Mamy kolejny dowód na to, że jako naród już nawet nie zaczęliśmy się cofać, co wręcz staczamy się z górki z rosnącą prędkością. Na oficjalnych stronach rządowych gov.pl pojawiła się informacja o tym, czy szczepionka na COVID-19 zawiera mikrochipy.
Polacy głupieją, bo wybierają fatalne autorytety
Nie wiem jak Wy, ale na początku byłem pewny, że to musi być kolejny fotomontaż. Niestety…. po wejściu na stronę internetową gov.pl poświęconą szczepionce na COVID-19, w sekcji Kwestie medyczne(!) działu Pytania i odpowiedzi mamy takie oto cudo.
Zawsze śmialiśmy się z głupoty Amerykanów. Informacji z pudełek w McDonalds mówiących, że jedzenie jest gorące. Ale wygląda na to, że zaraz sami będziemy wieszać na kranach komunikaty – Uwaga! Mokra woda.
Czytaj też: Koronawirusa nie ma, szczepionki szkodzą, a 5G zabija, czyli celebryci w natarciu
Czy powinno nas to dziwić? W żadnym wypadku. Skoro ludzie za guru od zdrowia uznają mgr inż. Wydziału Maszyn Górniczych i Hutniczych Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a ekspertem od szczepień są przeminęły gwiazdy muzyki oraz doradca ubezpieczeniowy to nic dziwnego, że rząd musi wyjaśniać tak idiotyczne kwestie.
Mikrochipy a szczepionka na COVID-19. Teraz już na poważnie
Obszernie na temat mikrochipów, czy też nanochipów w szczepionkach pisaliśmy w tym materiale. Jeśli chcielibyśmy tak skrótowo i maksymalnie wytłumaczyć dlaczego jest to absurdalny pomysł, to nie można powiedzieć nic innego jak – nie da się! Jeśli tak przekrojowo spojrzymy na kilka teorii to:
- modem sieci 5G jest większy niż 2zł moneta, poza tym potrzebuje zasilania,
- moduł GPS również nie zmieści się do strzykawki,
- chip RFID potrzebuje zasilania z zewnątrz, więc nikt nas zdalnie nie będzie nim szpiegować.
Wbrew teoriom spiskowym ludzi, którzy technologii się boją, nie poszła ona do przodu na tyle, abyśmy potrafili dzisiaj aż tak zminiaturyzować chipy, aby był one niewidoczne dla ludzkiego oka po umieszczeniu ich w strzykawce ze szczepionką.
Czytaj też: Dezinformacja o 5G nie zna granic. W każdym kraju jest taka sama
Skąd się biorą takie teorie? Z ludzkiej głupoty, niewiedzy, ale też co najlepsze, nieznajomości języków. Jedną z pierwszych teorii na temat sieci 5G jaką tłumaczyłem był właśnie mikrochipy. Zrzucane na ziemię wraz z chemtrails z samolotów. Chipy tak malutkie, że ich nie widzimy i pochłaniamy je np. z wodą. Wielkość takiego chipa miała wynosić 7nm. Teoria wzięła się z tego, że ktoś przeczytał artykuł na temat wprowadzenia 7nm procesu technologicznego przy produkcji procesorów IBP, dodał 2 do 2 i szyło mu 90. W uproszczeniu proces technologiczny mówi nam o tym, jakiego rozmiaru jest pojedynczy element umieszczony na procesorze. W tym wypadku 7nm. A nie oznacza to, że już cały procesor ma 7nm. Ale, że czytający kompletnie nie zrozumiał artykułu, zrobił z tego foliarską teorię.
Wieki ciemne pożegnaliśmy kilkaset lat temu, ale wiele wskazuje na to, że II fala już puka do naszych drzwi.