Kolejny tydzień i kolejny nowy wideorejestrator od Navitela. Zupełnie jakby firma robiła sobie jakiś wakacyjny maraton. Tym razem mowa o wideorejestratorze R650 NV, który zapewne ma zachęcić do siebie klientów nie tylko nieco innym wyglądem, ale też nowoczesnością, w którą Navitel zdecydowanie idzie.
Czytaj też: Navitel MR250 – test fuzji DVR z lusterkiem wstecznym
Opakowanie i dołączone wyposażenie
Navitel zawsze stawia na identyczne pudełka i tak też jest tym razem. Mocny karton skrywa dla nas sam wideorejestrator, uchwyt na dwustronną taśmę, instrukcję obsługi, 12-miesięczna subsrybcję w nawigacji Navitel, kartę gwarancyjną, 350-centymetrowy przewód zasilający do samochodu, przewód miniUSB do USB-A, ściereczkę z mikrofibry, dodatkową taśmę samoprzylepną i wymiennego do samego uchwytu nakładkę również z taśmą samoprzylepną. W teorii możecie więc na jednym zestawie przenieść R650 NV pomiędzy trzema samochodami.
Najważniejsze cechy
- Ogólne
- Kolor: czarny mat
- Bateria: 2×180 mAh
- Interfejs: miniUSB
- Obsługa kart microSD: Tak do 256 GB klasy 10 lub wyższej
- Procesor: NOVATEK NT96658
- Wbudowany mikrofon i głośnik
- Dioda LED
- Wyświetlacz
- Rozmiar: 2-cala
- Typ: TN
- Obiektyw:
- Matryca: Sony 307 (night vision)
- Rozdzielczość wideo: Full HD 30 FPS
- Kąt nagrywania: 170 stopni
- Soczewka: 4-warstwowe szkło
- Pozostałe
- Funkcje: czujnik wstrząsów, auto-start, tryb parkingowy, nagrywanie dźwięku
- Format wideo: MOV
- Format zdjęć: JPG
- Nagrywanie: 1/3/5 min lub w pętli
- Nadpisywanie nagrań po zapełnieniu karty
- Możliwość zabezpieczenia nagrania przed powyższym
- Gwarancja: 2 lata
Design, materiały i wykonanie
Navitel R650 NV zdecydowanie należy do tych kompaktowych wideorejestratorów, które z łatwością obejmiecie całą dłonią. To kostka nieprzekraczająca wielkości 3x3x3 centymetrów, co jasno wskazuje na to, jak jest niewielka. Uznaje to oczywiście na plus, bo chyba każdy chce, aby wideorejestrator nie przeszkadzał nikomu w trakcie jazdy. Nic więc dziwnego, że R650 NV jest dosyć prosty. Ne jego froncie znalazł się dosyć dobry 2-calowy wyświetlacz ze sporymi ramkami, wśród których ta dolna okazała się idealnym miejscem na logo i nazwę producenta.
Przód tego modelu nie ukrywa żadnych rewelacji. Ot spore wybrzuszenie z obiektywem na środku, które otaczają zwyczajne designerskie dodatki (w których ukryto mikrofon oraz głośnik), aby całość nie wyglądała zbyt prosto. Za wizualnyt dodatek można zdecydowanie uznać złotą obramówkę dookoła obiektywu. Na górnej krawędzi znalazły się cztery styki, będące jednocześnie połączeniem z uchwytem na szybę, którego po prostu wsuwamy w lukę oraz zero-jedynkowy przełącznik. Ten odpowiada za zapisywanie materiałów tak, aby nie uległy automatycznemu skasowaniu po nadpisaniu.
Prawa krawędź skrywa złącze miniUSB oraz wnękę do resetu. Dolna przycisk on/off oraz slot na kartę microSD do aż 256 GB (to sporo, bo do tej pory Navitel wspierał raczej 64 GB karty), a całość dopina lewa krawędź z czterema przyciskami – Menu, góra, dół i OK. Zasilanie do R650 NV podpinamy jednak nie wprost do wideorejestratora, ale do uchwytu na szybę, który wytrzymał próbę czasu w upałach, a na dodatek dał się łatwo odkleić za pomocą cienkiej, gumowej, tradycyjnej skrobaczki na zimowe dni.
Funkcje R650 NV
Muszę przyznać, że Navitel zaskoczył mnie w tym modelu, bo nie tylko zadbał o wspomniane wsparcie znacznie pojemniejszych, bo 256 GB kart microSD, ale też dołożył w tak niewielkiej konstrukcji drugą baterię z myślą o dłuższym czuwaniu w trybie parkowania. To jednak nie koniec dobrych wieści, bo odświeżeniu doczekało się nawet menu, które jest teraz znacznie bardziej intuicyjne i czytelne. Gdyby tylko firma postarała się, abyśmy mogli przenosić nagrania po podpięciu wideorejestratora do komputera… ale nie, nadal nie zdołała tego dodać, a szkoda, bo znacznie ułatwia to przegrywanie materiałów, jeśli nie posiadamy czytnika kart microSD.
Oczywiście w R650 NV nie zabrakło czujnika wstrząsów oraz trybu parkingowego. Ten pierwszy zadba o bezpieczeństwo nagrania, kiedy wyczuje nagłe uderzenie podczas jazdy, a ten drugi uruchomi wideorejestrator, kiedy ktoś np. uderzy samochód na parkingu pod naszą nieobecność.
Jakość nagrań
Tradycyjnie renderowanie oraz wrzucenie materiałów na YouTube przycięło jakość, ale mogę Was zapewnić, że R650 NV za dnia radzi sobie świetnie nawet do prędkości 50 km/h. Przy wyższej prędkości z odczytaniem rejestracji jest już problem.
W nocy z kolei trapią go te same problemy, co każdy wideorejestrator. Dopisek NV (Night Vision) jest tutaj tylko po to, aby zaakcentować specyfikę sensora, który i tak nie radzi sobie przy ogromnych różnicach w oświetleniu, jakie panują w nocy. Innymi słowy, R650 NV uchwyci rejestracje po zmroku wyłącznie wtedy, kiedy albo zbliżacie się do samochodu od tyłu, albo inne samochody po prostu stoją na parkingu.
Czytaj też: Test wideorejestratora samochodowego Navitel R200
Podsumowanie
Obecnie Navitel R650 NV można dorwać za 300 złotych. To już sporo, ale to pierwszy raz, kiedy Navitel zaczął modernizować nieco swoje stare praktyki i postawił m.in. na inne wyposażenie oraz nowe menu. Na plus przy R650 NV zdecydowanie trzeba zaliczyć kompaktowość, tradycyjną w tym segmencie jakość, bogate wyposażenie oraz dodatek w postaci vouchera za około 40 złotych. Niestety bolą dwie kwestie – złącze miniUSB oraz brak możliwości przesyłania materiałów pomiędzy wideorejestratorem a komputerem po zwyczajnym podpięciu się do niego. Słabo, ale ogólnie R650 NV i tak wypada świetnie.