Zaburzenia rozwoju i gry wideo? Czy te dwie kwestie można w jakiś sposób ze sobą łączyć? Uniwersytet Oksfordzki przedstawia swoje badania.
Mimo wielu lat badań, wciąż wiele osób uważa, że gry wideo powodują przemoc lub inne problemy. Ktoś kradnie auta w Grand Theft Auto? Na pewno będzie złodziejem. Strzelamy do innych w Call of Duty? Jakim cudem to nie jest zakazane! No właśnie, może dlatego, że tyle lat istnienia branży uświadomiło wszystkim, że gry same w sobie nie są niebezpieczne?
Nie przekonuje to jednak wszystkich osób. Szczególnie nie pomaga tutaj fakt, że jakiś czas temu zaburzenia związane z grami wideo zostały wpisane na oficjalną listę Światowej Organizacji Zdrowia. Tylko… czy słusznie? Dyskutować możemy godzinami, ale twarde dane dadzą tutaj lepszy obraz. A tak się składa, że takie dane zebrał Uniwersytet Oksfordzki.
Czego dowiadujemy się z badań przeprowadzonych na ponad tysiącu osobach? Że nawet obsesyjne granie nie ma związku z samymi grami, a bardziej z problemami społecznymi czy psychologicznymi.
Różnice w odbieraniu gier są bardziej związane z tym, czy podstawowe potrzeby psychologiczne nastolatków w zakresie kompetencji, autonomii i przynależności społecznej są zaspokajane i czy nie mają już teraz problemów z funkcjonowaniem w społeczeństwie. Nasze badania nie dostarczają przekonujących dowodów na to, że same gry są odpowiedzialne za problemy, przed którymi stoją gracze.
Oxford chce dalej badać źródło problemu i wzywa do współpracy twórców gier.
Potrzebujemy lepszych danych oraz współpracy firm tworzących gry wideo, jeśli chcemy dojść do sedna sprawy.