Reklama
aplikuj.pl

Test debiutanckiej myszki XM1 od Endgame Gear

Każdy musi kiedyś od czegoś zacząć i chociaż jest to zwykły frazes, to jak najbardziej prawdziwy i w tym kontekście celniejszy, niż może Wam się wydawać. Wszystko dlatego, że testowana obecnie przeze mnie myszka XM1 jest tą pierwszą, którą stworzyła niemiecka marka Endgame Gear. Sprawdźmy więc, czy będzie to dla niej pozytywny start na rynku.

Czytaj też: Test klawiatury optycznej Bloody B820R

Pudełko i dołączone wyposażenie XM1

Śmiało możemy powiedzieć, że Endgame Gear zalicza pozytywnie test pierwszego wrażenia. Pudełko, w jakim dociera do nas model XM1, po prostu sprawia dobre wrażenie, które kontynuuje zanurkowanie w jego odmęty. Skromne, bo skromne, ale przynajmniej nadrabiają solidnym piankowym zabezpieczeniem sprzętu w transporcie i ograniczeniem papierologii do niewielkiej broszurki.

Najważniejsze cechy XM1

  • Sensor optyczny PMW3389
  • Czułość na 4 poziomach od 50 do 16000 DPI (przeskoki co 50 jednostek)
  • Waga: 70 gramów
  • Wymiary: 122,14 x 65,81 x 38,26 mm
  • Materiał: matowe tworzywo sztuczne z gumową powierzchnią
  • Przełączniki główne: Omron o wytrzymałości 50 milionów kliknięć
  • Liczba przycisków: 5 + scroll
  • Interfejs: USB za pośrednictwem 180-centymetrowego gumowego przewodu
  • Odświeżanie USB: 250, 500 i 1000 Hz
  • Podświetlenie: brak
  • Dedykowane oprogramowanie
  • Gwarancja: 2 lata
  • Cena producenta: 59,90 euro

Design, materiały i wykonanie XM1

XM1 od Endgame Gear już od początku może nas zaskoczyć i to na długo przed wzięciem jej do dłoni. Jest bowiem naprawdę kompaktowa i jestem prawie pewny, że najmniejsza, jaką było mi do tej pory testować. Przełożyło się to na równie rekordowo niską wagę, która sięga zaledwie 70 gramów. To naprawdę niewiele, a momentami nawet dwukrotnie mniej od solidnie rozbudowanych modeli bezprzewodowych i jak dobrze myślicie – to kluczowa cecha XM1. Jeśli więc nie znosicie małych myszek, to nie macie co w ofercie Endgame Gear na ten moment szukać. Ze względu na te cechy fizyczne, XM1 nada się głównie do gier dynamicznych, gdzie potrzebujemy głównie dwóch przycisków i scrolla.

Pod kątem samego wykonania jest z kolei bardzo dobrze. Na XM1 składa się sześć najważniejszych paneli z tworzywa sztucznego. Jednak te elementy, z którymi mamy styczność, Endgame Gear pokrył dodatkowo gumową warstwą w celu poprawienia chwytu i uczucia z dotyku. Sama bryła wygląda dosyć dobrze swoimi zachowawczymi obłymi kształtami oraz tradycyjną czernią, na której jedynym wyróżnikiem jest logo producenta na grzbiecie. Wbrew pozorom, nie jest ono jednak podświetlane… jak zresztą cała myszka z wierzchu.

Przejdźmy tym samym na spód XM1, bo to tam znajduje się dosyć ciekawe połączenie. Na początku rzuca nam się w oczy kontrastowy, bo śnieżnobiały zestaw czterech teflonowych ślizgaczy w stosownych wnękach, między którymi znalazł się oczywiście czujnik optyczny. To jednak nie koniec, bo pod nim ujrzymy dwie diody oraz prosty przycisk. To właśnie one są jedynym skromnym podświetleniem w XM1 i to stricte informacyjnym. Kiedy świecą się dwie – ustawiliśmy najwyższy pułap 1000 Hz odświeżania. Kiedy ta po prawej – 500 Hz, a po lewej już 250 Hz. Kluczowa w nich jest też barwa, ponieważ ona sugeruje nam aktualny poziom czułości.

Wszystko dopełnia niestandardowy, jak na tę półkę cenową przewód nie w materiałowym, a gumowym oplocie. Kwestię estetyczną pozostawię Wam, bo tak naprawdę mi wystarczy to, że jest cienki, wykonany z dobrego tworzywa sztucznego, a na dodatek elastyczny, dzięki czemu dobrze ustawia się w bungee i na samym biurku. Doceniam też mały szczegół, jakim jest delikatne uniesienie kołnierzyka przy myszy w górę, dzięki czemu przewód nie spada od razu na podkładkę.

Ergonomiczność XM1

XM1 powstała z myślą o praworęcznych użytkownikach przez rozmieszczenie dwóch bocznych przycisków na lewej stronie. Jest jednak symetryczna i pozwala na zastosowanie każdego znanego chwytu i konfiguracji palców 1+2+2 oraz 1+3+1. Osobiście trudno mi stwierdzić, że jest niewygodna, bo wielkiego dyskomfortu przy korzystaniu z jej nie odczuwałem, ale zdecydowanie brakowało mi oparcia na wewnętrzną część dłoni, małego palca, a nawet kciuka. Jeśli więc lubicie szurać tymi knykciami po podkładce podczas korzystania z PC, to XM1 może Wam się spodobać.

