Okazuje się, że kolejny film Wonder Woman 1984 będzie samodzielną przygodą, coś w stylu Jamesa Bonda. Skoro to nie będzie sequel w tradycyjnym znaczeniu, powrót Steve’a Trevora nie wydaje się już taki dziwny.
Czytaj też: Nowe spoilery dotyczące fabuły Endgame
Jedną z największych zagadek otaczających Wonder Woman 1984 był zapowiadany powrót Chrisa Pine’a do roli Steve’a Trevora. Wszyscy zadawali sobie pytanie, jak to będzie możliwe. Jego śmierć wydawała się dość jednoznaczna i nie pozostawiała miejsca na ewentualne ocalenie. Najnowsze informacje po części to wyjaśniają. Reżyser Patty Jenkins zapowiada, że Wonder Woman 1984 będzie samodzielną przygodą w stylu franczyzy Jamesa Bonda, nie typowym sequelem.
Producent Charles Roven wypowiedział się na ten temat w wywiadzie dla Vulture:
Jenkins ustaliła, że film powinien być kolejną przygodą Wonder Woman, a nie sequelem. I zdecydowanie to właśnie robi. Są to zupełnie inne ramy czasowe. I choć zobaczysz co Diana robiła przez te lata, to jest już zupełnie inna historia.
Cóż, nie brzmi to jak opis samodzielnej opowieści, tylko właśnie kontynuacji. Strona dodaje jednak, że jej źródła twierdzą, iż nowa Wonder Woman unika pułapek większości sequeli i „jest samodzielnym filmem w taki sam sposób, jak Indiana Jones czy Bond zamiast jednej ciągłej historii wymagającej dzielenia na części.”
Wychodzi na to, że będziemy mieli niejasne odniesienia do przeszłości, a Trevor nie wróci z martwych. On po prostu się pojawi, jak Felix Leiter, który w jednym ze starszych filmów o Bondzie zginął, stracił kończyny. Następnie, grany przez innego aktora, powrócił w Casino Royale. Wydaje się to bardzo dziwne i zapewne będziemy musieli czekać do premiery, by zobaczyć, czy ta koncepcja ma ręce i nogi.
Czytaj też: Kapitan Marvel podbija kina
Źródło: comicbookmovie.com