Reklama
aplikuj.pl

Test GameZone Madman RGB – taniego zestawu słuchawkowego dla graczy

Test GameZone Madman RGB - taniego zestawu słuchawkowego dla graczy
Test GameZone Madman RGB - taniego zestawu słuchawkowego dla graczy

23Kiedy budżet ściska, a stoimy przed wyborem zestawu słuchawkowego, to jesteśmy zmuszeni do wybierania modeli do tej tradycyjnej “stówy”. A w tym cenowym segmencie modeli jest naprawdę wiele, więc przemyślany wybór nie należy do najprostszych. Sprawdźmy więc, czy do rozważenia w tej cenie w ogóle nadaje się dosyć nowy model Madman RGB z serii GameZone Tracera.

Pudełko i dołączone wyposażenie

Już sam cienki karton daje nam znać, że mamy w rękach sprzęt o „marketowej jakości”, jak to zwykłem określać, co tylko akcentuje plastikowe “okienko” na boku. W środku znajdziemy tylko i wyłącznie sam zestaw słuchawkowy.

Najważniejsze cechy Madman RGB

  • Ogólne
    • Przeważający materiał: tworzywo sztuczne
    • Waga: około 230 gramów
    • Słuchawki wokółuszne
    • Regulacja na bazie opaski
    • Długość przewodu 2xjack 3,5 mm i USB – 210 centymetrów
    • Przewód w gumowym oplocie
    • Kontroler poziomu głośności na lewej słuchawce
    • Brak oprogramowania
  • Przetworniki
    • Średnica: 50 mm
    • Impedancja: 32 Ohm
    • Pasmo przenoszenia: 20 – 20 kHz
  • Mikrofon
    • Na elastycznym pałąku wbudowany w muszle

Design, materiały i wykonanie Madman RGB

Tracer poskąpił informacji na temat modelu Madman RGB i kilku szczegółów nie znamy (specyfiki mikrofonu, jego paśmie przenoszenia, czy czułości), a nawet rodzaju przetworników, więc to sugeruje, że mówimy o tych najtańszych, a więc dynamicznych. Nie ma w tym jednak wiele złego, bo Madman RGB jest naprawdę tanim modelem… który szczerze mówiąc, zaskoczył mnie pozytywnie.

Jego wygląd nie jest aż tak gamingowy, jak mogłoby się wydawać, co bezpośrednio przekłada się na poziom jego “gamingowej kiczowatości”. Jest tak naprawdę tradycyjnym prostym zestawem słuchawkowym. Plastikowe, okrągłe nauszniki łączą się ze sobą za pośrednictwem elastycznego metalowego pałąku, a za całą regulację odpowiada tradycyjna opaska na gumowych prowadnicach.

Ozdobne elementy sprowadzają się do licznych mlecznych wstawek na zewnętrznej stronie muszli, które rozświetlają się efektem okrojonego RGB w ramach przeciętnego trybu “szybkich zmian”. Na całe szczęście możemy je dezaktywować i to w prosty sposób – nie podpinać dodatkowego przewodu USB, który odpowiada tylko i wyłącznie za zasilanie podświetlenia. To zresztą sugeruje, bo wbudowany statycznie mikrofon w lewym nauszniku rozświetla swoją końcówkę czerwoną diodą, co momentami denerwuje, bo dostrzegamy to kątem oka. Co ciekawe, obudowa mikrofonu jest w pełni metalowa i posiada jedną niewielką dziurkę na przyjmowanie dźwięku.

Po stronie typowo-wygodnych dodatków dostajemy szeroką opaskę z niewielką ilością pianki, którą okryto paskudną w dotyku skórą ekologiczną. Na szczęście jej lepszy jakościowo wariant zastosowano w nausznikach z solidną dawką przeciętnej jakości pianki.

Całość dopełnia niezależny (odseparowany od poziomu dźwięku systemowego) potencjometr z tyłu lewej muszli w formie tradycyjnego pokrętła oraz oczywiście przewód. Tym razem Tracer postawił na dosyć gruby, choć elastyczny przewód w gumowej osłonce. Jest zakończony dwoma złączami jack 3,5 mm (mikrofon+słuchawki) oraz dodatkowym przewodem USB do zasilania podświetlenia.

Ergonomia

Chociaż Madman RGB jest lekki i wygodny pod kątem wielkości nauszników (te mieszczą całe nasze małżowiny), to jednak trapią go dwa problemy – statyczność na głowie oraz tłumienie dźwięków z otoczenia. Odpowiada za to a) zbyt luźny pałąk, który nie dociska nauszników do naszej głowy z należytą siłą (choć te trzymają się na głowie bez większego problemu) oraz b) słabej jakości pianka, która może i jest wygodna, ale niezbyt gęsta, co sprawia, że przepuszcza dźwięki ze środka i z otoczenia w sporym stopniu. Wygłuszenie w Madman RGB jest naprawdę znikome.

Test dźwięku Madman RGB

Pod kątem jakości dźwięku jest z kolei tradycyjnie, jak w segmencie cenowym do nawet 200 złotych, a więc przeciętnie w całościowym ujęciu. Madman gra jednak czysto i bez jakichkolwiek przesterów, czy szumów, co jest zdecydowanie najważniejsze. Jego brzmienie nie pielęgnuje tradycyjnego podbicia w sporym stopniu tonów niskich i tak naprawdę nie uwypukla żadnych z tonów w zauważalnym stopniu.

Bass jest jednak płaski i zdecydowanie brakuje mu tej mięsistości, tony średnie nie kaleczą uszu, ale pod kątem szczegółowości wypadają przeciętnie, a tony wysokie wypadają po prostu okey. W niektórych utworach zauważyłem ponadto, że wokal jest nieco cofnięty w tył na rzecz instrumentów.

Scena muzyczna prezentuje się z kolei po prostu dobrze, jak na ten segment i choć brakuje jej głębi, to w grach trudno przyczepić się do odwzorowania dźwięków w przestrzeni.

Test mikrofonu Madman RGB

Jakość mikrofonu w Madman RGB zdecydowanie mnie zaskoczyła i choć nie zbiera najlepiej głosu, to jeśli mówimy głośno, obejdzie się nawet bez programowej potrzeby podbijania poziomu głośności.

Czytaj też: Test zestawu słuchawkowego Hiro PSI

Podsumowanie Madman RGB

Nie ukrywam, że zawsze z wielką wątpliwością podchodzę do gamingowych zestawów słuchawkowych poniżej 100 złotych, bo te często są tak beznadziejne, że aż szkoda tracić czas na rozprawianie o nich w teście. Madman RGB jednak zaskoczył mnie praktycznie pod każdym względem, patrząc przez pryzmat ceny na poziomie 75 złotych i jasne – może i rozczaruje niektórych przez zastosowane materiały, czy przeciętną jakość dźwięku, ale jak za 75 złotych naprawdę nie ma na co narzekać.