem pożądania najpotężniejszych sił cyberpunkowego świata. Szczerze pisząc, myślałem, że wiem na co się szykować, ale byłem w błędzie. Gra jest cudowna, piękna i wciągająca. Świat wydaje się przeogromny, zniszczyć możesz również wszystko, a możliwości broni…. cudo. Naprawdę zakochałem się w tej grze i już kupuję przedpremierę, bo teraz odczułem to na własnej skórze. Na pokazie mieliśmy możliwość zobaczyć jedno z zadań które zostało wykonane przez dwie różne postacie, hakera i silną niezależną kobietę (żarcik). Wszystko zostało również wytłumaczone, jak się nimi gra, jak postępować i jakie wybory są najlepsze dla danej klasy. Wydaje mi się że będę ogrywał ten tytuł wielokrotnie jak Skyrim. Oczywiście nie wszystko było piękne. Naszym zdaniem słabym punktem Cyberpunka jest polski dubbing, nie bez powodu poruszyłem kwestie Skyrima. Wyobraźcie sobie czarnoskórego, pełnego złotych elementów psełdorapera który nie dość że mówi głosem Balgruufa (Skyrim) to równie drętwo, jak by zaraz miał zakrzyknąć, ”Do broni towarzysze”. To nie ten poziom dubbingu jak przy Wiedzminie, więc raczej pozostanę przy oryginalnych głosach i polskich napisach.