Przed kilkoma miesiącami głośno zrobiło się na temat śladów potencjalnego życia występującego w atmosferze Wenus. Za odkryciem miał stać m.in. nasz rodak, który natrafił na wskazówki dotyczące tamtejszych fosfin.
Fosforowodór może bowiem być emitowany przez mikroorganizmy, tak jak ma to miejsce na Ziemi. Wnioski badaczy, zakładające istnienie hipotetycznych organizmów beztlenowych w atmosferze drugiej planety od Słońca okazały się jednak błędne.
Czytaj też: Jak czarne dziury mogą pomóc odnaleźć życie pozaziemskie?
Czytaj też: Poszukiwanie życia pozaziemskiego wymaga poważnych zmian
Czytaj też: Uran może stwarzać warunki dla życia pozaziemskiego. Te obiekty interesują naukowców
Dzięki nowym obserwacjom naukowcy doszli do wniosku, iż wcześniejsze badania doprowadziły do wykrycia nie fosfin, lecz… dwutlenku siarki. Zamieszanie rozpoczęło się we wrześniu ubiegłego roku i już wtedy głos w sprawie zabrali sceptycy, którzy powoływali się na domniemane błędy w kalibracji instrumentów, które posłużyły zespołowi Polaka do prowadzenia obserwacji.
Atmosfera Wenus miałaby zawierać życie, a za potwierdzenie służyły rzekome sygnatury fosfin
Badacze z Uniwersytetu w Waszyngtonie twierdzą teraz, że mają dowody na obalenie wcześniejszych teorii. Rzekomym winowajcą miał być dwutlenek siarki, będący trzecim co do powszechności związkiem chemicznym w atmosferze Wenus. Warto podkreślić, iż nie wiąże się go z żywymi organizmami.
Czytaj też: Lądowanie na Wenus to nie lada wyzwanie. Jak poradzą sobie z nim nasze statki?
Czytaj też: Życie pozaziemskie a obecność metanu. Jaka jest zależność?
Czytaj też: Atmosfera Ziemi mogła przypominać dawniej tę na Wenus
Autorzy „kontrbadania” twierdzą, że sygnatura uznana przez zespół J. Greaves za ślady fosfin nie pochodziła z chmur, lecz znajdowała się głęboko ponad nimi – w mezosferze. Gdyby faktycznie tak było, cząsteczki fosforowodoru zostałyby tam zniszczone w ciągu kilku sekund.