Reklama
aplikuj.pl

UFO w Bałtyku. Czym jest zagadkowy obiekt na dnie naszego morza?

morze baltyckie, UFO w Bałtyku

Woda pokrywa ponad 70% powierzchni naszej planety, a morza i oceany odpowiadają za 96% całej H20 występującej na powierzchni Ziemi. Możemy się więc domyślać, jak wiele skarbów kryje się w głębinach.

I choć Morze Bałtyckie jest stosunkowo małe, płytkie i generalnie rzadko wzbudza zainteresowanie naukowców, to może ono zawierać dowód na istnienie czegoś, o czym do tej pory mówiło się w kontekście science-fiction.

Czytaj też: W Bałtyku pojawiły się wysokie stężenia promieniotwórczych izotopów. Skąd pochodzą?
Czytaj też: Ten naukowiec sądzi, że kosmici istnieją. Ale nie przekonują go obserwacje UFO
Czytaj też: Pentagon tworzy nową jednostkę. Chodzi o obserwacje UFO

Cała historia zaczyna się w czerwcu 2011 roku, na terenie Zatoki Botnickiej, z naszej perspektywy dość odległego obszaru Bałtyku. Rozciąga się on pomiędzy Finlandią i Szwecją i jest podzielony na dwie części: północna ma średnią głębokość wynoszącą 42 metry, podczas gdy południowa – 62 metry. Maksymalne wartości są jednak zupełnie inne, ponieważ najgłębszy punkt na północy ma ponad 140 metrów, natomiast na południu – prawie trzysta.

Niemal 10 lat temu w wodach Zatoki Botnickiej dosłownie zagłębili się członkowie grupy poszukiwawczej zwanej Ocean X Team. Zdecydowanie nie są to nowicjusze, ponieważ – jak twierdzą sami zainteresowani – zajmują się eksploracją zbiorników północnej Europy od ponad 30 lat. W czerwcu 2011 roku zespół zajmował się poszukiwaniem wraku jednego ze statków, choć efekt prac okazał się inny, niż można się było spodziewać.

Anomalia Bałtycka została wykryta w czerwcu 2011 roku

Na zdjęciach wykonanych przez sonary poszukiwacze zauważono rozmyty, sporych rozmiarów kształt. Okrągły obiekt o średnicy wynoszącej ok. 60 metrów niekoniecznie pasował jednak do wizualiów typowego statku, dlatego odkrycie szybko wzbudziło zainteresowanie. Temat został podchwycony przez media, choć trzeba otwarcie przyznać, że renomowani naukowcy trzymali wobec niego dystans. W efekcie znalezisko, określone mianem Anomalii bałtyckiej, zapisało się przede wszystkim jako teoria spiskowa, aniżeli podparte rzeczowymi dowodami odkrycie.

Swego rodzaju przełom nastąpił ok. dwóch lat później, za sprawą Volka Brucherta z Uniwerstetu w Sztokholmie. Członkowie Ocean X Team dostarczyli geologowi fragmentów obiektu, będącego zdaniem niektórych wrakiem… statku kosmicznego. UFO miało zatonąć w wodach Morza Bałtyckiego, choć ówczesne dowody ograniczały się do zdjęć wykonanych przez sonar. Analizy przeprowadzone przez szwedzkiego profesora nie wykazały jednak niczego niezwykłego. Zebrane próbki zawierały m.in. bazalty, piaskowce, gnejsy i granity. W zasadzie tylko te pierwsze były dość nietypowe jak na dno morza, ale nie na tyle, by wzbudziły większe zdziwienie.

Wyjaśnienie zagadkowej sprawy wydaje się więc dość przyziemne: sfotografowana przez Ocean X Team struktura ma w pełni naturalne pochodzenie. Najprawdopodobniej powstała na skutek zjawisk lodowcowych i polodowcowych, a jej kształt był po prostu dziełem przypadku, bądź – jak to często bywa – nadinterpretacji. Ale czy na pewno? Takie wytłumaczenie z pewnością nie przekonało wszystkich, a już na pewno nie samych znalazców, czyli Ocean X Team.

https://www.youtube.com/watch?v=KD8bqVoWKiE&t=533s

Autorzy odkrycia, o czym zresztą pisałem wyżej, nie są nowicjuszami. W przeszłości wykryli i wydobyli fragmenty wraku parowca, który zatonął w 1917 roku. Na jego pokładzie znajdowały się m.in. setki butelek z alkoholem, które miały trafić na dwór cara Rosji, Mikołaja II. To również Ocean X Team odpowiadał za namierzenie pozostałości rosyjskiej łodzi podwodnej, która spoczywała w wodach Bałtyku przez niemal 100 lat. Szwedzi mają spore doświadczenie i liczne sukcesy na koncie, choć nie ulega wątpliwościom, iż odkrycie statku kosmicznego o pozaziemskim pochodzeniu dałoby im odwieczną sławę.

UFO w Bałtyku czy wymysł mediów?

Tym samym do całej historii należy podchodzić z dystansem. Pojawiły się nawet głosy, że pierwotne poruszenie, wywołane odczytem z sonarów, było przede wszystkim zasługą nagłośnienia sprawy przez tabloidy. Te, w poszukiwaniu sensacji, „odrobinę podkolorowały” informacje na temat kształtu obiektu, jasno sugerując, że może on przypominać znane z filmów i książek kosmiczne spodki. Swoje w tworzeniu medialnej otoczki dołożyli sami autorzy odkrycia, którzy wspominali o dziwacznych anomaliach, jakich doświadczały ich kamery, gdy zbliżyli się do tajemniczego obiektu.

Odpowiedź na pytanie związane z pochodzeniem anomalii bałtyckiej poznamy dopiero, gdy na miejscu zjawi się załoga złożona z ekspertów w dziedzinie geologii. Wszystko wskazuje bowiem na to, że wyjaśnienie zagadki będzie znacznie bardziej przyziemne niż oczekiwaliby zwolennicy teorii spiskowych. Poza wspomnianym już Bruchertem, głos w sprawie zabrało także kilku innych badaczy. Ten pierwszy stawia na udział procesów glacjalnych, a pozostali zdają się wtórować.

Czytaj też: W Bałtyku spoczywa XVII-wieczny statek. Naukowcy podali informacje na jego temat
Czytaj też: W Kanadzie udostępniono tysiące dokumentów dotyczących UFO
Czytaj też: Enigma znaleziona na dnie Bałtyku. To słynna maszyna z II wojny światowej

Zastanawia ich jedynie nietypowy, okrągły kształt. Jarmo Korteniemi twierdzi, że sprawcą całego zamieszania nie może być komin hydrotermalny, choć jego obecność mogłaby wyjaśniać obecność skał bazaltowych znalezionych na miejscu. W podobnym tonie wypowiedzieli się również Goran Ekberg i Martin Jakobsson, którzy – zamiast pozostałości pozaziemskiej cywilizacji – widzą w anomalii bałtyckiej ślady aktywności geologicznej. I właśnie takie wytłumaczenie wydaje się najtrafniejsze.