Życie prawdopodobnie potrzebuje wody, węgla oraz wystarczającej ilości światła i ciepła. Grawitacja nie powinna być zbyt silna, przydałaby się również obecność atmosfery. Ale w ramach nowego badania wzięto pod uwagę inny istotny składnik: obecność asteroid i komet.
Kiedy duży obiekt uderza w planetę, zdarzają się dwie rzeczy. Zwiększa się masa planety, a część atmosfery wokół strefy uderzenia zostaje wyrzucona w przestrzeń kosmiczną. Zderzenie Ziemi z tajemniczym obiektem doprowadziło w przeszłości do powstania Księżyca. Jeśli planeta ma posiadać warunki niezbędne do życia, to najlepiej, gdyby co jakiś czas doświadczała zderzeń, ale muszą one występować na tyle rzadko, aby nie zniszczyć atmosfery.
Dzieje się tak dlatego, że planety prawie na pewno potrzebują substancji prowadzących do powstawania życia. Chodzi o wodę czy dwutlenek węgla, które mogą być nanoszone przez asteroidy.
Naukowcy odkryli, że najlepszymi kandydatami do dostarczania lotnych substancji, bez usuwania atmosfery planety i jej sterylizacji są obiekty średniej wielkości. Ciała o rozmiarach wynoszących od 20 metrów do 1 kilometra są bardzo skuteczne w dostarczaniu niezbędnych substancji i mają tendencję do „wnoszenia do puli więcej niż same zabiorą”. Z tego powodu wiele planet może być bombardowanych na tyle dużymi obiektami, iż tracą one swoje atmosfery.
Aby uzyskać wystarczającą ilość światła, planeta podobna do Ziemi krążąca wokół gwiazdy typu M, musi być niezwykle blisko tej gwiazdy. Co gorsza, tuż obok małej gwiazdy, asteroidy i komety latają z dużo większą prędkością, a ich uderzenia mają gorsze konsekwencje.
Co ciekawe, na początku istnienia Ziemia posiadała grubszą, bogatszą w azot atmosferę, ale utraciła jej część na skutek uderzeń. Naukowcy sugerują, że podobne oddziaływania komet i asteroid mogły kształtować nie tylko atmosferę Ziemi, ale również Marsa i Wenus.