Pod kątem pozostałych szczegółów jest już lepiej, bo trudno nie docenić tak niskiej wagi w połączeniu ze świetnej jakości ślizgaczami. Taki duet idealnie sprawdza się w praktyce, oferując idealną wręcz płynność ślizgu.

Test przycisków XM1

Tutaj robi się już ciekawie, bo w XM1 znajduje się coś, czego w żadnej innej myszce nie uświadczycie. W teorii. Jak czytamy na stronie producenta:

Aby osiągnąć przyspieszoną prędkość kliknięcia i idealne odczucie kliknięcia, XM1 łączy opatentowany algorytm kontaktu analogowego przełącznika z mechanicznymi przełącznikami OMRON 50M. Rezultatem jest niezrównany czas reakcji przełącznika mniejszy niż 1 ms.

Endgame Gear postarało się więc o jakieś niesamowite oprogramowanie, które zmniejsza czas reakcji na kliknięcie ze średnio 8 ms do poniżej 1 ms. Jeśli wyczujecie różnicę, to winszuje percepcji, jeśli jednak jesteście tak zwykłymi nieśmiertelnikami, jak ja, to pozostanie Wam w to po prostu uwierzyć. Mi wystarczy to, że zarówno prawy, jak i lewy przycisk myszy został świetnie wykonany i osadzony na przełączniku, zachowując wysoką responsywność, niewielką drogę pracy i klik o średniej głośności.

Sprawa ma się podobnie z dwoma bocznymi przyciskami, które solidnie trzymają się we wnękach i choć mają nieco mniej charakterystyczny klik, to określiłbym je mianem  dobrych. Rolce w XM1 śmiało mogę jednak wystawić solidne 8/10, sprawiając, że propozycja Endgame Gear coraz bardziej kreuje się na świetną pozycję.

Oprogramowanie XM1

Co dziwne, Endgame Gear zapewniło modelowi XM1 wsparcie dosyć okrojonej aplikacji, której ustawienia sprowadzają się tak naprawdę do dwóch zakładek. Pierwsza pozwala wyłącznie na dezaktywacje przycisku rolki oraz obu bocznych (bez możliwości podbindowania innych klawiszy), a druga odpowiada za sam sensor.

W niej możemy dobrać do czterech poziomów DPI i przypisać je do różnych kolorów i ustawić albo 2, albo 3 mm parametr LOD. Ustawienie Ripple Control jest z kolei odpowiedzialne za wygładzanie ruchu kursora/celownika po przekroczeniu 2000 DPI, aplikując wtedy smoothing. To z kolei daje nam pewny pogląd na to, że to właśnie ta wartość pozwala na zachowanie najwyższej precyzji.

Kolejne zakładki pozwalają nam z kolei zaktualizować oprogramowanie/firmware myszki oraz znaleźć odpowiedź w skromnym FAQ. Pod tym kątem uważam więc, że Endgame Gear powinno nieco poprawić swoje zaplecze oprogramowania.

Test sensora XM1

Coraz częściej mam pewne wątpliwości co do stosowania specjalnego oprogramowania w ramach testowania precyzji sensorów, bo to nie zawsze przekłada się na to, co możemy wyczuć podczas gry, ale dopóki to najlepszy sposób na najbardziej obiektywne wykazanie jakości, to chyba nie mam większego wyboru. Rundka z XM1 wykazała, że niestety Endgame Gear musi jeszcze co nieco poprawić. Na pierwszy ogień – test stałego odświeżania pozycji kursora:

Ten wykazał, że ten model nie trzyma stałych 250 Hz, a o 1000 nie ma nawet co myśleć. Wiadomo, kwestia firmware (swoją drogą, testowałem na wersji 1.62), ale w Enotus jest już lepiej:

Ten test wykazał, że odwzorowanie rozdzielczości jest dobre, choć nie idealne, ale maksymalna prędkość wskazała, że XM1 nie jest straszna akceleracja negatywna. A jak z precyzją?

Mouse Tester prawdę Ci powie i prawdę zapewne powiedział też w przypadku tego modelu, który może pochwalić się świetną precyzją, choć przy nagłych ruchach w oprogramowaniu ma chwile zwątpienia. Chwile, których nigdy nie odczujecie podczas np. gry, czy pracy. Na sam koniec sprawdźmy więc to, co najważniejsze, a więc poziom DPI, do którego XM1 można najdalej posunąć.

Subiektywnie i obiektywnie mogę jednak przyznać, żebyście unikali przekraczania poziomu 3600 DPI. Wtedy to bowiem coś złego zaczyna dziać się z kursorem… jakby jakieś algorytmy próbowały wygładzić jiterring wysokiej częstotliwości oraz interpolacje, które w duecie pojawiają się już przy 6000 DPI.

Podsumowanie

Warto więc po tym wszystkim zadać sobie pytanie, czy XM1 jest godny polecenia i czy Endgame Gear zaliczyło na rynku udany debiut. W obu przypadkach mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że tak, ale nie pod każdym kątem. XM1 nie jest bowiem tradycyjną myszką za 250 złotych, będąc przedstawicielem raczej niszowego podejścia do peryferiów. Wszystko to przez jej rozmiar, wagę i brak ozdobnego podświetlenia, które uzupełnia świetny sensor. Propozycję tą polecam i nie tylko dlatego, że podoba mi się kierunek, jaki obrał zupełnie nowy producent, zaznaczam, żeby nie brać jej w ciemno.