W ramach kolejnych wariantów Tarczy Antykryzysowej rząd wprowadził możliwość zwolnienia przedsiębiorców ze składek ZUS. Postanowiłem skorzystać z tej możliwości i… jak na razie niewiele mi to dało. Za to co chwilę trafiam na kolejne gwiazdki z regulaminach.
Należy mi się, więc postanowiłem skorzystać
Zacznijmy może od tego, dlaczego postanowiłem skorzystać ze zwolnienia ze składek ZUS. Pierwszy raz w życiu państwo postanowiło nawet nie tyle coś mi dać, co w końcu czegoś mi nie zabierać.
Od 2013 roku opłacam z własnej kieszeni stale rosnące składki ZUS, dokładam się podatkami do kolejnych programów socjalnych miłościwie nam panujących. Co z tego mam? W zamian jestem postrzegany jako kolejny potencjalny złodziej okradający państwo na podatku VAT, a kiedy potrzebowałem kilku poważniejszych badań, wizyt u specjalistów lub operacji ręki, musiałem za to dodatkowo płacić z własnej kieszeni. Dopiero później okazało się, że gdybym czekał w kolejce jak NFZ przykazał, lewą ręką mógłbym już nawet nie być w stanie się podrapać.
Więc skoro spełniam wszystkie kryteria zwolnienia ze składek ZUS, stwierdziłem że w końcu i mi się coś w tym kraju należy!
Zaczęło się od tego, że niepotrzebnie opłaciłem składkę
Od spraw urzędowych związanych z prowadzoną działalnością mam nieocenioną księgową. Złota kobieta! Dostałem o niej instrukcję jak złożyć wniosek w ZUS-ie wraz z łopatologiczną instrukcję wypełnienia. W połowie kwietnia.
ZUS jak wiemy (a jak nie to wyjaśniam) opłacamy z dołu. Czyli w kwietniu opłacamy składkę za marzec. Święcie przekonany o tym, że najpierw płacę, a potem ZUS to umarza, w kwietniu opłaciłem składkę za marzec. Szczególnie wiedząc, że terminować opłacania składek ZUS to rzecz święta.
To był mój błąd bo jak się okazało, składki nie powinienem opłacać. Wystarczyło tylko złożyć wniosek o umorzenie. Ale jakoś to będzie. Złożyłem więc wniosek o zwolnienie z płatności składek za marzec, kwiecień oraz maj. Tak jak Tarcza Antykryzysowa przykazała. A dodatkowo złożyłem wniosek o zwrot wpłaconej składki za marzec. Bo skoro jest szansa na anulowanie, to ja bym chętnie te pieniądze odzyskał.
Dostałem zwolnienie za marzec. Tylko marzec. Już opłacony
ZUS odpowiedział na moje prośby i wspaniałomyślnie zwolnił mnie ze składki za marzec. Tylko marzec i składki, którą już opłaciłem. Memory 5 – Justyna…
Okazało się, że to tak ma być. ZUS będzie osobno co miesiąc informować mnie o zwolnieniu z opłacania składek za kolejny miesiąc. No tak, logiczne to bardzo. Z kolei moja wpłata na składkę z marca zostanie potraktowana jako nadpłata i automatycznie będzie przekazana na kwiecień. Wystarczy złożyć wniosek o zwrot nadpłaty i po sprawie.
No to zgłaszam. Aha, zgłaszam wszystko przez platformę ZUS PUE, elektronicznie. Powiadomienia mam na mailu, wszystko podpisuję profilem zaufanym. Raz mi się platforma zawiesiła, ale ogółem świetna opcja. Jednak ta cyfryzacja kraju gdzieniegdzie się udała.
Nie ma nadpłaty. Nie ma nadpłaty. O! Była, ale już jej nie ma
Dostaję pierwszą odpowiedź z ZUS-u. Nie stwierdzili, że mam jakąkolwiek nadpłatę za marzec, więc nie mogą mi nic zwrócić. W sumie tego się spodziewałem.
Po kilku dni kolejna odpowiedź. Nie stwierdzili, że mam nadpłatę za kwiecień, więc… nie mogą mi nic zwrócić. To mój przelew, przepraszam bardzo, jest gdzie?!
Odpowiedź przychodzi bardzo szybko. Pocztą! Na adres działalności, inny niż korespondencyjny. Chociaż wszystko załatwiam przez Internet. W piśmie czytam, że ZUS nie może mnie zwolnić ze składki za kwiecień, bo uwaga, została przez mnie opłacona. Aaaa to tu jest moja nadpłata.
Zwolnienie ze składki za kwiecień przepadło. Maj też gdzieś wcięło
W tym momencie okazało się, że to co mi się należało w ramach pierwszych wariantów Tarczy Antykryzysowej, w wersji którejś kolejnej już mi się nie należy. Więc ZUS prawidłowo zaksięgowała moją nadpłatę na składkę z kwietnia i już tego nie odzyskam.
Chyba, że mój przychód przychód przekracza 15 681 zł a dochód jest niższy niż 7 000 zł. Byłoby miło, w dowolnym wariancie, ale tak dobrze to nie ma.
Oczywiście mój błąd, mogłem gdzieś dopytać czy opłacać składkę za marzec przed złożeniem wniosków o zwolnienie. No ale kto mógł się spodziewać? Z drugiej strony to ZUS, tu można się spodziewać wszystkiego. Koniec końców, wpłata przepadła. Tzn. zasiliła konto ZUS i przyczyni się do mojego dobrobytu na emeryturze.
Dwa miesiące objęte Tarczą Antykryzysową mam z głowy. Jeden zwolniony, jeden przypadkiem, ale opłacony. A co z trzecim? Nie wiadomo. Mamy dzisiaj 16 czerwca. Składkę za maj, terminowo, powinienem opłacić do 10 czerwca. Ale do dzisiaj nie dostałem żadnej decyzji o zwolnieniu z płatności lub odrzuceniu wniosku.
Nauczony doświadczeniem – czekam. Tym razem bez żadnego maila, papierka, wiadomości, nie płacę nic! Wolę w ostateczności zapłacić odsetki.